piątek, 18 września 2015

Rozdział XXVI

Holly

Siedzieliśmy wszyscy przy stole w jadalni, jedząc śniadanie. Siedzę obok Sarah oraz Juliet i nie mogę nic na to poradzić, ale zauważyłam, że od wczoraj Juliet zachowuje się trochę dziwnie. Może to być spowodowane jej komentarzem o tym, że Harry i ja się pocałowaliśmy, ale nie wygląda na to.
- Hej, w porządku? - szepnęłam do niej.
 Zawahała się zanim mi odpowiedziała.
- W porządku.
- Możesz mi powiedzieć jeśli źle się czujesz, Juliet.
- To naprawdę poważne, Holly.
- Po prostu mi powiedz, jest okej.
- Jest coś co sprawia, że jesteś w niebezpieczeństwie - spojrzała na mnie z szerokimi oczami.
- C-co?
- Powiem ci po śniadaniu, Holly - wróciła do jedzenia swojego tosta, kompletnie ignorując moje zmartwienie. Co ona ma na myśli? W jakim niebezpieczeństwie jestem?

| Po śniadaniu |
- Ugh, nic nie spałam zeszłej nocy - powiedziała Lola, rzucając się na swoje łóżko.
- Dlaczego nie? - zapytała Macy, gdy nakładała tusz na swoje długie już rzęsy.
- Bo ktoś... - wskazała na Sarah. - Bardzo głośno kaszlał.
- Nie moja wina, mam katar, robi się coraz zimniej, nie mogę nic na to poradzić - Sarah wzruszyła ramionami.
- Ja też nie mogłam spać, Lola - dodała Dakota.
- Cóż, przepraszam za moje przeziębienie - powiedziała Sarah, wycierając nos.
Potem wszystkie zaczęłyśmy robić rzeczy, które robimy podczas naszego wolnego czasu. Sarah czyta książkę, Lola słucha muzyki, Evie robi Dakocie warkoczyki, Macy maluje paznokcie, Liz czyta magazyn, a Juliet siedzi i nie robi nic... Co jest idealnym czasem na zapytanie jej o czym mówiła podczas śniadania.
- Jules? - powiedziałam, siadając na jej łóżku.
- Tak?
- Miałaś mi powiedzieć o tym co mówiłaś podczas śniadania, pamiętasz?
- W porządku, nie tutaj, okej?
- Dobrze, wyjdźmy więc z pokoju.
Opuściłyśmy sypialnię i kiedy zamknęłyśmy drzwi, Juliet zaczęła to z siebie wylewać.
- Okej, wczoraj Harry i ja pojechaliśmy do domku dla lalek Zayna i znalazłam pomieszczenie, które nazywa się pokój śmierci, były tam przechowywane ciała, byłam naprawdę przestraszona, ale w większe przerażenie wprowadziło mnie to co powiedziała Mina.
- Co powiedziała?
- Była lalka, która nazywała się Perrie Edwards i ona pocałowała swojego właściciela, i cóż-
Przerwałam jej.
- Zmarła?
- T-Tak... A ty pocałowałaś Harry'ego.
- Ale to on pocałował mnie.
- O-on cię pocałował?
- Uh, tak?
- Powiedziałaś mi, że to ty go pocałowałaś?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć, Juliet.
- Wiem, wiem, pomyślałam po prostu, że jest szansa, że jesteś w niebezpieczeństwie, chciałam cię ostrzec.
- Coż, jesteś świetną przyjaciółką, ale myślę, że nikt by mnie nie zamordował za całowanie Harry'ego, zwłaszcza, że to zasadniczo on pocałował mnie - odpowiedziałam, wracając do pokoju, a ona podążyła za mną.


| Podczas robienia kolacji |
To co Juliet powiedziała mi o Perrie Edwards naprawdę do mnie dotarło. Co jeśli Harry lub ktoś inny będzie chciał mnie zabić za ten pocałunek? To znaczy, czy to naprawdę takie złe? To tylko pocałunek... Ale nie mogę poradzić nic na to, że moje ciało wypełniło się paranoją. Każdy może zostać zabity w domku dla lalek, nawet bez żadnego powodu, więc mam prawo do bycia przestraszoną.
- Wszystko okej, Holly? - zapytała mnie Sarah, nie odrywając wzroku od leżącej na kuchennym blacie książki.
- Uh, t-tak, muszę po prostu zapytać o coś Harry'ego - oznajmiłam, wychodząc z kuchni. Nie mogę się bać, muszę zapytać go ot to nawet jeśli nie chce o tym słyszeć.
Poszłam do jego sypialni i wzięłam głęboki wdech zanim zapukałam. Zależy mu na prywatności i nie lubi, gdy ktoś go męczy.
Krótko po tym, Harry otworzył drzwi.
- Mogę ci pomóc, Holly? - powiedział.
- Uh, muszę po prostu zadać ci p-pytanie.
- W porządku, wejdź - rozszerzył ramiona. Weszłam do jego gigantycznej sypialni i nawet jeśli już tu wcześniej byłam, nadal skanowałam cały pokój. Jest fascynujący.
- Co to jest, Holly? - spytał, krzyżując ramiona.
- J-Juliet powiedziała, że była dziewczyna, która nazywała się Perrie Ed-
- Perrie Edwards
- Uh, tak?
- Była... piękna. Dobra, utalentowana. Zayn kochał ją całym sercem, bardziej niż którąkolwiek z lalek - odpowiedział, patrząc w dół.
- Naprawdę?
- Tak, kochał ją, a ona tak samo mocno kochała go. Miała piękne różowe włosy, czasami kręcone, czasami proste, krystalicznie niebieskie oczy i jasną, gładką cerę.
- Była chyba wspaniała.
- Ona... była.
- Dlaczego Zayn ją zabił? Wszystko przez głupi pocałunek? - zapytałam, a jego oczy się rozszerzyły.
- Zayn jej nie zabił, Holly.
-Kto t-
- Nie zrobiła nic złego.
- Mina powiedziała Juliet, że została zabita, bo pocałowała swojego właściciela.
- Jej właścicielem był Zayn... Zawsze się całowali.
- Więc jak ona z-zmarła? - zapytałam trochę przerażona jego odpowiedzią.
- Została zamordowana - odparł, patrząc w dół.
- Ale... Mina powiedziała, że została zabita, bo pocałowała Zayna?
- Cóż, radzę ci przestać rozmawiać z Miną.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić gwiazdki i komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXV

Holly

- Ponieważ... jestem zazdrosna - powiedziała cicho, patrząc na podłogę.
- Z-zazdrosna? O co?
- Nie powinnaś się przejmować... Nie martw się - pokręciła głową.
- Jules, możesz mi powiedzieć, jest w porządku - potarłam jej ramię, próbując ją rozluźnić.
- Jestem tylko... trochę, cóż, ciężko jest, aby twój były-
- Juliet! - przerwał nam Harry, jak burza wchodząc przez drzwi.
- H-Harry? - zapytałam zdezorientowana, wpatrując się w niego tak samo jak Juliet.
- Juliet, przebierz się, wychodzimy - oznajmił zanim opuścił pokój.
- Uh, okej? Cóż, ja po prostu, uh, pójdę, żebyś mogła się przebrać... - niezręcznie wyszłam z pokoju i wróciłam do mycia podłóg.

| Godzinę później |
Juliet
To było naprawdę niespodziewane, gdy Harry wszedł do pokoju, ale jeśli mam być szczera, nie mam nic przeciwko. Był czas gdzie robiłam coś lub wychodziłam z Harrym, ale było to dawno. To dlatego, że zawsze jest z Holly, dosłownie zabiera ją wszędzie gdzie idzie... Jakby zaczynał... coś do niej czuć.
Nie miałabym oczywiście nic przeciwko, Holly jest moją najlepszą przyjaciółką, po prostu nie wiem... dziwne, chyba. Nigdy nie wyobrażałam sobie Holly i Harry'ego w tak bliskiej relacji.
- O czym myślisz? - zapytał, mocno ściskając kierownicę.
- Po prostu... Gdzie jedziemy?
- Do Zayna - odpowiedział wprost.
- D-dlaczego?
- Muszę z nim o czymś porozmawiać.
- Więc dlaczego zabrałeś mnie ze sobą?
- Ponieważ, nie wiem, Zayn powiedział, że Mina chcę z tobą o czymś porozmawiać?
Oh. Więc nie wyszliśmy bez żadnego powodu, jedziemy po prostu do domku dla lalek Zayna. Myślałam, że pójdziemy do jakiegoś parku lub restauracji czy coś, ale nie.
- Tak przy okazji, dlaczego ty i Holly byłyście w sypialni, a nie w trakcie sprzątania? - spytał, nie patrząc na mnie, a koncentrując się na drodze.
- Powiedziała mi rzeczy.
- Rzeczy?
- Taa. Rzeczy - powtórzyłam, patrząc przez szybę na krople spadającego deszczu.
- Jakie rzeczy dokładnie?
- Nie sądzę, aby chciała, żebym powiedziała ci to co ona mi przekazała.
- Juliet - odparł surowo.
- Ona... Ona powiedziała mi, że się pocałowaliście.
- Dlaczego miałaby ci to powiedzieć?
- Ponieważ ja tylko-
- To nie twoja sprawa, Juliet.
Kiedy tylko to powiedział, siedzieliśmy w ciszy, a ja pożałowałam, że zapytałam Holly o to dlaczego ona i Dakota się wczoraj kłóciły.

| Domek dla lalek Zayna |
- Cześć, Zayn - przywitałam go, gdy zaprosił nas do środka.
- Juliet - skinął głową. - Uh, Mina jest na górze, powiedziała, że musi z tobą o czymś porozmawiać.
- Okej, poszukam jej - odpowiedziałam, idąc znaleźć Minę.
Poszłam na górę, próbując odszukać pokój. Domki dla lalek Harry'ego, Nialla, Louisa, Liama i Zayna są absolutnie ogromne, mają dziesiątki pokoi i korytarze, co sprawia, że ciężko jest stwierdzić, który pokój jest tam gdzie masz zamiar wejść.
Po otworzeniu kilku drzwi (bez sukcesu) wreszcie otworzyłam drzwi od sypialni Miny.
- Hej! - powiedziałam z entuzjazmem kiedy mnie przytulała. Nie widziałam jej przez wieki.
- Jak się czujesz, skarbie? - spytała, wysuwając się z uścisku.
- Ugh, niezbyt dobrze - odparłam, wywracając oczami i siadając na jej łóżku.
- Co się dzieje? - zapytał i położyła dłonie na swoich biodrach.
- Rozmawiałam z Holly i powiedziała mi, że ona oraz Harry się pocałowali, nie wiem dlaczego, ale czuję się trochę zazdrosna.
- Zazdrosna? Powiedziałaś mi, że z nim skończyłaś.
- Ja po prostu, nie wiem...
- Jules! Spotykał się z tobą, a potem cię porwał. Nie możesz nic do niego czuć.
- Cóż, nie wiem, okej? Chociaż odkąd Holly także pojawiła się na tym zdjęciu zachowuje się inaczej.
- Jak? - uniosła lewą brew.
- Jest milszy, to nadal palant... - powiedziałam, a Mina zachichotała. - Ale jest trochę bardziej... hojny, chyba.
- Nie mogę uwierzyć, że ją pocałował...
- Taak, wiem właśnie!
- Wiesz, myślę, że jest coś co ona ukrywa.
- Co masz na myśli? - spytałam.
- Jest taka niewinna, ale nie wiem.
- Cóż, Holly powiedziała mi o czymś dziwnym co dzieje się w domku dla lalek.
- Co? Co się dzieje?
- Holly powiedziała mi, że... jedna z lalek chce się nas pozbyć.
- Nas? Kogo? - zapytała zmartwiona Mina.
- Lalki.
- Ty... Ty myślisz, że to ona?
- Nie chcę nikogo obwiniać czy coś, ale jest duża szansa, że to ona.
Przez następną godzinę Mina i ja rozmawiałyśmy o niczym i o wszystkim. Tak jak wspomniałam wcześniej, nie widziałam jej przez wieki, a jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Jest urocza, zaufana i przezabawna. Naprawdę za nią tęskniłam. Odkryłam, że nie lubi Loli, ponieważ myśli, że jest niedojrzała, kocha włosy Sarah i oczy Dakoty. Odkryłam także, że obie mamy trochę nienawiści dla mojej najlepszej przyjaciółki i najprawdopodobniej mordercy, Holly Penelope Parker.

Harry
- Dlaczego Mina chciała porozmawiać z Juliet? - zapytałem Zayna.
- Nie wiem, zapewne jakieś przyjaciółkowe, dziewczęce gówno - odpowiedział, sprawiając, że zachichotałem.
- W każdym razie, Holly, huh? - na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
- Nie wiem, stary - odparłem, także się uśmiechając. Nie mogę nic poradzić, ale uśmiech sam mi się pojawia na myśl o Holly. Jest taka kochana i piękna. Ale nie wiem czy to ona jest tą jedyną czy nie.
- Jest gorąca - powiedział.
- Tak jak powiedziałem, nie wiem jeszcze. Tak, jest inna, ale czy jest tą jedyną?
- Powinna być, czy są jakieś lalki lepsze od niej? - spytał, a ja wzruszyłem ramionami. - Mam na myśli Liz, laska ma niezły pakiet.
- L-Liz?
- Tak? Ciemna karnacja, czarne włosy?
- Znam Liz, Zayn.
- Co z nią?
- Nie wiem, nie rozmawiam z nią często, ale jest w porządku. Jest piękna.
- Taa - potwierdził i na chwilę zapadła cisza.
- Więc według ciebie to Holly?
- Cóż, jest też jeszcze jedna lalka...
- Która, bracie?
- Juliet - wiem, że zaczynam lubić Holly, ale jest we mnie mała część, która nadal żyje i dla Juliet.
- Juliet? Naprawdę? Wydaje się być trochę irytująca, nie sądzisz? - zapytał, zapalając papierosa.
- Jest trochę wścibska, ale cudowna. Lśniące czarne włosy, idealne ciało i wiesz, znam ją od początku.
- Musisz o tym pomyśleć, Harry, może być cudowna, ale czy jest tą jedyną?
Zacząłem myśleć o tym co powiedział Zayn. Jest facetem do wszystkiego i zazwyczaj zawsze ma rację. Może mieć rację co do Liz lub Holly czy nawet co do Juliet. Wszystkie moje lalki są piękne, ale gdybym miał wybrać jedną, która byłaby dla mnie, wybrałbym Holly lub Juliet. Obie są takie inne, jedyna rzecz, którą mają wspólną to ich naturalne piękno.

Juliet
- Więc to było dziwne, naprawdę, bo Evie po prostu zaczęła ro-
Przerwała mi śmiejąca się Mina.
- Co jest takiego zabawnego?
- Masz szminkę na swoich zębach, Juliet.
- O mój Boże - powiedziałam, próbując go wytrzeć, ale nie udało się.
- Dalej, chodźmy do łazienki, tam to naprawisz, haha - wyszłyśmy z sypialni.
- Zaczekaj, wezmę moją i spotkamy się już w łazience - Mina pobiegła ponownie do swojego pokoju.
Otwierałam drzwi, starając się znaleźć łazienkę, ale znowu nie potrafiłam. Otworzyłam jedne, które mogły tam prowadzić, ale nie, a to co zobaczyłam wysłało dreszcze w dół mojego kręgosłupa.
Stałam zszokowana w drzwiach, a kiedy Mina obok mnie ustała, zauważyła moje zaskoczenie.
- O mój Boże, Holly zrobiła to samo - powiedziała, kładąc dłoń na jej czole.
- Nie odpowiedziałam, po prostu stałam naprzeciw dziwnego pokoju i analizowałam co jest w środku. Dziesiątki ciał nieżywych dziewczyn były wszędzie.
- Witaj w pokoju śmierci, gdzie przechowywane są wszystkie ciała - wyjaśniła Mina, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
- Pokój ś-śmierci? - powiedziałam, nie wierząc.
- Taaak, zaskakująco Harry nie ma takiego.
- Dlaczego miałby? To jest cholernie przerażające - pokręciłam głową. - Dlaczego tak w ogóle te dziewczyny zmarły?
- Cóż, ta tutaj - wskazała na dziewczynę w rogu, zwisającą na szyi z długimi, bardzo pastelowymi, różowymi włosami, zakrywającymi jej twarz. - To Perrie Edwards. Zmarła, ponieważ...
- P-Ponieważ co, Mina? - zapytałam zmartwiona.
 - Ponieważ pocałowała swojego właściciela - odpowiedziała, patrząc w dół.
- Tak jak Holly pocałowała Harry'ego.

Po zakończeniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXIV

Holly

- H-Holly? - powiedziała zszokowana Dakota?
- Co ty robisz?! - krzyknęłam gniewnie.
- Ja tylko zeszłam na dół po wodę.
- Naprawdę? Nie wygląda jakbyś tylko ją brała!
- O mój Boże, przestań przesadzać i zamknij się! - Dakota wywróciła oczami.
- Dlaczego jesteście tak blisko?
Spojrzałam na Harry'ego, który siedział, przyglądając się naszej rozmowie. Jak on może nic nie robić i zachowywać się jakby to było okej?
- Dlaczego się przejmujesz, Holly? Bo go kochasz?! - krzyknęła.
- Co do cholery?! Nie kocham go!
- Naprawdę? To dlatego się pocałowaliście?
- Dakota!
- Co? Wiem, że go ko-
Przerwała nam zaspana Juliet kiedy weszła do pomieszczenia, przecierając oczy.
- Co się dzieje? - spytała.
- Dlaczego tu jesteś? - odparłam, próbując nie brzmieć niemiło.
- Słyszałam wasze krzyki dochodzące ze schodów - powiedziała. - Dlaczego się kłócicie?
- Ponieważ Holly i Harry-
- Dakota! - krzyknęłam, zatrzymując ją.
- Pozwolisz mi skończyć?!
- Czy możesz się zamknąć do cholery-
Harry wreszcie przemówił, a jego donośny głos rozniósł się z echem po całym pomieszczeniu.
- Każda z was! Na górę i do łóżka! - krzyczał wściekły.
Nie debatowałyśmy z nim o tym, poszłyśmy po prostu do naszej sypialni. Zgaduję, że to znaczy, że wyszłam z lochu. Kiedy byłyśmy już na miejscu Juliet zamknęła drzwi.
- Co się dzieje? - szepnęła.
- Nic, po prostu... siostrzane kłótnie - odpowiedziałam, decydując, że nie powiem jej o pocałunku pomiędzy mną i Harrym oraz tym dotykaniem pomiędzy nim i Dakotą.
- Siostrzane kłótnie? Brzmiało naprawdę źle, jakby ktoś miał zostać zraniony.
- Nie wyolbrzymiaj rzeczy, jest z nami w porządku.
- Z jakiego powodu była ta kłótnia?
- Cóż, Harry po-
Przerwałam Dakocie.
- Powiemy ci jutro, Juliet, chodźmy po prostu spać, okej?
Poszłyśmy do naszych łóżek i próbowałyśmy zapaść w głęboki sen.


| Następnego dnia |
- Hej, czy możesz podać mi grzankę, proszę? - zapytała mnie Liz, posyłając mi uśmiech. Podałam jej, a ona podziękowała.
- Więc wyszłaś już z lochu? - zapytała, smarując ją masłem.
- Uh, tak, chyba tak... - odparłam niepewnie.
- Chyba?
- Cóż, nie wiem, Harry kazał nam zeszłej nocy iść na górę - kiedy to powiedziałam, od razu pożałowałam. Zasadniczo powiedziałam Liz o tym co się stało.
- Zeszłej nocy? I kto to 'nam' - spojrzała na mnie zdezorientowana.
Rzuciłam jej spojrzenie 'nie chcę ci o tym mówić', a  ona załapała i skinęła głową.
- Um, jeśli chcesz o tym porozmawiać... - powiedziała niezręcznie.
- Dakota i ja miałyśmy po prostu małą kłótnię, jest dobrze.
- Oh, uh, w porządku, więc jak jest teraz z wami?
- Nie wiem, nie rozmawiałam z nią tego ranka.
Kiedy nasza rozmowa się zakończyła, a także śniadanie, poszłyśmy na górę, aby cieszyć się wolnym czasem.
- Co chcecie robić? - Macy zadała nam tradycyjne pytanie, gdy weszłyśmy do sypialni.
- Obejrzyjmy film - zasugerowała Sarah.
- Zawsze to robimy - odparła Evie.
- W porządku, zagrajmy w gry planszowe?
- Zawsze musimy coś robić? Nie możemy po prostu odpoczywać? - powiedziałam, siadając na moim łóżku, zmęczona swoim okropnym snem.
- Miałyśmy godziny na odpoczynek i spanie, Holly.
- Dobrze, zagrajmy w gry planszowe.
Usiadłyśmy wszystkie w kręgu, a Macy pobiegła po gry. Kiedy wróciła miała w swoich dłoniach Monopoly.
- Okej, rozłóżmy to - poleciła, siadając pomiędzy mną i Lolą.
- Zajmuję bycie niebieskim samochodem - oznajmiła Evie i wzięła go. Wywróciłyśmy na nią oczami. Kiedy zaczęłyśmy grać zaczęły się argumenty i kłótnie. My nie możemy grać w gry planszowe bez kłócenia się, to wyzwala z nas wszystko co najgorsze, jakby rywalizację, dziki zwierz natychmiast się ujawnia tak szybko jak tylko otwieramy grę.
Zmęczone kłótniami i graniem, zdecydowałyśmy, że obejrzymy film.

| Godzinę później |
- Dziewczyny - Juliet zatrzymała film, który oglądałyśmy. - Czas zacząć sprzątać dom. Jęknęłyśmy przy wstawaniu i wyszłyśmy z sypialni.
Dostałyśmy nasze materiały do czyszczenia: miotły, mopy, gąbki, odkurzacze, ubrania, wiadro wody i zaczęłyśmy sprzątać nawet jeśli domek dla lalek był absolutnie nieskazitelny.
- Holly, możesz pomóc mi myć, Sarah i Lola, wy możecie zamiatać, Dakota, ty odkurzaj, Macy i Liz, wy umyjcie okna, Evie ty zrób pranie, jedziemy! - instruowała nas Juliet, jej naturalne zdolności przywódcze jak zwykle błyszczały.
- Dalej, Holly, zacznijmy myć podłogę - powiedziała, podając mi mopa.
- Nie ma sensu jej myć, jest już czysta - narzekałam.
- Wiem, Holly, ale musisz się z tym pogodzić - odparła, zaczynając myć. W ciszy skupiłyśmy się na sprzątaniu, ale wtedy wspomniała o czymś o czym miałam nadzieję, że zapomni.
- Oh tak, musisz mi powiedzieć dlaczego ty i Dakota kłóciłyście się ostatniej nocy.
- Juliet, ufam ci, ale nie mogę powiedzieć... - oznajmiłam, nie nawiązując z nią kontaktu wzrokowego.
- Holly, nie możesz mówić, że mi ufasz jeśli nie chcesz mi powiedzieć czegoś prostego.
- Nie mogę ci tutaj powiedzieć.
- Więc chodźmy do naszego pokoju, tam mi powiesz?
- Czy to naprawdę konieczne?
- Cóż, chciałabym wiedzieć, jestem bardzo zaniepokojona - powiedziała.
- W porządku.
Poszłyśmy do naszej sypialni i zamknęłam za sobą drzwi. Wiem, że nie powinnam ich zamykać, ale
zamykanie ich nie powinno być taką wielką sprawą, ale nadal, ona jest jedyną dziewczyną w domku dla lalek, której ufam dlatego nie chcę, aby ktokolwiek to słyszał.
- Okej, teraz mi powiesz?
- Cóż, Dakota i ja się kłóciłyśmy, bo widziałam ją i Harry'ego uh, dotykającego ją.
- Co? Poważnie?
- Um, taak.
- Wow, jakby tego chciała!
- W każdym razie Dakota przypomniała potem o fakcie, że Harry i ja się pocałowaliśmy i że ona nawet go nie lubi.
- Woah, czekaj, ty... pocałowałaś H-Harry'ego?
- Przysięgam, nie lubię go wiem, że on jest-
- Wy naprawdę, jakby, się pocałowaliście?
- Taa, dwa razy.
- D-dwa? - powiedziała Juliet, nie wierząc w całą tą sytuację.
- Nie spodziewałam się, że będziesz się tym tak przejmować, Juliet.
- Nie wiem, to dziwne.
- Zaufaj mi, nie kocham go.
- Jesteś pewna?
- Oczywiście, ale dlaczego by cię to obchodzi?
- Co? Pfft, nie obchodzi mnie to ani trochę, jestem chyba tylko trochę zirytowana tym, że się pocałowaliście.
- Dlaczego miałabyś być zirytowana?
- Bo nie powinnaś.
- Dlaczego?
- Ponieważ
- Ale, co jest w tym złego? Nie mam nic przeciwko całowaniu Ha-
- Holly, powiedziałam, że do kurwy nie powinnaś! - odparła z rosnącą złością.
- Okej, co to do cholery było?
- Czy możesz przestać go całować? Nie kochasz go, on nie kocha ciebie...
- Co się dzisiaj z tobą stało?
- Nic! To po prostu denerwujące jak ty i Harry jesteście zawsze razem, a ty zawsze o mnie zapominasz, o swojej najlepszej przyjaciółce, o wszystkim!
- Nie...
- Przestań myśleć, że jesteście jakby razem, bo nie jesteście,
- Wiem to...
- To dlaczego się pocałowaliście... dwa razy!
- O mój Boże, jaki jest twój problem? - powiedziałam.
- Żaden! - wyrzuciła dłonie w powietrze.
- Więc Juliet, czy możesz przestać być taka dziwna i zła bez powodu?
- Nie jestem!
- To dlaczego zachowujesz się jakbyś była wściekła? To tylko całowanie...
- Wiem.
- Dlaczego cię to tak bardzo obchodzi.
- Ponieważ... jestem zazdrosna.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza.

Rozdział XXIII

(Wanderfoolix - narkotyk wymyślony na potrzeby ff)

Harry
Holly i ja wyrwaliśmy się z pocałunku, a mój umysł nadal nie funkcjonował. Co się właśnie stało? Pocałowaliśmy się... I to za jej namową.
- Holly - powiedziałem, patrząc na mój zegarek. - Musisz wrócić do lochu.
- Co? Myślałam, że mnie wypuścisz... - odparła, a jej nastrój się zmienił.
- Jutro, Holly, ale teraz po prostu tam idź... Wróć do lochu.
- Ale ja-
Przerwałem jej, a irytacja dała z siebie wszystko.
- Holly, wracaj do tego pieprzonego lochu!
- Tak, Harry - odpowiedziała, wzdrygając się na głośność mojego głosu. Wstała i wyszła z kuchni, kierując się do lochu. Wszystko czego teraz potrzebowałem to czas na samotność i myślenie o tym co się właśnie stało.
Nie mogę uwierzyć, że Holly i ja ponownie się pocałowaliśmy i że to ona mnie o to zapytała. Jedynym powodem dla którego powiedziałem tak był Wanderfoolix, który brałem i które trzymały mnie przy zdrowym rozsądku. To jednak narkotyk, który sprawia, że mam halucynacje, wahania nastroju i sprawia, że czuję się, cóż, nie dziwnie, ale po prostu mówię rzeczy, których nie powinienem, i to zapewne dlatego zgodziłem się pocałować Holly.

Dakota
Dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. To tylko koszmar. Przedtem też je miałam, ale nie da się ich porównać z tymi, które mi się śnią każdego dnia odkąd tylko pojawiłam się w domku dla lalek. Odwróciłam się na drugą stronę i sprawdziłam cyfrowy zegarek. Wskazywał 00:55. Świetnie, nie mogę teraz wrócić do spania, nie chcę mieć kolejnego okropnego koszmaru.
Wstałam z łóżka. Pójdę do kuchni, tylko po szklankę wody. Moje usta są suche, a jeśli pójdę spać, będę potrzebowała chociażby kroplę.
Skierowałam się na dół, mając nadzieję, że nie wydam żadnego dźwięku, ale jednak zaskrzypiało.
Kiedy tylko znalazłam się w kuchni zauważyłam siedzącego na krześle Harry'ego, jego twarz jest w jego dłoniach, a jego loki opadają.
- Harry? W porządku? - zapytałam, idąc w jego stronę. Wygląda strasznie.
- Odej... - spojrzał na mnie. - H-Holly?
- Co
- Holly! Kochanie! Miałem cię właśnie wydostać z lochu! Czuję się okropnie, dziękuję, że wróciłaś, nie mu-


Rozdział może być dezorientujący, więc małe wyjaśnienie: Kiedy Holly i Harry się pocałowali, Harry był 'na haju', więc dlatego się na to zgodził. Wysłał Holly do lochu, jednak źle się z tym poczuł i chciał ją wypuścić, ale przyszła Dakota (ponieważ się obudziła), a że Dakota są do siebie podobne (to siostry jeśli ktoś nie pamięta), Harry myślał, że Dakota jest Holly, więc próbował się nią 'zabawić', bo myślał, że jest z Holly.
Hahaha.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXII

Holly


Harry i ja wpatrywaliśmy się w siebie blado, nie wierząc w to co się właśnie stało. Pocałowaliśmy się. Nie mogę uwierzyć. Napięcie, które jest w tym momencie pomiędzy nami nie jest kłopotliwe, dziwne czy niezręczne, jest... gorące. Jakby ten pocałunek był nagłym prezentem lub przebaczeniem. Lub był to jeden z jego sposobów na powiedzenie mi, że mam się zamknąć.
Cisza, która była w powietrzu została niespodziewanie przerwana przez Lolę.
- Harry, czy możesz nam proszę w czymś pomóc? - zapytała wprost ze skrzyżowanymi ramionami.
- Uh, o-okej - odparł, nie odwracając ode mnie swoich oczu. Poszedł z Lolą, a ja zostałam sama, znowu.
W lochu nie ma co robić. Nie ma telewizora, gier planszowych, muzyki, książek, nie ma nawet toalety. Ale znowu, to jest loch. Jedyną rzeczą, którą mogę tu robić jest myślenie lub mówienie. Cały loch jest dźwiękoszczelny, ponieważ to podziemie i jedyny hałas, który można tu usłyszeć to czyjeś echo, tylko ja mogę myśleć to to jak cudownie było czuć ciepłe, wiśniowe, pulchne usta Harry'ego przyciśnięte do moich. To jak nasze twarze były dosłownie tak blisko, że mogłam poczuć jego gorący, łaskoczący mnie oddech. Naprawdę zastanawiam się dlaczego mnie pocałował. Powiedział, że mnie nienawidzi... Ale ja powiedziałam, że go nienawidzę, co jest oczywiście prawdą, ale czy on naprawdę nienawidzi mnie? Co zrobiłam?

| 2 godziny później |
Nadal jestem w lochu, siedząc na małej, drewnianej desce, zastanawiając się nad własnymi sprawami, gdy słyszę czyjeś kroki. To nie może być Harry, bo słychać obcasy stukające w ten zimny cement. Kiedy osoba zrobiła ostatni krok, zauważyłam, że jest to Juliet. Dzięki Bogu. Ktoś dotrzyma mi towarzystwa.
- Hej, Holly - powiedziała.
- Hej - odparłam, patrząc na podłogę. - Dlaczego tu jesteś?
- Harry wysłał mnie tu, aby zobaczyć co robisz.
- Oh, cóż, nic, dosłownie nic.
-  To do bani. My mamy właśnie kolację.
- Szczęściary, ja się głoduję.
- Czuję się okropnie - oznajmiła, marszcząc brwi. - My jemy, a ty się tu głodujesz.
- Zawsze możesz przynieść mi coś do je-
Juliet mi przerwała.
- Holly, nie mogę, Harry zwariuje.
- Ugh.
- Dlaczego tu jesteś tak przy okazji?
- Nie wiem tak naprawdę, ale myślę, że to dlatego, bo powiedziałam Harry'emu, że się go boję.
- Powiedziałaś mu to? - rzuciła mi zaskoczone spojrzenie.
- Uh, tak?
- Masz charakter, dziewczyno. Ja bym nigdy czegoś takiego nie powiedziała.
Kiedy skończyła mówić zapadła cisza, dopóki nie ogłosiła, że musi wrócić na górę.
- Do zobaczenia, Holly, jak długo tu będziesz? - zapytała, stając na ostatnim schodku.
- Um, nie jestem pewna, mam nadzieję, że niezbyt długo.
- W porządku, pa  - pomachała mi zanim pobiegła po schodach.
Cóż, jestem sama, znowu.

| 00:30 |
Minęła już północ, a ja nadal nie śpię. Powinnam spać, ale gdzie?! Nie ma tu nic oprócz drewnianej deski. Nie nazwałabym tego łóżkiem. Nie mogę nawet usnąć, ponieważ nie mogę spać z pustym brzuchem, dwa, jest tutaj przerażająco. Jedyna rzecz, która mnie prowadzi to migotająca, o zapachu wanilii, na pół wypalona świeca. I nawet to jest straszne.
Naprawdę muszę coś zjeść. Nie jadłam przez ponad sześć godzin! Ale wszystko co mogę zrobić to narzekać, nie mogę wyjść z mojej celi w taki sposób w jaki robiła  to Kylie zanim zmarła; przeciśnięcie się przez pręty. Naprawdę, naprawdę chcę. Tak jakby naprawdę. Ale wiem, że nie mogę. Co zrobiłby Harry? Ma kogoś kto zabił Kylie zanim zdążyła uciec. Ale... idę do kuchni, nie uciekam.
Po pięciu minutach rozmowy z samą sobą, ponieważ jestem taka głupia i ryzykowana, zdecydowałam, że przecisnę się przez pręty tej celi. Spróbowałam i zrobiłam to. Było ciężko, nie mam pojęcia jak Kylie to zrobiła.
Kiedy już wyszłam z mojej celi, zabrałam świecę i skierowałam się w stronę schodów. Po chichu otworzyłam drzwi od lochu, ale zostawiając za sobą kilka skrzypnięć. Tip topami ruszyłam do kuchni i kiedy już się tam znalazłam, poczułam się jakbym była na szczycie świata. Dopóki...
- Holly? - powiedział Harry, stając za mną. Przeklnęłam na siebie w myślach. Dlaczego jestem taka głupia?
- Uh, ja
- Byłaś głodna, więc przeszłaś przez pręty, po schodach, a teraz tu.
- Um, skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Przepraszam, byłam po prostu naprawdę gło-
- Usiądź - polecił mi bez żadnych emocji. Podeszłam do najbliższego krzesła i usiadłam na nim. Harry zaczął otwierać szafki i wyciągać z nich wszystko co jest mu potrzebne do tego co cokolwiek robi. Kiedy już to zrobił, zauważyłam, że przygotowywuje herbatę.
- Tutaj... - podał mi filiżankę, a ja wzdrygnęłam się na ten gorący kubek. Przyszedł i usiadł obok mnie. Nie robił nic, po prostu patrzył na mnie, gdy brałam łyka herbaty.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam kiedy zauważyłam, że się gapi.
- Po prostu.... Patrzę na ciebie - wyjaśnił i odwrócił się ode mnie.
- Dlaczego? - zapytałam ze wzrokiem spuszczonym w dół.
- Dlaczego co?
- Dlaczego mi to robisz?
- Co masz na myśli?
- Myślałam, że głodowanie było częścią mojej kary.
- Chciałem być miły.
- Oh, naprawdę? - powiedziałam sarkastycznie z małym uśmiechem.
- Co? Myślisz, że nie mogę być miły? - delikatnie zachichotał.
- Możesz być, czasami - przyznałam.
- To... Dlaczego się mnie boisz?
- Ja po prostu....
- Nie ma powodu.
- Może to jest - podniosłam moją koszulkę, aby pokazać mu bliznę, którą mam od kiedy dźgnął mnie nożem.
- Cóż, przepraszam za, uh, to - odparł skrępowany.
- Yep, pewnie - powiedziałam sarkastycznie.
- Naprawdę przepraszam.
- Udowodnisz to?
- Tak? Jak? - zapytał, patrząc na mnie.
- Ponownie mnie pocałuj.
- Moja przyjemność.
Harry przycisnął swoje różowe usta do moich i poczułam to samo mrowienie, które miałam, gdy pocałowaliśmy się po raz pierwszy, co nie było dawno, ale od tego momentu pragnęłam więcej i więcej namiętnego dotyku jego słodkich ust i teraz, gdy otrzymałam ten ciepły dotyk, to wszystko co chcę już czuć.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

sobota, 5 września 2015

Rozdział XXI


Holly

Obudziłam się i pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam była ciemność. Totalnie zapomniałam gdzie jestem, ale po chwili sobie przypomniałam. Jestem w lochu. Wstałam, wycierając się. Dlaczego tu jestem? Wiem jedynie, że zemdlałam. Próbuję sobie przypomnieć dlaczego się tu znalazłam, gdy usłyszałam głośne kroki dochodzące ze schodów. Mogę też dostrzec trochę światła. Osoba, która po nich schodzi musi mieć świecę lub coś z nimi. Kiedy brała ostatni krok, ujawniła się. To Harry, trzyma świeczkę, która daje tylko trochę światła, ale wystarczająco, aby widzieć.
- H-Harry? - powiedziałam, cofając się z przerażeniem. - Myślałam, że jesteś u Nialla i Fran?
- Fran nie czuje się dobrze, pójdziemy w następnym tygodniu - odparł, patrząc na mnie.
- Kiedy mogę wyjść z lochu?
- Nigdy - odpowiedział, uśmiechając się głupkawo.
- C-co? - zaczęłam się jąkać.
- Żartuję. Będziesz tu przez chwilę.
- Co jeśli zrobię się głodna?
- Będziesz się głodować.
- A jeśli będę musiała siku?
- W rogu jest wiadro.
- Co do cholery? - powiedziałam trochę za głośno.
- Nie przeklinaj! - krzyknął. Wzdrygnęłam się i wybuchnęłam płaczem. Dlaczego płaczę? Nigdy tego nie robię.
- Czy ty płaczesz? - zapytał, wyglądając na trochę zmartwionego.
- N-nie - skłamałam, odwracając się, więc nie może mnie zobaczyć.
- Płaczesz, czyż nie? - Harry otworzył celę i nie mogłam być bardziej przerażona. Co on zrobi?
- Nie z-zrań mnie.
- Nie chcę, aby moje lalki były słabe, Holly.
- Nie jestem słaba.
- Tak, jesteś! Przestań płakać, dzieciaku! - krzyknął. Jego głos z echem rozniósł się po całym lochu.
- Nie jestem do kurwy słaba!
- Nie przeklinaj! - krzyknął jeszcze głośniej.
- Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa! - krzyczałam jak dziecko. W tym momencie nie obchodziło mnie to co Harry powie lub zrobi. Jestem zadowolona, że mu się przeciwstawiłam.
- Będziesz żałować tego, że nie mnie nie posłuchałaś! - odkrzyknął, biorąc krok do przodu.
- Zamknij się, już się ciebie nie boję! - krzyknęłam. - Jesteś nic nie warty  i myślałam, że się zmieniłeś, ale nie!
- Zamknij się do kurwy, Holly, rządzę tobą! - krzyczał, znowu posuwając się do przodu, nasze twarze są tak blisko, że mogę poczuć jego ciepły oddech, który mnie onieśmiela.
- Nienawidzę c-
Zanim mogłam skończyć zdanie, Harry niespodziewanie przycisnął swoje usta do moich. Bez żadnego myślenia o konsekwencjach tego co robię, odwzajemniłam pocałunek.
- Też cię nienawidzę.

Za literówki z góry przepraszam.
Bardzo wyczekiwany przez Was moment, prawda? Haha.
Kolejny rozdział(y)prawdopodobnie jutro.
Pytania:
1. Która lalka zginie jako kolejna (niedługo się przekonacie, a jestem ciekawa kto według Was dołączy do Kylie i reszty)?
2. Dlaczego Harry zamknął Holly w lochu?
Jeśli macie jakieś własne teorie/przemyślenia na temat fabuły to piszcie w komentarzach lub pod hashtagiem #TheDollhouseff :)

Po przeczytaniu zostaw gwiazdkę i komentarz, uszanuj moją pracę.

Rozdział XX


Holly

- Ciebie, Harry.
Kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że boję się Harry'ego, przyznałam to. Co on zrobi? Będzie zły, że jestem przestraszona jego czynami? Czy będzie się czuł odpowiedzialny za mój lęki i strach kiedy jest w pobliżu?
Reszta jazdy minęła w ciszy, ale mogę zobaczyć złość w jego oczach, chociaż nie utrzymuje ze mną nawet kontaktu wzrokowego.
Kiedy byliśmy już w domku dla lalek Harry powiedział mi, że mam iść na górę, bo mamy wolny czas. Nie wiem dlaczego był taki spokojny, ale poczułam się bardziej zrelaksowane, widząc, że nie jest już na mnie zły. Poszłam więc do swojej sypialni. Dziewczyny siedzą w okręgu, grając w monopoly. Kiedy tylko mnie zauważyły skupiły na mnie całą swoją uwagę.
- Hej, Holly! - powiedziała Juliet, zachęcając mnie ręką do tego, abym usiadła z nimi. Usiadłam obok niej i Liz. Przesunęły planszę i przestały grać dzięki czemu możemy teraz rozmawiać.
- Więc co robiliście? - zapytała Lola.
- Zabrał cię gdzieś, aby kupić ci sukienkę?
- Um, tak, skąd wiecie?
- Robił tak z nami wszystkimi. Jak wygląda twoja sukienka?
- Um, jest naprawdę piękna - odparłam, skrępowanie aż unosiła się w powietrzu. - Dlaczego mamy się tak ubrać? - zapytałam, przełamując niezręczność.
- Nie wiem, zapewne, żeby ładnie wyglądać - odpowiedziała Evie.
- Tak, ale wiecie, ostatnio widziałyśmy Fran i ona jest w stanie zrobić różne rzeczy - Juliet wywróciła oczami.
- Co masz na myśli?
- Jest taka zadufana! Widziałyśmy ją podczas jej 22 urodzin kilka miesięcy temu. Miała suknię, która mogłaby być dobra na ślub, makijaż drag queen i przesadziła z bezcenną, złotą biżuterią.
- Taa, myślała, że wygląda wspaniale, ale wyglądała jak Dr. Seuss - powiedziała Lola, a my zachichotałyśmy.
Niespodziewanie do środka wszedł Harry, ma na sobie elegancki garnitur, a jego włosy są starannie ułożone. Wygląda bardzo przystojnie i atrakcyjnie.
- Lalki, uszykujcie się, zróbcie makijaż, załóżcie sukienki, niedługo wychodzimy - oznajmił, a potem wyszedł, ale chwilę później wrócił. - Oh, Holly, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać, kochanie?
Kiedy to powiedział dreszcz przeszedł w dół mojego kręgosłupa. Ale nazwał mnie 'kochanie', więc powinie być to dobry znak.
Wyszłam z sypialni, aby zobaczyć się z Harrym, który zamknął za nami drzwi.
- Muszę ci coś pokazać, to duża niespodzianka, pokochasz to - powiedział z uśmiechem, ukazując dołeczki.
- Um, okej? - odparłam, delikatnie chichocząc.
- Załóż to, nie będziesz mogła nic widzieć - zawiązał mi oczy, więc nie widzę nic oprócz czarnego jak smoła koloru opaski.
- Zaprowadzę cię, po prostu owiń wokół mnie swoje ramiona - polecił, a ja posłuchałam go, ufając mu.
Zeszliśmy na po schodach na dół, Harry zaprowadził mnie tam gdzie mi coś pokaże. Ostatnio był bardzo miły, to zapewne prezent czy coś.
- Trzymaj się, Holly - powiedział kiedy prawie zleciałam ze schodów, nadal nie mam pojęcia gdzie idziemy i nie słyszę nic oprócz kroków.
- Okej, kochanie, teraz idź prosto - oznajmił, więc z uśmiechem ruszyłam do przodku. - Proszę bardzo, dobra lalka.
- Czy mogę już to zdjąć? - spytałam, skacząc z ekscytacją w górę i dół.
- Oczywiście, że możesz, Holly! Tylko zaczekaj sekundę - powiedział i usłyszałam jak wchodzi po schodach. Gdzie on idzie? Zdjęłam opaskę, gdy tylko odszedł, aby polepszyć moją radość i ekscytację. Ale kiedy zauważyłam gdzie jestem mój uśmiech zniknął, a moje serce spadło na podłogę. Jestem w lochu.
Ostatnią rzeczą, którą widzę zanim zemdleję ze strachu i lęku jest karteczka od Harry'ego, którą przykleił do ściany.
''Nadal się boisz?''

Po przeczytaniu zostaw komentarz!
TT - #TheDollhouseff