piątek, 31 lipca 2015

Rozdział VIII


Holly

Harry zabrał ciało Jess z jej łóżka z normalnym wyrazem twarzy. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie był przypadek. Sposób w jaki Evie, Liz i Dakota patrzyły na mnie mówił mi, że również wiedziały o tym, że jej śmierć nie była przypadkowa. 
Potem wyniósł ją z pokoju w ślubnym stylu, prawdopodobnie, planując rzucić jej ciało do jeziora na zewnątrz. Dziewczyny podeszły do mnie. Oczy Liz powędrowały na drzwi, wskazując nam, abyśmy wyszły. Kiedy znalazłyśmy się poza sypialnią zaczęłyśmy rozmawiać o różnych rzeczach w tym samym czasie. 
- Pojedynczo! - krzyknęłam szeptem. (Chodzi o to, że lalki są zabijane po kolei)
- Myślę, że wiemy kto zamordował Jess - odszeptała Jess, szybko oddychając.
- Juliet! - powiedziała trochę za głośno Dakota. Nakazałam jej się uciszyć.
- Dlaczego tak sądzicie? - zapytałam je.
- Jess miała katar zanim zrobiła się naprawdę chora, więc to normalne, że kaszlała - oznajmiła Evie, kiwając głową na pozostałe.
- Tak, wtedy Juliet poszła po wodę. Zamknęła drzwi, więc to oczywiste, że mogła dodać truciznę - dopowiedziała Dakota, kończąc wypowiedź.
- Co? Juliet by tego nie zrobiła - zaprzeczyłam, kręcąc głową. Ona jest najmilszą osobą na całym świecie. Pewnie, jest blisko z Harrym, ale czy naprawdę posunęłaby się do tego, aby otruć swoją przyjaciółkę tylko po to, aby go zadowolić?
- Tak! Znasz ją i wiesz, że zrobiłaby coś takie- Anna otworzyła drzwi, przerywając jej.
- Co robicie? - zapytała zdezorientowana. 
- Nic, po prostu próbujemy pocieszyć Liz, Jess była jej najlepszą przyjaciółką więc - zaczęła, ale Anna ponownie jej przerwała.
- Wszystkie się wzajemnie pocieszamy, nie bądź samolubna. Chodźcie do pokoju - wywróciła oczami, idąc do sypialni. Poszłyśmy za nią. Każdy usiadł na łóżku i zaczął płakać. Ten widok sprawił, że Dakotea Evie i ja również, ale płacz Liz był gorszy, histeryczny. Było mi jej tak szkoda. Były najlepszymi przyjaciółkami. 
Usiadłam obok łóżka Anny, naprzeciwko Liz i starałam się zrozumieć co się stało. Wątpiłam w to, że Juliet mogłaby otruć Jess, ona jest za miła i obie były bardzo blisko.
- Wiesz jak zmarła? - szepnęłam do Loli, ale ona wzruszyła ramionami. Spojrzałam na Juliet.  
Okej, nie ma mowy, żeby ją zabiła, ona płacze jak szalona! Ale płacze, bo jest jej przykro z powodu Jess czy z tego, że ją zamordowała?
- Um, Holly, czy mogę z tobą porozmawiać na zewnątrz? - spytała niespodziewanie Lola. Zanim odpowiedziałam pociągnęła mnie za dłoń i wyszłyśmy z pokoju, zamykając za nią drzwi.
- Tak? - spytałam, unosząc brew.
- Nie możesz nikomu powiedzieć tego co ja ci powiem - odparła cicho.
- Nie powiem - złożyłam z  nią obietnicę na mały palec.
- Jest tu lalka, która pomaga Harry'emu zabić nas wszystkie - szepnęła.
- Wiem, Dakota, Evie i Liz też. 
Spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Oh...
- Lola, czy ty pomagasz Harry'emu? - zapytałam, przygryzając wargę
- Co? Nie! Ale wiem kto to jest - wzięła wdech. Stałam tam zmieszana. - To Juliet.
- Dlaczego jesteś taka pewna? - skrzyżowałam ramiona.
- To oczywiste. Ona była jedyną, która znajdowała się przy Jess zanim zmarła - wyjaśniła i położyła dłoń na swoim biodrze. Zawsze ma tą postawę, to takie irytujące. - Cokolwiek. Nie wierz mi, ale trzymaj się od niej z daleka - powiedziała, wracając do sypialni. Chwilę później zrobiłam to samo.
Zaczęłam myśleć o Juliet, może ona naprawdę zamordowała Jess. To znaczy, to ma sens kiedy się nad tym zastanawiasz. Była ostatnią osobą, która przebywała z nią zanim odeszła. 

| Na kolacji |
- Wiem, że jesteśmy wszyscy smutni z powodu Jess, ale po prostu o tym zapomnijmy, w porządku? - powiedział Harry  z końca stołu. Wszystkie się z nim zgodziłyśmy zanim wróciłyśmy do swoich rozmów. Ponownie siedzę obok Evie i Liz. Rozejrzałam się za Juliet. Była obok Sarah i Anny. Cóż,  tutaj kończy się przyjaźń Juliet i Dakoty.
- Hej, Lola też wie o tej rzeczy z pomaganiem Harry'emu - szepnęłam do dziewczyn, wskazując na nią. Ona przetworzyła to, pomachała i uśmiechnęła się. Zachichotałyśmy. 
- Okej, dzięki temu jesteśmy bliżej odnalezienia tego kto mu pomaga - powiedziała Evie, zanurzając swój widelec w misce ze spaghetti.
- Proszę was, już to wiemy - Liz zwróciła się do niej. - Juliet - odparła, podkreślając ''u''. Juliet odwróciła głowę w naszą stonę.
- Huh? - spytała z uśmiechem.
- Nic, haha - odpowiedziała, a jej policzki przybrały kolor czerwony. Na szczęście wzruszyła ramionami i wróciła do swojego posiłku. 
- Było blisko - powiedziałam, szturchając jej ramię.
Teraz jestem już przekonana, że to ona jest lalką, która pomaga Harry'emu. Po prostu nie wiem jak ktoś komu tak bardzo ufałam mógłby odwrócić się do nas plecami.

| Przed spaniem |

Moja ulubiona pora dnia to zdecydowanie sen. Mamy te harmonogramy.

7:00 - pobudka, wstanie
8:00 - zejście na dół i przygotowywanie śniadania
9:00 - jedzenie śniadania
9:40 - czas wolny
11:30 - sprzątanie domu
12:30 -  przygotowywanie obiadu
13:20 - jedzenie obiadu
14:00 -  czas wolny
17:00 - przygotowywanie kolacji
18:10 - jedzenie kolacji
19:00 - sprzątanie
22:00 - szykowanie się do łóżka
22:20 - gaszenie świateł

Zanim zaśniemy zawsze zrobimy jakiś bałagan. Zabawną rzeczą jest to, że robimy go razem. 
W tym samym czasie myjemy swoje zęby. Nasza łazienka jest ogromna. Każda z nas ma umywalkę i lustro. Nasze włosy też myjemy w tym samym czasie. To było świetne aż do teraz. Próbuję trzymać się z daleka od Juliet. Wiesz, tak na wszelki wypadek.
Usiadłyśmy na naszych łóżkach, rozmawiając. Każdy w tym pokoju brzmiał... normalnie. Jak gdyby żadna z nas nikogo nie zabiła. To bardzo dziwne.
Harry delikatnie otworzył drzwi.
- Gasimy światła - powiedział stanowczo.
- No dalej, jeszcze pięć minut - odparła dziecinnie Macy.
- Nie - wywrócił oczami. 
- Proszę, Harry, nie bądź taki gderliwy - odpowiedziała, chichocząc.
- Zgasić światła teraz! - krzyknął i zatrzasnął za sobą drzwi. Zgasiłyśmy nasze lampki i poszłyśmy spać. Wyglądał na naprawdę złego... Zastanawiam się dlaczego.

| Rano |

Wybudziłam się ze swojej długiej drzemki, rozciągając i ziewając. Dziewczyny nadal śpią. Dziwne, zazwyczaj wstaję jako ostatnia. Spojrzałam na cyfrowy zegarek. Pokazywał 6:59, alarm może zostać wyłączony w każdej sekundzie. Położyłam więc dłonie na swoich uszach. Ten dźwięk nie jest jak kojące dzwonki na iphone'ach, jest głośny, piszczy i cholernie irytuje.
Dziewczyny obudziły się i wyłączyły swoje budziki. Powiedziałyśmy sobie 'dzień dobry', zanim wyszłyśmy z łóżka, aby się ubrać. Zrobiłyśmy to i poszłyśmy do łazienki, aby nałożyć makijaż. Kiedy wróciłyśmy do sypialni zauważyłyśmy, że Anna nadal jest w swoim łóżku, jej całe ciało jest pod okryciem.
Sarah jęknęła i podeszła do jej łóżka, a my podążyłyśmy za nią.
- Obudź się, Anna! - powiedziała. Brak odpowiedzi.
- Anna, chodź się ubrać - dodała Macy, starannie ścieląc swoje łóżko.
- Poważnie, An? - stęknęła Evie.
- To jest to! - odpowiedziałam, ściągając nakrycie. To co się przed nami ukrywało sprawiło, że wydałyśmy z siebie zszokowany krzyk.



 Jeśli są jakieś literówki to przepraszam, jestem przeziębiona i nie mam siły sprawdzać.

Pytania dla Was:
1. Która lalka pomaga Harry'emu?
2. Jak zginęła Anna?
3. Kto jest następny w kolejce?

Czekam na Wasze przemyślenia. Piszcie co sądzicie o akcji w komentarzach lub pod hashtagiem #TheDollhouseff

Jeśli szanujesz moją pracę - zostaw po sobie komentarz.
 


 

wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział VII

Po skończeniu rozdziału przeczytaj też notkę, bo jest ona BARDZO WAŻNA. 

Holly

Każdy siedzi przy stole w jadalni, mlaskając śniadaniem. Powietrze wypełnione jest głośnym plotkowaniem. Siedzę obok Liz i Evie, ale nie rozmawiam z nimi. Nie rozmawiałam tego ranka z żadną lalką. Nie mogę im ufać po tym co powiedziała mi Dakota.
Spojrzałam na Dakotę, która siedziała naprzeciw mnie. Prowadzi rozmowę z Sarah i Juliet, szybko sobie znalazła przyjaciółki. Nie wiem nawet dlaczego ona z nimi rozmawia, one mogą się jej pozbyć. Zwłaszcza Juliet, ona zrobiłaby wszystko, aby zadowolić Harry'ego. Gryzę swojego francuskiego tosta kiedy Evie i Liz pochylają się do mnie.
- Więc kto według ciebie pomaga Harry'emu? - szepnęła Liz. Co?
- Um, o czym mówisz? - skłamałam. Doskonale wiedziałam o czym mówiła. Musiała słyszeć jak Dakota i ja rozmawiałyśmy zeszłej nocy.
- Jest w porządku, Holly, nie pomagamy mu - Evie szepnęła. Westchnienie opuściło moje usta. Przynajmniej Liz i Evie nie pomagają Harry'emu. 
- Uh, nie spałyśmy i słyszałyśmy ciebie oraz Dakotę - powiedziała Liz, zmagając się z wyciągnięciem jabłka z koszyka.
- Hej Lola, czy możesz mi proszę podać jabłko? - Liz zapytała Lolę, a ona pokiwała głową.
- Oh, mi też, proszę! - dodała szybko Jess. Lola dała Liz czerwone jabłko, a Jess zielone.
Nie mogłam uwierzyć, że one o tym wiedziały. Nikt inny nie może o tym wiedzieć. Tylko ja, Dakota, Liz i Evie. Na szczęście one są moimi najbardziej zaufanymi przyjaciółkami. Ale czy Liz i Evie powiedziały komuś jeszcze?
- Nie możecie nikomu o tym powiedzieć. To zostaje między nami - powiedziałam dziewczynom. Obie pokiwały głowami. 
- Więc kto to według ciebie jest? - Liz szepnęła do mojego ucha. Jej oczy zeskanowały pomieszczenie.
- Um, nie jestem pewna. Myślałam, że każdemu tutaj ufam - dodałam.
- Sądzę, że to Juliet. Ona kocha Harry'ego - odparła Liz, wywracając oczami.  

| Po śniadaniu |
Anna plecie Macy warkoczyki, Liz i Evie plotkują, Dakota, Juliet i Sarah czytają magazyny oraz rozmawiają. Ja siedzę na łóżku, słuchając muzyki na odtwarzaczu mp3. Naprawdę nie chciałam rozmawiać z dziewczynami.
Zdjęłam zirytowana swoje słuchawki. Jess wstrzymywała kaszel jak szalona, to takie denerwujące.
- Myślę, że jesteś chora, Jess - powiedziałam jej z drugiego końca pokoju. Juliet poszła do łazienki i zamknęła drzwi. Kiedy wróciła miała szklankę wody w swoich dłoniach. Dała ją Jess.
- D-dz-dzięki - odpowiedziała pomiędzy kaszlnięciami. Juliet uśmiechnęła się i wróciła na łóżko Sarah. Po kilku minutach Jess zaczęła kaszleć więcej i więcej. Szybko pobiegła do toalety i niespodziewanie zwymiotowała. Macy pobiegła do niej i przytrzymała jej włosy, gdy ona wymiotowała. Dlaczego jest tak nagle chora?
Jess i Macy wróciły do pokoju. Ręka Macy była owinięta wokół jej ramienia. Jess położyła się na łóżku. Jej twarz robiła się bledsza z minuty na minutę, a jej usta były prawie białe. Każdy podszedł do jej łóżka, aby sprawdzić co się dzieje.
- Jess, wszystko w porządku? - spytałam zmartwiona. Wyglądała okropnie! Tak przypadkowo zrobiła się chora. Nawet mi nie odpowiedziała, po prostu kaszlała jeszcze głośniej.
- Pójdę po Harry'ego - oznajmiła Sarah, wybiegając z pokoju.
Niedługo później oboje wrócili.
- Oh, to nie dobrze -  powiedział Harry, idąc w stronę łóżka Jess. Usiadł i pogłaskał ją po policzku swoim palcem. - Będziemy mieć piknik w ogrodzie - westchnął.
- Jest okej, mogę z-z-zostać tutaj - odparła słabo Jess.
- Bardzo dobrze. Dziewczynki, lepiej zejdźcie na dół i zacznijcie piec rzeczy na piknik - powiedział, zanim opuścił pokój. Zeszłyśmy na dół oprócz Juliet i Jess. Juliet zajmie się nią, potrzebuje odpoczynku. 
Zaczęłam się martwić. Co może się stać na tym pikniku?
- Wiem - szepnęła Evie, tak jakby czytała mi w myślach. Zachichotałam.
Evie, Sarah i ja pieczemy ciasteczka, Macy i Dakota ciasto, Liz i Anna zaczynają przygotowywać na zewnątrz, a Lola nalewa napoje. To będzie interesujący piknik.

| Na pikniku |

Atmosfera jest piękna w różanym ogrodzie. Wszędzie jest dużo szczęścia, pięknych kwiatów takich jak stokrotki, róże, tulipany i słoneczniki. Jest żywopłot z rzeź, a trawa jest świeżo skoszona. Jest także dużo drzewek owocowych, to sprawia, że moje usta potrzebują wody. Widzę stół do pikniku z wszystkimi pysznymi rzeczami, które dziewczyny i ja upiekłyśmy. Jestem zaskoczona. To wygląda naprawdę uroczo.
Usiadłyśmy wszystkie na krzesłach, Harry na końcu stołu, jak zwykle. 
Nie mogę nic poradzić, ale gapię się na Harry'ego, psychicznie chorego, choler, on jest przystojny. Jego idealne loki, czekoladowo brązowe oczy.... jego piękne, szmaragdowe, zielone oczy w które mogę patrzyć się przez wieczność.... Jego-Co do cholery ja wygaduję?
Lola dała nam napoje, pytając.
- Lemoniada czy napój jabłkowy?
Kiedy Lola podeszła do mnie zadała mi to samo pytanie, fałszywie się uśmiechając. Zapytałam ją o sok jabłkowy. Nie ma do cholery mowy, żebym wzięła lemoniadę po tym jak widziałam co Harry robił zeszłej nocy. Lola skinęła głową i dała mi mój napój. 
Piknik był zaskakująco uroczy i zabawny. Nie wiem jak któraś z tych dziewczyn mogłaby kogoś zabić. Harry, cóż, to inna historia. Dziewczyny mają dobre serca i są opiekuńcze, a Harry jest prymitywny i wymagający.

| Po pikniku |

Wróciłyśmy z dziewczynami do kuchni, aby wyczyścić nasz bałagan. Lola, Anna i Sarah pakują na zewnątrz, Evie i Dakota myją naczynia, kiedy Liz, Macy i ja zamiatamy podłogę oraz czyścimy stół.
Byłyśmy w środku sprzątania, kiedy spanikowana Juliet jak burza wpadła do kuchni.
- Coś się stało z Jess! - krzyknęła. Kiedy usłyszałyśmy te słowa każda z nas pobiegła na górę do sypialni, żeby zobaczyć co się z nią dzieje. Weszłyśmy do środka i zobaczyłyśmy jak Jess leży na łóżku. Jej oczy są zamknięte, skóra blada, jej usta białe, a jej rzęsy dziwnie kremowe. Westchnęłyśmy. Jess wyglądała chorzej niż kiedykolwiek. 
- Jess! - krzyknęła Liz, potrząsając jej ramionami. Nadal się nie obudziła.
- Jest w śpiączce czy coś! - krzyknęła przestraszona Sarah.
Lola usiadła na łóżku Jess i położyła dłoń na jej sercu. Słowa, które następnie wypowiedziała Lola sprawiły, że nasze serca opadły i pozwoliłyśmy łzom spływać.
- Ona nie żyje.





Ważna informacja! 
Autorka wstrzymała pisanie tego fanfiction. Pytałam ją o powód, ale nie odpisała. Zauważyłam jednak, że napisała przy swoim drugim ff, że nadchodzi niedługo, więc zapewne jest to zwykła przerwa. Na ten moment jest 58 rozdziałów, więc stwierdziłam, że skoro ma przerwę to będę mogła nadrobić zaległości, a w między czasie ona wróci. :) Miejmy taką nadzieję.
Będę tłumaczyć, jeśli znajdą się osoby, które to czytają. Miło jest wiedzieć, że są osoby, które doceniają Twoją pracę. Jeśli podoba Wam się ta historia, a Wasi przyjaciele nie mają co czytać - zaproponujcie im, może zyskam kolejnych czytelników. 
Co do fanfiction i trzech rozdziałów, które dzisiaj dodałam: Nie wstawiałam nic nowego od około miesiąca, ale przez ten czas zdążyłam przetłumaczyć kilka nowych rozdziałów. Postanowiłam wstawić dzisiaj trzy, abyście mieli co czytać.
Fabuła jest dziwna i trochę, hm... psychiczna? Tak, to dobre określenie. Uwierzcie mi jednak, że to dopiero początek! Tak naprawdę od tego rozdziału rozpoczynają się zabójstwa, morderstwa, samobójstwa i inne straszne rzeczy. Jeśli nie lubisz tego czytać - w porządku. Robicie to na własną odpowiedzialność, pamiętajcie. 
Teraz zaczną się intrygi, tajemnice... Gwarantuję Wam, że po kilkunastu rozdziałach będziecie mieć ogromny mętlik w głowie!
Myślicie sobie pewnie, że Harry to jakiś psychol, ale uwierzcie mi,  że kiedy Holly go lepiej pozna (i jednocześnie Wy) to zarówno ona jak i Wy wszyscy poznacie prawdziwego Harry'ego. Oczywiście takiego jaki jest w tej historii. Przekonacie się, że nie wolno oceniać ludzi po okładce, ale Styles nie będzie też nie wiadomo jak niewinny.
To chyba pierwszy taki moment w którym Holly dostrzega zalety Hazzy, prawda? Mam na myśli fragment jak na pikniku myślała o tym jaki on jest przystojny etc. 
Jak już pisałam wcześniej - Zayn, Louis, Liam i Niall też będą, całkiem niedługo. :)

Moje pytania dla Was:
1. Kto zabił Jess?
2. Kto według Was będzie kolejną osobą, która zginie? Napiszę potem czy ktoś miał rację.
3. Która z lalek pomaga Harry'emu?

Bardzo proszę, aby każdy kto przeczytał rozdział zostawił tu komentarz. Przetłumaczenie go zajęło mi sporo czasu. Jeśli szanujesz moją pracę - napisz chociaż kilka słów.

Jeśli chcesz być informowana/y - zostaw w komentarzu swój user lub zgłoś mi na twitterze (@littlexmeg)

Będę wdzięczna jeśli napiszecie też coś od siebie na tt pod hashtagiem #TheDollhouseff. Chętnie poczytam co sądzicie! 

- Meg x
 
 

Rozdział VI

Holly

- Dakota?
Jestem w szoku. Moje siostra Dakota jest tutaj... Ona jest nową lalką.
- Holly? - zawołała zaskoczona. Pobiegła do mnie i przytuliłyśmy się. Tęskniłam za nią tak bardzo. Jest jak moja najlepsza przyjaciółka i bardzo za nią tęskniłam. Była moim głównym celem dla którego chciałam uciekać. 
- Znacie się? - zapytał Harry, unosząc brew.
- Ona jest, um, moją siostrą - powiedziałam niezręcznie. Harry pokiwał wolno głową. 
- Um, okej, cóż, Juliet powiedz Dakocie wszystko co powiedziałaś Holly pierwszego dnia - oznajmił Juliet, zanim opuścił pokój.
Dakota usiadła na łóżku Kylie obok Anny i Macy. Cała się trzęsie ze strachu, a jej dłonie tak się pocą, że możesz aż dostrzec ten pot. Jeden z jej nawyków.
- Chcę do domu - szepnęła, drżąc.
- Kota, nie możesz uciec - powiedziałam płaczącej teraz siostrze. Podeszłam do jej łóżka i usiadłam obok. Potarłam jej plecy, aby sprawić, że poczuje się bezpiecznie.
- Zaufaj mi, przyzwyczaisz się do tego. Po prostu przestrzegaj zasad Harry'ego, a cię nie skrzywdzi - oznajmiła jej Juliet z błyszczącymi oczami.
Po tym jak poinformowała ją o zasadach i wszystkim, dziewczyny instruowały ją tak jak mnie w moim pierwszym dniu. Po tym Liz i Jess poszły z nią na wycieczkę po domku dla lalek.
Ponownie jesteśmy w pokoju i oglądamy film. To wszystko co możemy robić. Jest dość nudno. Wszystko co możemy to filmy, czytanie, rozmowa, granie w gry sportowe, rysowanie lub jedzenie. To dużo zabawy, ale... nie wiem. Tęsknię za wolnością.
Byłyśmy w połowie Pitch Perfect, kiedy Juliet sprawdziła godzinę na swoim cyfrowym zegarku. 
- Okej, dziewczyny, lepiej pójdźmy na dół i zacznijmy robić kolację - powiedziała, wzdychając. Podążyłyśmy za nią do kuchni. W kuchni jest zawsze nerwowo i niechlujnie, ale zabawnie. Wszędzie jest mąka i  porozrzucane wszędzie stosy naczyń. Pamiętam jak raz robiąc śniadanie miałyśmy bitwę na jedzenie. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Zawsze kochałam piec i gotować.
Wszystkie gotowałyśmy, ale to Juliet chodziła wszędzie dookoła i sprawdzała czy jedzenie jest dobre. Jedno z jej zadań ''szefa kuchni''. 
Kiedy śmiałyśmy się, piekąc i gotując Dakota po prostu stała niezręcznie w kącie. Podeszłam do niej.
- Dakota, chodź, dom dla lalek nie jest taki zły - powiedziałam, kładąc rękę wokół jej ramienia.
- Co się z tobą stało? Jesteś jak ta szalona Juliet! - odparła, wywracając oczami i dołączyła do Evie oraz Sarah, aby wlewać napoje.
Co? Czy to jest to co ona o mnie teraz myśli? Jak... Juliet? Nigdy nie zauważyłam, żebym się zmieniła odkąd tu jestem.
- W porządku, dziewczyny, chodźmy na górę, aby posprzątać - Juliet zaklaskała dłońmi. Poszłyśmy więc za nią.

| Na kolacji |
- Jak ci się podoba domek dla lalek, Dakota? - zapytał Harry, uśmiechając się.
- Uh, jest, um, zabawnie - skłamała z przerażonym wyrazem twarzy. Harry położył dłoń na jej udzie, a ona zadrżała. Musi być taka przestraszona. Nachylił się nad jej uchem i szepnął coś czego nie mogłam wyłapać. Spojrzałam na nią zdezorientowana. Pokręciła głową. Nie mogę się doczekać aż wreszcie się oswoi. Tu nie jest tak źle jeśli do tego przywykniesz. Jezu, naprawdę zmieniam się w Juliet.
Po kolacji umyłyśmy stół. Harry delikatnie owinął rękę wokół jej ramienia. Spojrzała na mnie, prosząc o pomoc. Już pędzę.
- Uh, co robicie? - spytałam z fałszywym uśmiechem.
- Tylko, uh, pokazywałem Dakocie moją sypialnię - powiedział, uśmiechając się do niej. Oh nie. Rozszerzyłam oczy. Obie wiemy dlaczego on naprawdę chce zabrać ją do swojego pokoju.
- Uh, Juliet nadal ma dokończyć opowiadać Dakocie wszystko o domku dla lalek - skłamałam. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany, ale Dakota zrozumiała.
- Taa, nadal muszę się uczyć od Julii! - powiedziała, kiwając szybko głową.
- Um, Juliet, Dakota - odparł, a ona skinęła. - Nie ma czasu, muszę pokazać jej swoją sypialnię. Mamy tu coś do zrobienia - oznajmił. Dakota zaczęła się trząść. Tak bardzo chcę jej pomóc, ale nie mogę. Harry szybko złapał jej ramię i pobiegł z nią na górę. Schowałam twarz w dłoniach. Jak mogłam pozwolić, aby ktoś zrobił to Dakocie?
- W porządku? - spytała Macy, strasząc mnie.
- Oh, wystraszyłaś mnie, Macy! - powiedziałam lekko i dla żartów ją popychając. Zachichotała.
- Chodź pomóc nam sprzątać i pakować - chwyciła moje ramię i pobiegłyśmy do kuchni. Macy jest taka entuzjastyczna. Kocham ją.

| Przed spaniem |
Dziewczyny i ja siedzimy na naszych łóżkach w swoich dopasowanych piżamach. Niektóre z nas czytają, inne oglądają w telewizji Igrzyska Śmierci. Dakota nadal nie wróciła z sypialni Harry'ego. To sprawia, że się martwię. 
W połowie Igrzysk Śmierci krzyk jak przy przekuwaniu uszy rozszedł się po całym domku dla lalek, sprawiając, że nie mogłyśmy złapać tchu. Wybiegłyśmy z sypialni, aby zobaczyć kto krzyczał. 
Stoimy na schodach, patrząc w dół. Dostrzegłyśmy przerażoną Dakotę biegnącą do góry i krzyczącą: Pomocy!
- Dakota! - odkrzyknęłam, biegnąc do niej. Kiedy wszystkie byłyśmy już przy niej zobaczyłyśmy biegnącego w naszą stronę Harry'ego z nożem. 
- Nie! Proszę! - krzyczała Dakota, jej głos zachrypł. Harry podszedł do niej, trzymając swój nóż i uśmiechając się złowrogo od ucha do ucha.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam na niego, stając przed Dakotą, aby ją ochronić. Harry popchnął mnie, sprawiając, że prawie upadłam na ziemię. Jego dłonie przycisnęły metalowy nóż do szyi Dakoty.
- Nigdy, nigdy nikomu o tym nie mów i nie bądź nieposłuszna - szepnął do jej ucha.
- Nie b-będę - powiedziała przestraszona. Harry zabrał nóż z jej szyi. 
- Idźcie do łóżka - krzyknął, sprawiając, że pobiegłyśmy wszystkie do sypialni. Dakota usiadła na łóżku, przecierając oczy. Podeszłyśmy do niej, aby ją pocieszyć.
- Shh, jest okej - szepnęła do niej Sarah, głaszcząc jej plecy. 
- Co się stało z tobą i Harrym? - spytała zmartwiona Evie.
- Nie zranił mnie ani nic, ale miał t-ten nóż... - odpowiedziała, patrząc w dół. - Chodźmy po prostu spać, okej? - powiedziała, kładąc się. My również położyłyśmy się na naszych łóżkach i wyłączyłyśmy lampki. Powiedziałyśmy sobie dobranoc zanim reszta zapadła w sen.

| 3 godziny później |
Obudziłam się, pocierając skronie. Miałam najgorszy ból głowy. Spojrzałam na cyfrowy zegar. Jest północ. Westchnęłam, moja głowa mnie zabijała. Jak mogłam ponownie zasnąć z takim bólem?
Zdecydowałam, że zejdę na dół, aby wziąć tabletki lub leki przeciwbólowe. Wstałam z łóżka, upewniając się, że nie hałasuję, ponieważ dziewczyny śpią. Otworzyłam drzwi od sypialni ina palcach zeszłam na dół. Postaram się być cicho. Wezmę tylko tabletki na mój ból głowy.
Byłam prawie w kuchni, gdy zauważyłam tutaj Harry'ego. Nie wchodziłam, zastanawiając się co robi i upewniając się, że mnie nie widzi. Harry nalał sobie szklankę lemoniady. Całkiem normalne, ale to co zrobił potem sprawiło, że byłam zdezorientowana. Wyciągnął ze swojej kieszeni rurki wypełnione dziwnie białym proszkiem. Wsypał to wszystko do lemoniady z lodówki. Co on robi?
Wyrwałam się ze swoich myśli, gdy Harry złapał mnie jak patrzę na niego z zamieszaniem.
- Co robisz, Holly? - spytał, podchodząc do mnie.
- Uh, boli mnie głowa. Przyszłam tylko po jakieś leki przeciwbólowe - wyjaśniłam. Harry pokiwał głową, więc weszłam do kuchni. 
- Są w szafce na górze - powiedział. Wzięłam leki z szafki i sięgnęłam po szklankę po czym nalałam do niej wody, ale zanim to zrobiłam Harry podszedł do mnie.
- Tutaj masz trochę lemoniady, jest orzeźwiająca - oznajmił, otwierając lodówkę i wyciągając lemoniadę, którą miał wcześniej. Szybko odmówiłam.
- Nie, dziękuję. Wezmę trochę wody - odpowiedziałam, wracając do kranu. Harry posłał mi złowrogie spojrzenie i schował lemoniadę do lodówki. 
- Idź do łóżka - powiedział mi. Posłuchałam go i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i weszłam na swoje łóżko. Położyłam się. Nadal nie mogę zasnąć.
- Bądź cicho - powiedziała Dakota po drugiej stronie pokoju. 
- Nie śpisz? - szepnęłam do niej. 
- Teraz nie - wstała z łóżka i podeszła do mojego, siadając na jego końcu.
- Hej, więc możesz mi powiedzieć co stało się z tobą i Harrym? - błagałam ją. Skinęła głową.
- Nie możesz nikomu powiedzieć - Dakota i ja złożyłyśmy obietnicę na mały palec. 
- Cóż, Harry i ja poszliśmy do jego pokoju i telewizor był włączony. Leciały wiadomości, Harry tam był. Jest poszukiwany - powiedziała, patrząc w dół.
- Jak to możliwe, że policja nie szukała w domku dla lalek? - zapytałam ją.
- Nie wiedzą o nim. Wiedzą tylko o tym, że mnie porwał. Kamery na parkingu to złapały - wyjaśniła. Pokiwałam wolno głową.
- Więc dlaczego próbował cię zabić? - spytałam zdezorientowana. 
- To jest ta rzecz - odparła, gubiąc się we własnych słowach.
- Jaka rzecz? - zapytałam gorączkowo.
- Harry próbuje nas wszystkie zabić.

Co do cholery?

- Co? D-dlaczego? 
- Próbuje nas zabić, żeby policja nie znalazła domku dla lalek - wyjaśniła Dakota.
- Skąd to wiesz?
- Wiem, to znaczy, to ma sens - odpowiedziała, a łzy wypłynęły z jej oczu.
- Jesteś tego wszystkiego pewna? - spytałam zmartwiona swoją siostrę.
- To co jeszcze wiem to to, że jedna z dziewczyn z tego pokoju pomaga mu nas zabić - szepnęła cicho.
- Wiesz kto?
- Nie, ale nie ufaj nikomu, Holly - ostrzegła mnie, wstając i pocałowała mnie w czoło. - Dobranoc, siostro - powiedziała, idąc do swojego łóżka.
- Dobranoc - odpowiedziałam jej.
Jak mam spać, wiedząc, że osoba z tego pokoju ch ce zabić dziewczyny i mnie?
Chwila, jeśli Harry i lalka próbują wszystkich zabić, czy ta lemoniada, którą mi oferował była trucizną? Harry chciał mnie zabić?
Próbowałam usnąć, odganiają się od tych okropnych przemyśleń. 
'Nikomu nie ufaj' - powiedziałam sobie.

 Nikomu nie ufaj


 Pamiętaj, aby zostawić komentarz. Szanujesz moją pracę - napisz, chociaż kilka słów.
Twitter: #TheDollhouseff
 - Meg x

Rozdział V


Holly

| 2 tygodnie później |
Yep, minęły dwa tygodnie w domku dla lalek. Bardzo dobrze poznałam dziewczyny, nawet Harry'ego. Nie jest taki wredny... On jest po prostu.. onieśmielający.
Planowałam uciec w dniu śmierci Kylie, jednak to nie zadziałało. Ale ucieknę. Muszę po prostu znaleźć odpowiedni moment. Wolę tu zostać niż umrzeć. 
Siedzieliśmy wszyscy przy stole w jadalni, jedząc śniadanie. Odkąd Kylie zmarła panowała cisza. Wszystkie bardzo za nią tęsknią. Harry oczywiście nie, odkąd zechciał zastąpić ją inną dziewczyną. Nie wiem jak on to zrobi. Lalka umiera, a on zastępuje ją inną. Ja zastąpiłam Beth i jest mi przykro każdego dnia. Smutna rzecz jest taka, że nie wiemy nawet kto zabił Kylie i nigdy się nie dowiemy. Nie możemy o niej rozmawiać, Harry robi się wtedy naprawdę zły.

Po obiedzie lalki i ja poszłyśmy do sypialni.
- Tęsknię za Kylie - powiedziała Jess, wycierając swoje łzy.
- Jak my wszystkie, ale nie możemy o niej rozmawiać - odparła Juliet. Czasami ona jest naprawdę irytująca. Zawsze przestrzega zasad i jest taka władcza, ale jest za to cudowną przyjaciółką.
Po pięciu minutach ciszy Harry otworzył drzwi.
- Idę znaleźć nową Kylie - poinformował nas. - Nawet nie próbujcie uciekać. Skinęłyśmy głową, a Harry opuścił pokój.
- Chcecie obejrzeć film? - zaproponowała Sarah.
- W porządku - powiedziały Evie i Anna, reszta pokiwała głowami. Sarah włączyła The Notebook, Jeden z moich ulubionych, mojego chłopaka Alexa też. Boże, tęsknię za nim. Zastanawiam się czy o mnie myśli.

Harry

Chodzę po ruchliwych ulicach Londynu. Wiatr jest chłodny, ale słońce je-st nadal jasne i świecące. Szukałem nowej Kylie przez godzinę, ale nie znalazłem żadnej. Żadna dziewczyna się dla mnie nie wyróżnia. Nie mam pojęcia jak zmarła Kylie czy kto ją zabił... Nie mam pojęcia kto.
Po kolejnej godzinie zmagań szukania nowej Kylie poszedłem do uroczej, małej kawiarni, aby coś zjeść. Nie jadłem śniadania, ponieważ nie byłem głodny, ale teraz jestem za to głodujący. Usiadłem przy stole z widokiem na piękny Londyn. Wysoka, śliczna kelnerka podeszła do mojego stolika. Jest absolutnie piękna. Ma długie, falowane, złoto blond włosy i możesz się zagubić w jej elektryczno niebieskich oczach. Jej skóra jest lekko opalona i czysta jak kryształ. Wygląda trochę jak Holly... Oh, Holly... Taka piękna.
- Cześć, mogę przyjąć zamówienie, proszę pana? - zapytała urocza kelnerka. Odchrząknąłem. 
- Um, małą latte, proszę - odparłem uprzejmie. Boże, ona jest idealna.
Dziewczyna przytaknęła i odeszła. Myślę, że znalazłem nową Kylie. Ale nie mogę jej stąd zabrać, muszę po nią iść, gdy skończy. Jeśli muszę to poczekam cały dzień.
Mężczyzna z ciemno niebieskimi oczami i czarnymi włosami przyszedł z moją latte. Muszę przyznać, że byłem rozczarowany, że to nie ta piękna kelnerka, ale w końcu mam swój napój.

| 30 minut później |
Śliczna kelnerka wreszcie skończyła, kiedy zdjęła brudny, poplamiony fartuch. Wreszcie, czekałem tu prawie lata! Wyszła z kawiarni, więc podążyłem za nią, upewniając się, że mnie nie zauważy. 
Ona idzie do domu. Całe szczęście, że nie prowadzi samochodem. Po pięciu minutach skręciliśmy w opuszczoną uliczkę. To miejsce jest jak miasto duchów. Nikogo tu nie ma. Uśmiechnąłem się.
Odwróciła się.
- Halo? - powiedziała. Jej głos brzmi jak niebo. Jest miękki i chrapliwy. - Czy ktoś tu jest? - kelnerka westchnęła i ponownie zaczęła iść. Pobiegłem do niej. Zauważyła mnie i zaczęła uciekać z szybką prędkością. Ugh, dlaczego one zawsze uciekają?
Pobiegłem za nią i szybko wyciągnąłem nóż ze swojej kieszeni. Próbowała uciec, ale mocno go do niej przycisnąłem.
- Stój! Proszę przestań! Zrobię wszystko! - błagała i krzyczała. Cóż, jaki jest sens dostać krew, skoro ona będzie przestrzegać zasad?
- Chodź do mojego samochodu, pójdziesz ze mną, skarbie. 
Zaczęła płakać, gdy szła za mną do auta. Moja dłoń była na jej plecach, aby nie uciekła. Wyglądała na naprawdę przestraszoną, ale to się zmieni. Kiedy doszliśmy do samochodu powiedziałem jej, że ma wsiąść. Na początku się wahała, ale wyciągnąłem swój nóż i zrobiła się posłuszna.
Dobra dziewczynka.

Holly

Zastanawiam się co robi Harry? Nie ma go tak jakby od lat. Dziewczyny i ja nadal jesteśmy w sypialni, oglądając filmy. Skończyliśmy The Notebook, The Conjuring i teraz kończmy Grown Ups. Nie mogę się nawet skupić na filmie. Jestem zmartwiona nową Kylie. Tęsknię za tą prawdziwą, nawet jeśli nie znałam jej długo.
- Gdzie jest Harry? Nie ma go już od godzin! - spytała Juliet. Ugh, ona zawsze się martwi o swojego Harry'ego. To takie irytujące.
- Naprawdę cię on obchodzi, Juliet? Jest kretynem - odpowiedziała Liz. Ma rację, Juliet naprawdę przejmuje się Harrym. Nie wiem dlaczego... On jest psychiczny.
- Oczywiście, że ją obchodzi. Kochają się - powiedziała Lola, wywracając oczami.
- Nie kocham go! - odparła zezłoszczona Juliet.
- Kochałaś Harry'ego? - spytałam, zanim pomyślałam. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zła.
- Nie wiedziałaś, że się ze sobą spotykali? - powiedziała Anna, unosząc swoją brew.
- Cóż, chodzili ze sobą przez kilka lat, dopóki tata Harry'ego nie zmarł. Stał się psycholem, porwał Juliet, blah, to dlatego jest jego ulubienicą - poinformowała mnie Lola.
- Zawsze musisz przypominać tą historię? To mnie rani, wiesz o tym! - odparła Juliet, patrząc w dół. Po tym co powiedziała Juliet zapadła cisza, ale wszedł uśmiechnięty Harry, przełamując ją. Wszystkie zwróciłyśmy uwagę w jego stronę. 
- Wszyscy! Znalazłem nową lalkę! - powiedział szczęśliwy. - Poznajcie wszyscy - Harry zaczął mówić, ciągnąc lalkę, abyśmy mogły ją zobaczyć. Weszła nieśmiało. Moje serce się zatrzymało, a oczy rozszerzyły.
- Dakota?


Witam Was po dość krótkiej przerwie. Trochę długo nie dodałam rozdziału, ale za to za chwilę pojawią się dwa kolejne, bo przez ten czas nadrabiałam zaległości w tłumaczeniu! :) 
Pytanie dla Was: Domyślacie się kim jest Dakota? 
Można to wywnioskować między innymi z jej opisu.
Juliet to osoba, która nieźle namiesza w życiu Harry'ego i Holly, myślicie pewnie, że Dakota również po opisie Stylesa, po jego przemyśleniach o tym jaka jest piękna, ale prawda jest taka, że nie. W kolejnym rozdziale dowiecie się kim jest Dakota.
Powoli zbliżamy się do naprawdę dużego rozwoju akcji i.... Hollarry moments!
Hm, a kto z Was czeka na Zayna, Liama, Louisa i Nialla? :)
Dodam jeszcze tylko (aby Was trochę zaciekawić, hehe),  że to co się według wszystkich stało z Beth (jeśli nie pamiętasz to wróć po poprzednich rozdziałów) nie jest do końca prawdą... ;) 





Pamiętajcie zostawić komentarz! Tłumaczenie zajęło mi dużo czasu.
Chcesz być informowana/y - napisz.
Swoje opinie możecie wyrażać też pod hashtagiem #TheDollhouseff. Chętnie poczytam co sądzicie. - Meg x
 
 

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział IV



Po przeczytaniu rozdziału koniecznie przeczytaj też notkę!

Holly 

Nikt nie powiedział ani słowa, gdy Harry prowadził Evie, Kylie, Macy, Sarah i Liz w dół długich, kręconych schodów. Co oni tutaj robią? Co się dzieje? Harry był cicho, dopóki nie otworzył pięć pozostałych cel w lochu. Zaskakująco instruował dziewczyny jak spokojnie wejść do celi. Dlaczego on  na nie nie krzyczy? Szybko opuścił to miejsce z wściekłym wyrazem twarzy.
- Co się stało?! – spytałam zmartwiona.
- Harry dowiedział się o planie – odpowiedziała zawiedziona Evie.
- Dlaczego innych dziewczyn tu nie ma? – to nie miało sensu.
- Byłyśmy jedynymi, które próbowały cię stąd wyciągnąć. Lola nie brała udziału w lanie, a Anna i Jess tylko obserwowały – poinformowała mnie Sarah.
Siedziałyśmy wszystkie w naszych celach, a cisza unosiła się w powietrzu. To jest okropne. Totalnie okropne. Harry jak burza wrócił to pomieszczenia. Nie zapowiada się dobrze.

Juliet

No i plan przepadł. Nie powinnyśmy nawet myśleć nad czyjąś ucieczką. Zastanawiam się co Harry robi dziewczynom. Po prostu mnie zostawił, gdy szliśmy w stronę Domku dla lalek. Weszłam na górę i skierowałam się w stronę sypialni. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przerażoną Jess, Annę oraz Lolę. Wszystkie były przywiązane do krzeseł, a na ich ustach była przyklejona taśma. Były spocone i krzyczały jak w horrorze, ale to co mnie przeraziło to dodatkowe krzesło obok dziewczyn. To musi być dla… mnie.
- Co do cholery?! – krzyknęłam zszokowana. Jak Harry mógł to zrobić?
Jak burza wpadł przez drzwi.
- Co ci się do cholery stało?!
- Juliet, straciłem właśnie całe zaufanie do ciebie – powiedział poważnie. Nie mogłam nawet odpowiedzieć. Zaniemówiłam.
- Przepraszam! Nie przywiązuj mnie do krzesła! P-proszę – odparłam, odsuwając się w stronę ściany, przerażona tym co Harry może mi zrobić.
- Oh, kochanie, to krzesło nie jest dla ciebie.
Co? Dla kogo więc jest?
Przestraszona Holly weszła do pokoju. Nie. On nie może tego zrobić. Nie Holly, nikomu zresztą! Nie robił tego od wieków! Myślałam, że te jego szaleństwa już odchodzą…
Harry zaczął przywiązywać Holly do krzesła i nakleił taśmę na jej jasne, różowe, spierzchnięte usta, a ona siedziała tam pokonana i smutna.
- Juliet, kocham cię, ale – zaczął, jednak mu przerwałam.
- Zamknij się, ty cholerny dziwaku! Nie możesz tego robić, okej?! – powiedziałam, odwracając się i skrzyżowałam ramiona. Nigdy wcześniej nie zrobiłam czegoś takiego Harry’emu. Zawsze byłam przestraszona tym co może mi zrobić.
Harry podszedł do mnie i ostro pociągnął za ręce, zaprowadzając do lochu. Dobry Boże.
Pociągnął mnie w dół schodów, które tam prowadziły.
- Wejdź do celi. TERAZ! – krzyknął.
- Pieprz się! Nie kocham cię już! – odkrzyknęłam. Nie mogłam uwierzyć w tą moją nagłą pewność siebie.
- Juliet! Dlaczego się tak zachowujesz! – ponownie na mnie krzyknął.
Dziewczyny z lochu oglądały jak Harry i ja się kłócimy…. Dlaczego nie stoją po mojej stronie?
- Dlaczego znowu robisz się taki szalony! Dlaczego! – wydarłam się na niego.
- Idź do celi Juliet, bo przysięgam na Bo-
- Cokolwiek! Ty idioto! Wiem, że nie jesteś zdolny zabić żadnej z nas! Myślisz, że nie wiem, że nawet nie zabiłeś Beth-
- Zamknij się do kurwy!
Weszłam do celi, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Harry nas opuścił, wreszcie, z całą złością buzującą w nim.
- Wy… - spojrzałam na Evie, Kylie, Macy, Sarah i Liz. -  Nawet mi nie pomogłyście – powiedziałam słabo.
- Ty też nam nie pomogłaś, Juliet – odparła Macy, patrząc w dół. Spojrzałam na nią ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Macy ma rację. Wszyscy wiemy co się działo między tobą i Harry’m – powiedziała Kylie, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego. O czym one mówią?
- Co teraz zrobiłam? – spytałam zaskoczona.
- Wiemy, że powiedziałaś Harry’emu o naszym planie – odpowiedziała Evie z irytacją w głosie.
- Co? Nie zrobiłam tego! -  oznajmiłam im. – Dlaczego miałabym mu powiedzieć?
- Wiemy, że go kochasz, Juliet – powiedziała Sarah. Nie kocham go do cholery!
- Nie kocham! – odkrzyknęłam.
- Ta, jest dość atrakcyjny, ale Jules, to kryminalista! – powiedziała mi Macy. Ona myśli, że wszystko wie. Nie wie NIC.
- Zamknijcie się, okej? – Kylie wywróciła oczami.
Siedziałyśmy więc wszystkie w ciszy.

Holly

Lola, Jess, Anna i ja
- Nie powinnyśmy tego robić – powiedziała Jess.
- Jesteście głupie jak cholera. Powiedziałam wam, że wasz mały plan nie zadziała! – odparła zirytowana Lola. Siedziałyśmy tam w niezręcznej ciszy. Nadal nie wiemy dlaczego byłyśmy przywiązane do tych krzeseł.
Harry wszedł do pokoju i zauważył, że nie mamy taśmy na ustach. Pokręcił głową.
- Dokładnie, dlaczego jesteśmy zawiązane, Harry? – powiedziała Lola, wywracając oczami.
- Nie uciekniecie. Pozostałe dziewczyny są w lochu, a ja mam wieczorem naprawdę ważne spotkanie, więc mam pewność, że wasze małe    nie wyjdą – oznajmił Harry. Będziemy tu związane przez całą noc? Chyba sobie żartujesz.
- Dlaczego nie jesteśmy w lochu? – zapytała Anna.
- Ponieważ wy dziewczyny nie próbowałyście tej jednej…. – Harry na mnie spojrzał. – Uciec… w przeciwieństwie do Juliet, Macy, Kylie, Evie, Sarah i Liz.
Anna, Jess, Lola i ja pokręciłyśmy głowami.
- Muszę iść. Nawet nie myślcie o ucieczce, bo będę zdolny zabić was wszystkie. Moje  głupiutkie dziewczynki. 

Juliet 

- Co zrobimy? – spytałam, przełamując długą, niezręczną ciszę.
- Nic. Nic nie możemy zrobić – odpowiedziała zawiedziona Evie.
- Jestem wygłodzona – jęknęła Sarah.
Siedziałyśmy dalej w ciszy. Nie ma tu co robić, nie ma co jeść. Kilka minut ciszy i wpadłam na świetny – oraz głupi – pomysł.
- Kylie! – powiedziałam trochę za głośno. Kylie spojrzała na mnie
- Tak? – odparła, a jej brwi się uniosły.
- Jesteś wystarczająco szczupła, aby przejść przez pręty! – myślałam o tym co właśnie powiedziałam. Czy to jest warte
- Um, Harry może zobaczyć to na kamerze?  - powiedziała Liz.
- Pojechał na spotkanie czterdzieści minut temu. Powinien teraz wychodzić z samochodu, droga nie jest taka długa – czy ja naprawdę o tym myślę?
Kylie nie powiedziała ani słowa, próbując przejść przez metalowe pręty.
Szczęściara,  jest taka drobna
- O mój Boże! – krzyknęła zaskoczona i szczęśliwa.
- Okej, Kylie, zanim Harry wróci biegnij do kuchni i weź- zaczęłam, ale Kylie mi przerwała.
- Mogę uciec! Jestem wolna! – odpowiedziała podekscytowana, skacząc.
- Nie, nawet o tym nie myśl, Kylie! – odparła Sarah, odciągając ją od tego pomysłu. Sarah ma rację: Kylie nie może uciec.
- Kocham was, ale minęło zbyt dużo czasu – powiedziała, a łzy spływały po jej twarzy. Pobiegła na górę po schodach i dźwięk otwieranych drzwi rozszedł się po domu. Wow. Ona właśnie uciekła.
- Nie, nie, nie! – powiedziała Liz, ciągnąc ją.
Kylie nie powinna uciekać. Ona nie powinna nawet myśleć o ucieczce! To wszystko moja wina. Nie powinnam jej mówić, że ma przejść przez pręty. Nie mogę zrobić nic dobrze.

Kylie

Tak szybko jak opuściłam drzwi zaczęłam biec z prędkością światło. Mogę wyjść z tego miejsca. Minęły aż dwa miesiące. Kontynuowałam bieg, nie brałam żadnego oddechu i nie patrzyłam do tyłu. Właśnie teraz biegnę  wzdłuż lasu deszczowego.  Mogę dostrzec przed sobą ulice, budynki i ludzi. Udało się! Uciekłam! Jeszcze tylko kilka minut i jestem wolna! Nagle zostałam jednak przyciśnięta do ziemi przez mężczyznę, którego nie mogłam rozpoznać, ponieważ jestem w szoku, wszystko co widzę to jego czarne włosy i czekoladowe brązowe oczy. Krzyknęłam w przerażeniu. Próbowałam wstać i wydostać się z uchwytu silnego mężczyzny. Jestem teraz szczęśliwa, że wzięłam lekcje karate, gdy byłam młodsza. Nie wiem kim jest ten facet, ale jestem pewna, że to Harry próbuje mnie ściągnąć. Tak szybko jak wydostałam się z jego uścisku zaczęłam biec z błyskawiczną szybkością, ale mężczyzna był za szybki. Przycisnął mnie do ziemi i zanim zdążyłam uciec przyłożył mi ostry nóż. Zaczęłam płakać, a moja siła była słaba i nie mogłam nawet wstać. Mężczyzna wielokrotnie wbił nóż w mój brzuch.
Nie oddycham.
Nie odzywam się.
Nie ruszam się.
Umieram.

Jest i czwarty rozdział! Zapewne myśleliście, że będzie tylko trzeci, ale po kilku godzinach tłumaczenia udało mi się skończyć dwa! 
Wiele osób pytało mnie na asku czy między Harry’m, a główną bohaterką coś będzie.
Pewnie Was to dziwi, prawda? Główną bohaterką jest Holly, a opisywane są relacje, hm, Harry’ego i Juliet. Moja odpowiedź brzmi: Bądźcie cierpliwi! Prawdziwa akcja zacznie się tak od 10-15 rozdziału. Będą zabójstwa, samobójstwa, tortury, straszne sceny i… Hollarry moments. Na to niektórzy z Was chyba najbardziej czekają.
Co do rozdziału: Kylie została zabita przez mężczyznę o czarnych włosach i ciemnych oczach. Kto z Was domyśla się kim on może być? Dla tych, którzy wiedzą: Pozostali też będą, spokojnie. Chyba każdy wie o kogo chodzi, prawda? Dam taki mały spojler, żeby Was jeszcze bardziej zaciekawić: Każdy z nich będzie miał swój domek i lalki. Tylko tyle mogę zdradzić!
Czekam na Wasze opinie w komentarzach i na twitterze!
Mój ask: @megmeg15
Mój tt: @littlexmeg
Hashtag: #TheDollhouseff
Chcesz być informowana/y? Napisz mi.
Bardzo proszę, aby każdy kto przeczytał - zostawił komentarz. Nieźle się namęczyłam, żeby przetłumaczyć te dwa rozdziały. To zajmie Wam tylko minutkę lub dwie, a mi sprawi ogromną radość.
Rozdział piąty pojawi się do końca tygodnia.
Do następnego!
- Meg

Rozdział III



Holly



Harry sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej gigantyczny klucz. Zgaduję, że jest on do otworzenia lochu. Nadal nie mogę uwierzyć, że on chce mnie tu umieścić! Jaki jest jego problem, tak przy okazji? Jest totalnie psychiczny.

- Oh, Holly. Naprawdę musisz się wiele nauczyć – powiedział, otwierając loch. Obserwowałam jego ruchy i weszłam do małej celi. Czułam się niesamowicie nieswojo. To wygląda jak cela w więzieniu tylko dużo, dużo gorzej. Wokół mnie są ceglane ściany i nie ma tutaj światła czy żadnego znaku elektryczności. Jest tylko mała, zadymiona świeca. Są też pręty, zatrzymujące mnie przed ucieczką, które są metalowe, ale zardzewiałe. Nie chcę ich nawet dotykać. Nie mogę uwierzyć, że tutaj z nim przyszłam. Jestem idiotką.

- Przepraszam! Proszę, wypuść mnie! – krzyczałam na Harry’ego, a łzy spływały w dół po moich policzkach. Harry posłał mi smutną minę zanim zamknął drzwi i opuścił loch. Oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam na dół. Co ja zrobiłam? Wszystko co teraz mogę robić to w tej celi to płakać. Płakać, płakać, płakać.


Harry


Nie miałem dobrego zdania o mojej nowej lalce, Holly. To nie jest tak, że chciałem zamknąć w lochu biedną dziewczynę – musiałem, to jest to jak Juliet uczy dyscypliny i respektu, to jest to czego musi nauczyć się Holly. Wiem tam w środku, że Holly jest dobrą lalką. Jej uroda naprawdę różni się od innych. Jej długie, proste, lśniące włosy… Jej cudowne niebieskie jak ocean oczy…  Jej wzrost, ciało o okrągłych kształtach… Jest naprawdę idealna. Szukałem mojej idealnej lalki.

Wróciłem na górę i jak burza wpadłem do pokoju pozostałych. Westchnęły, gdy tylko otworzyłem drzwi.

- Idiotki! Wy wszystkie! – krzyknąłem, wskazując na moje niedojrzałe lalki. Nadal muszą się jeszcze wiele nauczyć. Juliet otworzyła swoje usta, aby się odezwać, ale jej przerwałem.

- Nie, Juliet! Myślałem, że jesteś zaufana! Wy wszystkie jesteście tylko niedojrzałymi dziwkami!

Niektórym łzy zaczęły spływać po policzkach. Słabe.

- Jeśli któraś z was opuści ten pokój, to co stało się z Beth stanie się z wami! – krzyknąłem na nie, zanim opuściłem pomieszczenie i zamknąłem drzwi.

Moje małe, głupiutkie lalki.


Juliet


- Wow… -  to jedyne słowo, które mogło wyjść z moich ust. Czy Harry właśnie… nakrzyczał na mnie?

Wszystkie byłyśmy w szoku. Nigdy wcześniej nie widziałyśmy go tak złego. Co mu się stało?

- Teraz wyobraźcie sobie to on teraz zrobi Holly – powiedziała Ann, patrząc współczująco. To prawda. Biedna dziewczyna, musi być przerażona!

- Pomożemy jej uciec z lochu! – Macy odparła z entuzjazmem. Czy ona jest szalona? Nie możemy iść pomóc Holly uciec z lochu!

- Taa… - powiedziała Jess, kiwając głową. – Juliet, ty jesteś ulubienicą Harry’ego. Możesz go wyciągnąć lub coś, a my pomożemy Holly uciec!

Świetnie, teraz i Jess straciła umysł. Nie jestem częścią tego małego planu, który mają. To nie będzie działać, zostaniemy zabite.

- Nie! On nas zabije i jak niby mam zdobyć klucz? Jest w jego sypialni, a mi nie wolno tam być – oznajmiłam, mówiąc z sensem, aby dotrzeć do ich umysłów.

 - Cóż, może możesz iść do jego sypialni jeśli – zaczęła Jess, ale jej przerwałam.

- Nie! Ok, nie! – nie mogłam uwierzyć, że Jess mogła to powiedzieć.

- O co ci chodzi? Jesteś jedyną, która z nim chodziła! – powiedziała zirytowana.

- Tak, kochałaś go – dodała Sarah. To mnie dotknęło.

- Zamknij się! Po prostu się zamknij! Ok?! Nie wiesz NIC! – zaczęłam drzeć się na dziewczyny, zanim położyłam dłoń na swoich ustach. Czy ja właśnie na nie nakrzyczałam? Są moimi najlepszymi przyjaciółkami.

- To prawda! Kochałaś go! – Anna odkrzyknęła. Czy ona zawsze musi być taką suką?

- T-ty nie wiesz jakie to jest trudne, Anna – odpowiedziałam, zacinając się. Zanim zdałam sobie sprawę łzy zaczęły spływać w dół mojej twarzy. Myślę, że chyba jeszcze nigdy przy nich nie płakałam.

- Przepraszamy, Jules. Nie powinnyśmy przypominać ci o tobie i Harry’m – powiedziała Anna, patrząc na mnie przepraszająco. Chwila, czy Anna właśnie powiedziała przepraszam?

W pokoju jest silna cisza.

- Wiecie co? Chodźmy wydostać Holly z lochu – oznajmiłam z małym uśmiechem. Dziewczyny rozpromieniły się. Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie mówiącej takie rzeczy i łamiącej zasady Harry’ego. Miałam dość.

- Ale potrzebujemy planu , nie możemy improwizować  - stwierdziła Sarah, rujnując całe szczęście. Ma rację. Potrzebujemy dobrego, przemyślanego planu.

- Dobrze, ja mam plan, chodźcie tu – powiedziała Liz, zachęcając nas do przyjścia na jej łóźko.

- Cóż, Juliet jest ulubienicą Harry’ego. Mogą wyjść na lunch czy coś, wtedy jedna z nas pójdzie do jego sypialni i weźmie klucz – opowiedziała nam wszystkim. Zawsze zazdrościłam Liz. Ona jest taka mądra.

- Um, Harry nie zauważy, że zniknęła? Idiotki – odpowiedziała Lola z środka pokoju. Jej oczy nie opuszczały magazynu plotkarskiego, który czytała.

- Lola ma rację. Harry zauważy, że jej nie ma w lochu – powiedziałam zrezygnowana.

- Najlepsze co możemy zrobić to wypuszczenie jej zanim Harry i Jules wrócą lub możemy dać jej chociaż trochę jedzenia albo coś do rozrywki – odparła Liz.

- Okej, wchodzę to – powiedziałam, a dziewczyny się uśmiechnęły. Myślę, że ten plan może zadziałać.


Holly


Minęły trzy godziny odkąd Harry zostawił mnie w tej celi. Jestem wygłodzona i zmęczona, ale odmawiam snu. Usłyszałam kroki dochodzące ze schodów. Cholera. To Harry. Zaczęłam panikować. Co on mi zrobi? Zamknęłam oczy i zacisnęłam swoje pięści. Nie chcę, aby coś mi zrobił.

- Psst, Holly – czy to Sarah?

- S-Sarah? – otworzyłam jedno oko. To Sarah! Wstałam z ziemi i złapałam za pręty. Co ona tutaj robi?

- Hej, wszyscy robią to co mają robić, ja jestem w ‘’łazience’’ – powiedziała, próbując odwzajemnić mój uścisk. Zachichotałam. – Juliet i Harry pójdą niedługo oglądać filmy.

- Co się do cholery dzieje? – odpowiedziałam zdecydowanie za szybko.

- Haha, ta. Juliet próbuje wyciągnąć go i wtedy wydostaniemy cię z tej celi – poinformowała mnie. Jestem teraz taka szczęśliwa. Ta cela jest najgorsza! Wreszcie! Może ucieknę!

- Oh mój Boże, Sarah, kocham cię – powiedziałam, ponownie przytulając ją przez metalowe pręty. Sarah zachichotała.

- Wrócę niedługo, aby wyciągnąć cię z celi – oznajmiła, odchodząc. Wreszcie. Wyjdę stąd. Co jeśli plan jednak nie zadziała? Skończę jak… Beth?

Juliet

Pobiegłam na górę, aby zmienić ubrania na trochę bardziej eleganckie. Wyszłam z mojej lalkowej sukienki i założyłam swoje czarne jeansy oraz jasnofioletową, zapinaną koszulę. Rozpuściłam swoje warkoczyki i pozwoliłam moim długim, kręconym, czarnym włosom spaść.  Nie martwiłam się makijażem, moja twarz i tak jest sucha, nawet jeśli mam go na sobie.

- Gotowa, Juliet? – Harry krzyknął z dołu.

- Idę! – odkrzyknęłam, schodząc na dół i spotykając się z nim przy drzwiach.

Wyszłam przez drzwi ręka w rękę z Harry’m.

Wsiedliśmy do jego lśniącego, czarnego Mercedesa Benzo. Zapięłam swój pas i westchnęłam. To będzie wielka noc.

Droga przebiega w ciszy i czuję jakby trwała wieczność. Wszystko co robię to oglądam mały ekran w jego samochodzie, który kontroluje radio. Harry nacisnął przycisk i obraz zmienił się na kamery bezpieczeństwa w Domku dla lalek. Cholera. Zapomniałam, że to ma.

- Um, czy możemy p-proszę posłuchać radia? – spytałam Harry’ego z nadzieję, że naciśnie na radio i wyłączy obraz kamery.

- Nie, obserwuję Holly. Nie ufam jej – odpowiedział, a jego oczy nie opuszczały ekranu.

Kurwa, mogłam wiedzieć o jego kamerach bezpieczeństwa. Ten plan był głupi. Harry straci całe zaufanie do lalek, a w szczególności do mnie…


Holly


Siedziałam na drewnianej desce, którą Harry nazywa łóżkiem. Z niepokojem obgryzałam swoje paznokcie. Nie mogę się doczekać aż wyjdę z tej piekielnej celi. Nawet jeśli tylko na kilka godzin.

Usłyszałam kroki dochodzące ze skrzypiących, starych schodów lochu. To muszą być dziewczyny. Uśmiechnęłam się podekscytowana. Widzę Evie, Kylie, Macy, Sarah i Liz jak schodzą w dół schodów. Zaklaskałam entuzjastycznie, ale one nie wyglądały na szczęśliwe. Moje oczy się rozszerzyły. Jest za nimi ktoś kto popycha je w dół schodów.

To Harry. 


Przeczytałaś/eś? Zostaw komentarz.
Mój tt: @littlexmeg
Mój ask: @megmeg15
Hashtag: #TheDollhouseff