piątek, 18 września 2015

Rozdział XXII

Holly


Harry i ja wpatrywaliśmy się w siebie blado, nie wierząc w to co się właśnie stało. Pocałowaliśmy się. Nie mogę uwierzyć. Napięcie, które jest w tym momencie pomiędzy nami nie jest kłopotliwe, dziwne czy niezręczne, jest... gorące. Jakby ten pocałunek był nagłym prezentem lub przebaczeniem. Lub był to jeden z jego sposobów na powiedzenie mi, że mam się zamknąć.
Cisza, która była w powietrzu została niespodziewanie przerwana przez Lolę.
- Harry, czy możesz nam proszę w czymś pomóc? - zapytała wprost ze skrzyżowanymi ramionami.
- Uh, o-okej - odparł, nie odwracając ode mnie swoich oczu. Poszedł z Lolą, a ja zostałam sama, znowu.
W lochu nie ma co robić. Nie ma telewizora, gier planszowych, muzyki, książek, nie ma nawet toalety. Ale znowu, to jest loch. Jedyną rzeczą, którą mogę tu robić jest myślenie lub mówienie. Cały loch jest dźwiękoszczelny, ponieważ to podziemie i jedyny hałas, który można tu usłyszeć to czyjeś echo, tylko ja mogę myśleć to to jak cudownie było czuć ciepłe, wiśniowe, pulchne usta Harry'ego przyciśnięte do moich. To jak nasze twarze były dosłownie tak blisko, że mogłam poczuć jego gorący, łaskoczący mnie oddech. Naprawdę zastanawiam się dlaczego mnie pocałował. Powiedział, że mnie nienawidzi... Ale ja powiedziałam, że go nienawidzę, co jest oczywiście prawdą, ale czy on naprawdę nienawidzi mnie? Co zrobiłam?

| 2 godziny później |
Nadal jestem w lochu, siedząc na małej, drewnianej desce, zastanawiając się nad własnymi sprawami, gdy słyszę czyjeś kroki. To nie może być Harry, bo słychać obcasy stukające w ten zimny cement. Kiedy osoba zrobiła ostatni krok, zauważyłam, że jest to Juliet. Dzięki Bogu. Ktoś dotrzyma mi towarzystwa.
- Hej, Holly - powiedziała.
- Hej - odparłam, patrząc na podłogę. - Dlaczego tu jesteś?
- Harry wysłał mnie tu, aby zobaczyć co robisz.
- Oh, cóż, nic, dosłownie nic.
-  To do bani. My mamy właśnie kolację.
- Szczęściary, ja się głoduję.
- Czuję się okropnie - oznajmiła, marszcząc brwi. - My jemy, a ty się tu głodujesz.
- Zawsze możesz przynieść mi coś do je-
Juliet mi przerwała.
- Holly, nie mogę, Harry zwariuje.
- Ugh.
- Dlaczego tu jesteś tak przy okazji?
- Nie wiem tak naprawdę, ale myślę, że to dlatego, bo powiedziałam Harry'emu, że się go boję.
- Powiedziałaś mu to? - rzuciła mi zaskoczone spojrzenie.
- Uh, tak?
- Masz charakter, dziewczyno. Ja bym nigdy czegoś takiego nie powiedziała.
Kiedy skończyła mówić zapadła cisza, dopóki nie ogłosiła, że musi wrócić na górę.
- Do zobaczenia, Holly, jak długo tu będziesz? - zapytała, stając na ostatnim schodku.
- Um, nie jestem pewna, mam nadzieję, że niezbyt długo.
- W porządku, pa  - pomachała mi zanim pobiegła po schodach.
Cóż, jestem sama, znowu.

| 00:30 |
Minęła już północ, a ja nadal nie śpię. Powinnam spać, ale gdzie?! Nie ma tu nic oprócz drewnianej deski. Nie nazwałabym tego łóżkiem. Nie mogę nawet usnąć, ponieważ nie mogę spać z pustym brzuchem, dwa, jest tutaj przerażająco. Jedyna rzecz, która mnie prowadzi to migotająca, o zapachu wanilii, na pół wypalona świeca. I nawet to jest straszne.
Naprawdę muszę coś zjeść. Nie jadłam przez ponad sześć godzin! Ale wszystko co mogę zrobić to narzekać, nie mogę wyjść z mojej celi w taki sposób w jaki robiła  to Kylie zanim zmarła; przeciśnięcie się przez pręty. Naprawdę, naprawdę chcę. Tak jakby naprawdę. Ale wiem, że nie mogę. Co zrobiłby Harry? Ma kogoś kto zabił Kylie zanim zdążyła uciec. Ale... idę do kuchni, nie uciekam.
Po pięciu minutach rozmowy z samą sobą, ponieważ jestem taka głupia i ryzykowana, zdecydowałam, że przecisnę się przez pręty tej celi. Spróbowałam i zrobiłam to. Było ciężko, nie mam pojęcia jak Kylie to zrobiła.
Kiedy już wyszłam z mojej celi, zabrałam świecę i skierowałam się w stronę schodów. Po chichu otworzyłam drzwi od lochu, ale zostawiając za sobą kilka skrzypnięć. Tip topami ruszyłam do kuchni i kiedy już się tam znalazłam, poczułam się jakbym była na szczycie świata. Dopóki...
- Holly? - powiedział Harry, stając za mną. Przeklnęłam na siebie w myślach. Dlaczego jestem taka głupia?
- Uh, ja
- Byłaś głodna, więc przeszłaś przez pręty, po schodach, a teraz tu.
- Um, skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Przepraszam, byłam po prostu naprawdę gło-
- Usiądź - polecił mi bez żadnych emocji. Podeszłam do najbliższego krzesła i usiadłam na nim. Harry zaczął otwierać szafki i wyciągać z nich wszystko co jest mu potrzebne do tego co cokolwiek robi. Kiedy już to zrobił, zauważyłam, że przygotowywuje herbatę.
- Tutaj... - podał mi filiżankę, a ja wzdrygnęłam się na ten gorący kubek. Przyszedł i usiadł obok mnie. Nie robił nic, po prostu patrzył na mnie, gdy brałam łyka herbaty.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam kiedy zauważyłam, że się gapi.
- Po prostu.... Patrzę na ciebie - wyjaśnił i odwrócił się ode mnie.
- Dlaczego? - zapytałam ze wzrokiem spuszczonym w dół.
- Dlaczego co?
- Dlaczego mi to robisz?
- Co masz na myśli?
- Myślałam, że głodowanie było częścią mojej kary.
- Chciałem być miły.
- Oh, naprawdę? - powiedziałam sarkastycznie z małym uśmiechem.
- Co? Myślisz, że nie mogę być miły? - delikatnie zachichotał.
- Możesz być, czasami - przyznałam.
- To... Dlaczego się mnie boisz?
- Ja po prostu....
- Nie ma powodu.
- Może to jest - podniosłam moją koszulkę, aby pokazać mu bliznę, którą mam od kiedy dźgnął mnie nożem.
- Cóż, przepraszam za, uh, to - odparł skrępowany.
- Yep, pewnie - powiedziałam sarkastycznie.
- Naprawdę przepraszam.
- Udowodnisz to?
- Tak? Jak? - zapytał, patrząc na mnie.
- Ponownie mnie pocałuj.
- Moja przyjemność.
Harry przycisnął swoje różowe usta do moich i poczułam to samo mrowienie, które miałam, gdy pocałowaliśmy się po raz pierwszy, co nie było dawno, ale od tego momentu pragnęłam więcej i więcej namiętnego dotyku jego słodkich ust i teraz, gdy otrzymałam ten ciepły dotyk, to wszystko co chcę już czuć.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz