piątek, 4 września 2015

Rozdział XVII

Holly
- Lalki, mam ogłoszenie - powiedział Harry, wstając ze swojego krzesła na końcu stołu jadalni. - W ten piątek odwiedzimy dom Nialla i Fran dzięki czemu Holly i Dakota będą mogły ich poznać przed noworoczną imprezą, która będzie za kilka miesięcy.
Ten piątek... Cztery dni. Nie mogę się doczekać, aby ich spotkać, mam nadzieję, że Fran jest tak miła jak Mina.
- Ugh, nie Fran, ona jest totalną dziwką - szepnęła do mnie Evie.
- Serio?
- Ta, jest naprawdę wredna. Ostatnim razem kiedy ją widziałam zamknęła mnie dla 'żartu' w lochu Nialla, ogólnie jest suką, serio.
- Poznanie jej będzie zabawą - powiedziałam sarkastycznie.
- Tak, ale Ara i Janet są świetne, naprawdę miłe.
- Co myślisz o Minie?
- Próbuję z nią nie rozmawiać kiedy ją widzę, nie możemy się dogadać.
- Jest kochana - odparłam.
- Cóż, nienawidzi mnie.
Nie  myślałam, że Evie i Mina mogą się nienawidzić, ich osobowości do siebie pasują.

| Po kolacji |
Dziewczyny i ja sprzątamy po kolacji, tak jak zwykle kuchnia jest w kompletnym bałaganie i naszym obowiązkiem jest to posprzątać. Nawet jeśli to jest niesprawiedliwe, jeśli się sprzeciwimy to Bóg wie co zrobi Harry. Zmienił się trochę, ale nadal jest najbardziej dwubiegunową osobą kiedykolwiek.
- Zbiorę widelce i noże - powiedziała Dakota, pomagając mi spakować rzeczy ze stołu.
- Jest okej, mogę to zrobić sama.
- Co? Boisz się, myśląc o mnie trzymającą nóż?
Tak, Dakota, boję się.
- Nie, haha, po prostu idź pomóc Macy z naczyniami, dam sobie radę.
Dakota poszła jej pomóc. Odkąd jest w domku dla lalek czuję się niekomfortowo, będąc blisko niej, co jest dziwne, ponieważ byłyśmy nierozłączne. Ona się po prostu zmieniła. Nie na lepsze, zdecydowanie na gorsze. Zanim do nas dołączyła była miłą, 'dziewczęcą' dziewczyną; dobrą, pomocną i szanującą każdego. Ale teraz jest psychicznym mordercą, który jest najbardziej odpowiedzialny za śmierć Jess i Anny.
- O czym myślisz? - zapytała Juliet, wyrywając mnie z własnych przemyśleń.
- Oh, o niczym.
- Naprawdę muszę cię o coś zapytać, Holly - zmieniła temat.
- O co?
- Harry. Ale chodźmy do korytarza, nie chcę rozmawiać o tym tak, aby dziewczyny słyszały.
- Okej.
Wyszłyśmy z jadalni, upewniając się, że nikt nas nie słyszy.
- Tak? - spytałam.
- O czym ty i Harry rozmawiacie?
- Ni-
Juliet mi przerwała.
- Nie mów, że o niczym. Muszę wiedzieć. Ufasz mi, prawda?
Kiedy powiedziała słowa 'Ufasz mi, prawda?' wróciły wspomnienia z nocy, gdy nasza przyjaźń gwałtowanie zmieniła kierunek. Nadal nie wiem czy jej ufam, ale jeśli miałabym wybrać, ona byłaby dziewczyną, której najbardziej ufam w domku dla lalek.
- Tak, ufam ci - przełknęłam ślinę, kiedy Juliet się uśmiechnęła. Bardzo dobrze pamiętała tamtą noc.
- Rozmawialiśmy o domkach dla lalek, o każdym i o wszystkim - odpowiedziałam na jej pierwsze pytanie, tym razem poprawnie.
- Tak to się zaczyna.
- Co?
- Nie zakochaj się w nim. On-
Nasza rozmowa została przerwana przez Dakotę otwierającą drzwi od jadalni.
- Co robicie? - zapytała.
- Tylko rozmawiamy.
- Oh, o czym?
- Nie twoja sprawa - odparłam.
- Cokolwiek, musimy szykować się do łóżka, więc chodźmy na górę.

| Przed snem |
Jesteśmy wszystkie w naszych piżamach, grając w 'Czy wolałabyś'; prawdopodobnie najgorsza gra jaką stworzono. Jest zapchana seksualnymi, irytującymi i depresyjnymi pytaniami.
- Wolałybyście się utopić czy spłonąć? - spytała Macy.
- Spłonąć - Evie, Liz, Sarah i ja zgodziłyśmy się ze sobą, a pozostałe odpowiedziały 'utopić się'.
- Oba są okropne - powiedziała Liz.
- Widziałam kiedyś faceta, który płonął - dodała Macy,  a my zwróciłyśmy całą swoją uwagę w jej stronę.
- Um, fajnie wiedzieć? - odpowiedziała Juliet z sarkazmem w swojej mowie.
- Taa, to było w cyrku, był mężczyzna, który żonglował dziesięcioma ognistymi kręglami i jeden go zapalił, potem kolejny i kolejny.
- O mój Boże, Macy - powiedziała Sarah.
- A ja widziałam faceta, który tonął - Liz dołączyła do rozmowy.
- Nie chcemy wiedzieć - Lola zatrzymała ją dłonią zanim zaczęłaby mówić.
- Hej, to było na temat, więc czemu nie? - sprzeczała się Liz.
- Dajesz - powiedziałam jej.
- Byłam w samolocie z moją koleżanką, Lynn, leciałyśmy do Kalifornii na lato, byłyśmy blisko okna i mogłyśmy zobaczyć w oceanie tonącą oraz łapiącą oddech osobę.
- Co do cholery.
- To straszne.
- Jak było w Kalifornii?
- Jakaś osoba utopiła się w oceanie, a ty martwisz się o wakacje w Kalifornii, Macy? - spytała Lola.
- Kocham Kalif-
Przerwał jej Harry otwierający drzwi i mówiący nam, żebyśmy zgasiły światła. Wyłączyłyśmy nasze lampki i zapadłyśmy w głębokie sny.
| 5 godzin później |
Obudziłam się z zimnym dreszczem, przechodzącym w dół mojego kręgosłupa. Przewróciłam się na bok, aby sprawdzić czas. Zegarek wskazywał 1 rano. Świetnie, znowu obudziłam się w środku nocy. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że drzwi od łazienki są delikatnie uchylone, wypuszczając przez szparę światło.
Cicho jak myszka podeszłam do tych drzwi, aby zobaczyć kto tam jest. Zatrzymałam się, gdy zobaczyłam Dakotę stojącą naprzeciw lustra. Co ona robi? Zdecydowałam zostać przed drzwiami i po prostu ją szpiegować, aby zobaczyć co robi tak późno w nocy.
Minęły dwie minuty, a ona nadal stoi przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Ale potem, wreszcie robi coś innego. Otwiera swoją torbę do makijażu i wyciąga z niej ostry, metalowy nóż. To nie zapowiada się dobrze. Dakota nadal stoi, patrząc na ten nóż, gdy kilka łez opuszcza jej oczy. Nadal jestem zdezorientowana tym co robi, ale ona trzyma go przy swojej klatce piersiowej. Wtedy nagle dociera do co ona chce zrobić.

Za literówki z góry przepraszam.
Pamiętaj, aby zostawić gwiazdkę i komentarz!
Meg x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz