piątek, 18 września 2015

Rozdział XXVI

Holly

Siedzieliśmy wszyscy przy stole w jadalni, jedząc śniadanie. Siedzę obok Sarah oraz Juliet i nie mogę nic na to poradzić, ale zauważyłam, że od wczoraj Juliet zachowuje się trochę dziwnie. Może to być spowodowane jej komentarzem o tym, że Harry i ja się pocałowaliśmy, ale nie wygląda na to.
- Hej, w porządku? - szepnęłam do niej.
 Zawahała się zanim mi odpowiedziała.
- W porządku.
- Możesz mi powiedzieć jeśli źle się czujesz, Juliet.
- To naprawdę poważne, Holly.
- Po prostu mi powiedz, jest okej.
- Jest coś co sprawia, że jesteś w niebezpieczeństwie - spojrzała na mnie z szerokimi oczami.
- C-co?
- Powiem ci po śniadaniu, Holly - wróciła do jedzenia swojego tosta, kompletnie ignorując moje zmartwienie. Co ona ma na myśli? W jakim niebezpieczeństwie jestem?

| Po śniadaniu |
- Ugh, nic nie spałam zeszłej nocy - powiedziała Lola, rzucając się na swoje łóżko.
- Dlaczego nie? - zapytała Macy, gdy nakładała tusz na swoje długie już rzęsy.
- Bo ktoś... - wskazała na Sarah. - Bardzo głośno kaszlał.
- Nie moja wina, mam katar, robi się coraz zimniej, nie mogę nic na to poradzić - Sarah wzruszyła ramionami.
- Ja też nie mogłam spać, Lola - dodała Dakota.
- Cóż, przepraszam za moje przeziębienie - powiedziała Sarah, wycierając nos.
Potem wszystkie zaczęłyśmy robić rzeczy, które robimy podczas naszego wolnego czasu. Sarah czyta książkę, Lola słucha muzyki, Evie robi Dakocie warkoczyki, Macy maluje paznokcie, Liz czyta magazyn, a Juliet siedzi i nie robi nic... Co jest idealnym czasem na zapytanie jej o czym mówiła podczas śniadania.
- Jules? - powiedziałam, siadając na jej łóżku.
- Tak?
- Miałaś mi powiedzieć o tym co mówiłaś podczas śniadania, pamiętasz?
- W porządku, nie tutaj, okej?
- Dobrze, wyjdźmy więc z pokoju.
Opuściłyśmy sypialnię i kiedy zamknęłyśmy drzwi, Juliet zaczęła to z siebie wylewać.
- Okej, wczoraj Harry i ja pojechaliśmy do domku dla lalek Zayna i znalazłam pomieszczenie, które nazywa się pokój śmierci, były tam przechowywane ciała, byłam naprawdę przestraszona, ale w większe przerażenie wprowadziło mnie to co powiedziała Mina.
- Co powiedziała?
- Była lalka, która nazywała się Perrie Edwards i ona pocałowała swojego właściciela, i cóż-
Przerwałam jej.
- Zmarła?
- T-Tak... A ty pocałowałaś Harry'ego.
- Ale to on pocałował mnie.
- O-on cię pocałował?
- Uh, tak?
- Powiedziałaś mi, że to ty go pocałowałaś?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć, Juliet.
- Wiem, wiem, pomyślałam po prostu, że jest szansa, że jesteś w niebezpieczeństwie, chciałam cię ostrzec.
- Coż, jesteś świetną przyjaciółką, ale myślę, że nikt by mnie nie zamordował za całowanie Harry'ego, zwłaszcza, że to zasadniczo on pocałował mnie - odpowiedziałam, wracając do pokoju, a ona podążyła za mną.


| Podczas robienia kolacji |
To co Juliet powiedziała mi o Perrie Edwards naprawdę do mnie dotarło. Co jeśli Harry lub ktoś inny będzie chciał mnie zabić za ten pocałunek? To znaczy, czy to naprawdę takie złe? To tylko pocałunek... Ale nie mogę poradzić nic na to, że moje ciało wypełniło się paranoją. Każdy może zostać zabity w domku dla lalek, nawet bez żadnego powodu, więc mam prawo do bycia przestraszoną.
- Wszystko okej, Holly? - zapytała mnie Sarah, nie odrywając wzroku od leżącej na kuchennym blacie książki.
- Uh, t-tak, muszę po prostu zapytać o coś Harry'ego - oznajmiłam, wychodząc z kuchni. Nie mogę się bać, muszę zapytać go ot to nawet jeśli nie chce o tym słyszeć.
Poszłam do jego sypialni i wzięłam głęboki wdech zanim zapukałam. Zależy mu na prywatności i nie lubi, gdy ktoś go męczy.
Krótko po tym, Harry otworzył drzwi.
- Mogę ci pomóc, Holly? - powiedział.
- Uh, muszę po prostu zadać ci p-pytanie.
- W porządku, wejdź - rozszerzył ramiona. Weszłam do jego gigantycznej sypialni i nawet jeśli już tu wcześniej byłam, nadal skanowałam cały pokój. Jest fascynujący.
- Co to jest, Holly? - spytał, krzyżując ramiona.
- J-Juliet powiedziała, że była dziewczyna, która nazywała się Perrie Ed-
- Perrie Edwards
- Uh, tak?
- Była... piękna. Dobra, utalentowana. Zayn kochał ją całym sercem, bardziej niż którąkolwiek z lalek - odpowiedział, patrząc w dół.
- Naprawdę?
- Tak, kochał ją, a ona tak samo mocno kochała go. Miała piękne różowe włosy, czasami kręcone, czasami proste, krystalicznie niebieskie oczy i jasną, gładką cerę.
- Była chyba wspaniała.
- Ona... była.
- Dlaczego Zayn ją zabił? Wszystko przez głupi pocałunek? - zapytałam, a jego oczy się rozszerzyły.
- Zayn jej nie zabił, Holly.
-Kto t-
- Nie zrobiła nic złego.
- Mina powiedziała Juliet, że została zabita, bo pocałowała swojego właściciela.
- Jej właścicielem był Zayn... Zawsze się całowali.
- Więc jak ona z-zmarła? - zapytałam trochę przerażona jego odpowiedzią.
- Została zamordowana - odparł, patrząc w dół.
- Ale... Mina powiedziała, że została zabita, bo pocałowała Zayna?
- Cóż, radzę ci przestać rozmawiać z Miną.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić gwiazdki i komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXV

Holly

- Ponieważ... jestem zazdrosna - powiedziała cicho, patrząc na podłogę.
- Z-zazdrosna? O co?
- Nie powinnaś się przejmować... Nie martw się - pokręciła głową.
- Jules, możesz mi powiedzieć, jest w porządku - potarłam jej ramię, próbując ją rozluźnić.
- Jestem tylko... trochę, cóż, ciężko jest, aby twój były-
- Juliet! - przerwał nam Harry, jak burza wchodząc przez drzwi.
- H-Harry? - zapytałam zdezorientowana, wpatrując się w niego tak samo jak Juliet.
- Juliet, przebierz się, wychodzimy - oznajmił zanim opuścił pokój.
- Uh, okej? Cóż, ja po prostu, uh, pójdę, żebyś mogła się przebrać... - niezręcznie wyszłam z pokoju i wróciłam do mycia podłóg.

| Godzinę później |
Juliet
To było naprawdę niespodziewane, gdy Harry wszedł do pokoju, ale jeśli mam być szczera, nie mam nic przeciwko. Był czas gdzie robiłam coś lub wychodziłam z Harrym, ale było to dawno. To dlatego, że zawsze jest z Holly, dosłownie zabiera ją wszędzie gdzie idzie... Jakby zaczynał... coś do niej czuć.
Nie miałabym oczywiście nic przeciwko, Holly jest moją najlepszą przyjaciółką, po prostu nie wiem... dziwne, chyba. Nigdy nie wyobrażałam sobie Holly i Harry'ego w tak bliskiej relacji.
- O czym myślisz? - zapytał, mocno ściskając kierownicę.
- Po prostu... Gdzie jedziemy?
- Do Zayna - odpowiedział wprost.
- D-dlaczego?
- Muszę z nim o czymś porozmawiać.
- Więc dlaczego zabrałeś mnie ze sobą?
- Ponieważ, nie wiem, Zayn powiedział, że Mina chcę z tobą o czymś porozmawiać?
Oh. Więc nie wyszliśmy bez żadnego powodu, jedziemy po prostu do domku dla lalek Zayna. Myślałam, że pójdziemy do jakiegoś parku lub restauracji czy coś, ale nie.
- Tak przy okazji, dlaczego ty i Holly byłyście w sypialni, a nie w trakcie sprzątania? - spytał, nie patrząc na mnie, a koncentrując się na drodze.
- Powiedziała mi rzeczy.
- Rzeczy?
- Taa. Rzeczy - powtórzyłam, patrząc przez szybę na krople spadającego deszczu.
- Jakie rzeczy dokładnie?
- Nie sądzę, aby chciała, żebym powiedziała ci to co ona mi przekazała.
- Juliet - odparł surowo.
- Ona... Ona powiedziała mi, że się pocałowaliście.
- Dlaczego miałaby ci to powiedzieć?
- Ponieważ ja tylko-
- To nie twoja sprawa, Juliet.
Kiedy tylko to powiedział, siedzieliśmy w ciszy, a ja pożałowałam, że zapytałam Holly o to dlaczego ona i Dakota się wczoraj kłóciły.

| Domek dla lalek Zayna |
- Cześć, Zayn - przywitałam go, gdy zaprosił nas do środka.
- Juliet - skinął głową. - Uh, Mina jest na górze, powiedziała, że musi z tobą o czymś porozmawiać.
- Okej, poszukam jej - odpowiedziałam, idąc znaleźć Minę.
Poszłam na górę, próbując odszukać pokój. Domki dla lalek Harry'ego, Nialla, Louisa, Liama i Zayna są absolutnie ogromne, mają dziesiątki pokoi i korytarze, co sprawia, że ciężko jest stwierdzić, który pokój jest tam gdzie masz zamiar wejść.
Po otworzeniu kilku drzwi (bez sukcesu) wreszcie otworzyłam drzwi od sypialni Miny.
- Hej! - powiedziałam z entuzjazmem kiedy mnie przytulała. Nie widziałam jej przez wieki.
- Jak się czujesz, skarbie? - spytała, wysuwając się z uścisku.
- Ugh, niezbyt dobrze - odparłam, wywracając oczami i siadając na jej łóżku.
- Co się dzieje? - zapytał i położyła dłonie na swoich biodrach.
- Rozmawiałam z Holly i powiedziała mi, że ona oraz Harry się pocałowali, nie wiem dlaczego, ale czuję się trochę zazdrosna.
- Zazdrosna? Powiedziałaś mi, że z nim skończyłaś.
- Ja po prostu, nie wiem...
- Jules! Spotykał się z tobą, a potem cię porwał. Nie możesz nic do niego czuć.
- Cóż, nie wiem, okej? Chociaż odkąd Holly także pojawiła się na tym zdjęciu zachowuje się inaczej.
- Jak? - uniosła lewą brew.
- Jest milszy, to nadal palant... - powiedziałam, a Mina zachichotała. - Ale jest trochę bardziej... hojny, chyba.
- Nie mogę uwierzyć, że ją pocałował...
- Taak, wiem właśnie!
- Wiesz, myślę, że jest coś co ona ukrywa.
- Co masz na myśli? - spytałam.
- Jest taka niewinna, ale nie wiem.
- Cóż, Holly powiedziała mi o czymś dziwnym co dzieje się w domku dla lalek.
- Co? Co się dzieje?
- Holly powiedziała mi, że... jedna z lalek chce się nas pozbyć.
- Nas? Kogo? - zapytała zmartwiona Mina.
- Lalki.
- Ty... Ty myślisz, że to ona?
- Nie chcę nikogo obwiniać czy coś, ale jest duża szansa, że to ona.
Przez następną godzinę Mina i ja rozmawiałyśmy o niczym i o wszystkim. Tak jak wspomniałam wcześniej, nie widziałam jej przez wieki, a jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Jest urocza, zaufana i przezabawna. Naprawdę za nią tęskniłam. Odkryłam, że nie lubi Loli, ponieważ myśli, że jest niedojrzała, kocha włosy Sarah i oczy Dakoty. Odkryłam także, że obie mamy trochę nienawiści dla mojej najlepszej przyjaciółki i najprawdopodobniej mordercy, Holly Penelope Parker.

Harry
- Dlaczego Mina chciała porozmawiać z Juliet? - zapytałem Zayna.
- Nie wiem, zapewne jakieś przyjaciółkowe, dziewczęce gówno - odpowiedział, sprawiając, że zachichotałem.
- W każdym razie, Holly, huh? - na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
- Nie wiem, stary - odparłem, także się uśmiechając. Nie mogę nic poradzić, ale uśmiech sam mi się pojawia na myśl o Holly. Jest taka kochana i piękna. Ale nie wiem czy to ona jest tą jedyną czy nie.
- Jest gorąca - powiedział.
- Tak jak powiedziałem, nie wiem jeszcze. Tak, jest inna, ale czy jest tą jedyną?
- Powinna być, czy są jakieś lalki lepsze od niej? - spytał, a ja wzruszyłem ramionami. - Mam na myśli Liz, laska ma niezły pakiet.
- L-Liz?
- Tak? Ciemna karnacja, czarne włosy?
- Znam Liz, Zayn.
- Co z nią?
- Nie wiem, nie rozmawiam z nią często, ale jest w porządku. Jest piękna.
- Taa - potwierdził i na chwilę zapadła cisza.
- Więc według ciebie to Holly?
- Cóż, jest też jeszcze jedna lalka...
- Która, bracie?
- Juliet - wiem, że zaczynam lubić Holly, ale jest we mnie mała część, która nadal żyje i dla Juliet.
- Juliet? Naprawdę? Wydaje się być trochę irytująca, nie sądzisz? - zapytał, zapalając papierosa.
- Jest trochę wścibska, ale cudowna. Lśniące czarne włosy, idealne ciało i wiesz, znam ją od początku.
- Musisz o tym pomyśleć, Harry, może być cudowna, ale czy jest tą jedyną?
Zacząłem myśleć o tym co powiedział Zayn. Jest facetem do wszystkiego i zazwyczaj zawsze ma rację. Może mieć rację co do Liz lub Holly czy nawet co do Juliet. Wszystkie moje lalki są piękne, ale gdybym miał wybrać jedną, która byłaby dla mnie, wybrałbym Holly lub Juliet. Obie są takie inne, jedyna rzecz, którą mają wspólną to ich naturalne piękno.

Juliet
- Więc to było dziwne, naprawdę, bo Evie po prostu zaczęła ro-
Przerwała mi śmiejąca się Mina.
- Co jest takiego zabawnego?
- Masz szminkę na swoich zębach, Juliet.
- O mój Boże - powiedziałam, próbując go wytrzeć, ale nie udało się.
- Dalej, chodźmy do łazienki, tam to naprawisz, haha - wyszłyśmy z sypialni.
- Zaczekaj, wezmę moją i spotkamy się już w łazience - Mina pobiegła ponownie do swojego pokoju.
Otwierałam drzwi, starając się znaleźć łazienkę, ale znowu nie potrafiłam. Otworzyłam jedne, które mogły tam prowadzić, ale nie, a to co zobaczyłam wysłało dreszcze w dół mojego kręgosłupa.
Stałam zszokowana w drzwiach, a kiedy Mina obok mnie ustała, zauważyła moje zaskoczenie.
- O mój Boże, Holly zrobiła to samo - powiedziała, kładąc dłoń na jej czole.
- Nie odpowiedziałam, po prostu stałam naprzeciw dziwnego pokoju i analizowałam co jest w środku. Dziesiątki ciał nieżywych dziewczyn były wszędzie.
- Witaj w pokoju śmierci, gdzie przechowywane są wszystkie ciała - wyjaśniła Mina, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
- Pokój ś-śmierci? - powiedziałam, nie wierząc.
- Taaak, zaskakująco Harry nie ma takiego.
- Dlaczego miałby? To jest cholernie przerażające - pokręciłam głową. - Dlaczego tak w ogóle te dziewczyny zmarły?
- Cóż, ta tutaj - wskazała na dziewczynę w rogu, zwisającą na szyi z długimi, bardzo pastelowymi, różowymi włosami, zakrywającymi jej twarz. - To Perrie Edwards. Zmarła, ponieważ...
- P-Ponieważ co, Mina? - zapytałam zmartwiona.
 - Ponieważ pocałowała swojego właściciela - odpowiedziała, patrząc w dół.
- Tak jak Holly pocałowała Harry'ego.

Po zakończeniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXIV

Holly

- H-Holly? - powiedziała zszokowana Dakota?
- Co ty robisz?! - krzyknęłam gniewnie.
- Ja tylko zeszłam na dół po wodę.
- Naprawdę? Nie wygląda jakbyś tylko ją brała!
- O mój Boże, przestań przesadzać i zamknij się! - Dakota wywróciła oczami.
- Dlaczego jesteście tak blisko?
Spojrzałam na Harry'ego, który siedział, przyglądając się naszej rozmowie. Jak on może nic nie robić i zachowywać się jakby to było okej?
- Dlaczego się przejmujesz, Holly? Bo go kochasz?! - krzyknęła.
- Co do cholery?! Nie kocham go!
- Naprawdę? To dlatego się pocałowaliście?
- Dakota!
- Co? Wiem, że go ko-
Przerwała nam zaspana Juliet kiedy weszła do pomieszczenia, przecierając oczy.
- Co się dzieje? - spytała.
- Dlaczego tu jesteś? - odparłam, próbując nie brzmieć niemiło.
- Słyszałam wasze krzyki dochodzące ze schodów - powiedziała. - Dlaczego się kłócicie?
- Ponieważ Holly i Harry-
- Dakota! - krzyknęłam, zatrzymując ją.
- Pozwolisz mi skończyć?!
- Czy możesz się zamknąć do cholery-
Harry wreszcie przemówił, a jego donośny głos rozniósł się z echem po całym pomieszczeniu.
- Każda z was! Na górę i do łóżka! - krzyczał wściekły.
Nie debatowałyśmy z nim o tym, poszłyśmy po prostu do naszej sypialni. Zgaduję, że to znaczy, że wyszłam z lochu. Kiedy byłyśmy już na miejscu Juliet zamknęła drzwi.
- Co się dzieje? - szepnęła.
- Nic, po prostu... siostrzane kłótnie - odpowiedziałam, decydując, że nie powiem jej o pocałunku pomiędzy mną i Harrym oraz tym dotykaniem pomiędzy nim i Dakotą.
- Siostrzane kłótnie? Brzmiało naprawdę źle, jakby ktoś miał zostać zraniony.
- Nie wyolbrzymiaj rzeczy, jest z nami w porządku.
- Z jakiego powodu była ta kłótnia?
- Cóż, Harry po-
Przerwałam Dakocie.
- Powiemy ci jutro, Juliet, chodźmy po prostu spać, okej?
Poszłyśmy do naszych łóżek i próbowałyśmy zapaść w głęboki sen.


| Następnego dnia |
- Hej, czy możesz podać mi grzankę, proszę? - zapytała mnie Liz, posyłając mi uśmiech. Podałam jej, a ona podziękowała.
- Więc wyszłaś już z lochu? - zapytała, smarując ją masłem.
- Uh, tak, chyba tak... - odparłam niepewnie.
- Chyba?
- Cóż, nie wiem, Harry kazał nam zeszłej nocy iść na górę - kiedy to powiedziałam, od razu pożałowałam. Zasadniczo powiedziałam Liz o tym co się stało.
- Zeszłej nocy? I kto to 'nam' - spojrzała na mnie zdezorientowana.
Rzuciłam jej spojrzenie 'nie chcę ci o tym mówić', a  ona załapała i skinęła głową.
- Um, jeśli chcesz o tym porozmawiać... - powiedziała niezręcznie.
- Dakota i ja miałyśmy po prostu małą kłótnię, jest dobrze.
- Oh, uh, w porządku, więc jak jest teraz z wami?
- Nie wiem, nie rozmawiałam z nią tego ranka.
Kiedy nasza rozmowa się zakończyła, a także śniadanie, poszłyśmy na górę, aby cieszyć się wolnym czasem.
- Co chcecie robić? - Macy zadała nam tradycyjne pytanie, gdy weszłyśmy do sypialni.
- Obejrzyjmy film - zasugerowała Sarah.
- Zawsze to robimy - odparła Evie.
- W porządku, zagrajmy w gry planszowe?
- Zawsze musimy coś robić? Nie możemy po prostu odpoczywać? - powiedziałam, siadając na moim łóżku, zmęczona swoim okropnym snem.
- Miałyśmy godziny na odpoczynek i spanie, Holly.
- Dobrze, zagrajmy w gry planszowe.
Usiadłyśmy wszystkie w kręgu, a Macy pobiegła po gry. Kiedy wróciła miała w swoich dłoniach Monopoly.
- Okej, rozłóżmy to - poleciła, siadając pomiędzy mną i Lolą.
- Zajmuję bycie niebieskim samochodem - oznajmiła Evie i wzięła go. Wywróciłyśmy na nią oczami. Kiedy zaczęłyśmy grać zaczęły się argumenty i kłótnie. My nie możemy grać w gry planszowe bez kłócenia się, to wyzwala z nas wszystko co najgorsze, jakby rywalizację, dziki zwierz natychmiast się ujawnia tak szybko jak tylko otwieramy grę.
Zmęczone kłótniami i graniem, zdecydowałyśmy, że obejrzymy film.

| Godzinę później |
- Dziewczyny - Juliet zatrzymała film, który oglądałyśmy. - Czas zacząć sprzątać dom. Jęknęłyśmy przy wstawaniu i wyszłyśmy z sypialni.
Dostałyśmy nasze materiały do czyszczenia: miotły, mopy, gąbki, odkurzacze, ubrania, wiadro wody i zaczęłyśmy sprzątać nawet jeśli domek dla lalek był absolutnie nieskazitelny.
- Holly, możesz pomóc mi myć, Sarah i Lola, wy możecie zamiatać, Dakota, ty odkurzaj, Macy i Liz, wy umyjcie okna, Evie ty zrób pranie, jedziemy! - instruowała nas Juliet, jej naturalne zdolności przywódcze jak zwykle błyszczały.
- Dalej, Holly, zacznijmy myć podłogę - powiedziała, podając mi mopa.
- Nie ma sensu jej myć, jest już czysta - narzekałam.
- Wiem, Holly, ale musisz się z tym pogodzić - odparła, zaczynając myć. W ciszy skupiłyśmy się na sprzątaniu, ale wtedy wspomniała o czymś o czym miałam nadzieję, że zapomni.
- Oh tak, musisz mi powiedzieć dlaczego ty i Dakota kłóciłyście się ostatniej nocy.
- Juliet, ufam ci, ale nie mogę powiedzieć... - oznajmiłam, nie nawiązując z nią kontaktu wzrokowego.
- Holly, nie możesz mówić, że mi ufasz jeśli nie chcesz mi powiedzieć czegoś prostego.
- Nie mogę ci tutaj powiedzieć.
- Więc chodźmy do naszego pokoju, tam mi powiesz?
- Czy to naprawdę konieczne?
- Cóż, chciałabym wiedzieć, jestem bardzo zaniepokojona - powiedziała.
- W porządku.
Poszłyśmy do naszej sypialni i zamknęłam za sobą drzwi. Wiem, że nie powinnam ich zamykać, ale
zamykanie ich nie powinno być taką wielką sprawą, ale nadal, ona jest jedyną dziewczyną w domku dla lalek, której ufam dlatego nie chcę, aby ktokolwiek to słyszał.
- Okej, teraz mi powiesz?
- Cóż, Dakota i ja się kłóciłyśmy, bo widziałam ją i Harry'ego uh, dotykającego ją.
- Co? Poważnie?
- Um, taak.
- Wow, jakby tego chciała!
- W każdym razie Dakota przypomniała potem o fakcie, że Harry i ja się pocałowaliśmy i że ona nawet go nie lubi.
- Woah, czekaj, ty... pocałowałaś H-Harry'ego?
- Przysięgam, nie lubię go wiem, że on jest-
- Wy naprawdę, jakby, się pocałowaliście?
- Taa, dwa razy.
- D-dwa? - powiedziała Juliet, nie wierząc w całą tą sytuację.
- Nie spodziewałam się, że będziesz się tym tak przejmować, Juliet.
- Nie wiem, to dziwne.
- Zaufaj mi, nie kocham go.
- Jesteś pewna?
- Oczywiście, ale dlaczego by cię to obchodzi?
- Co? Pfft, nie obchodzi mnie to ani trochę, jestem chyba tylko trochę zirytowana tym, że się pocałowaliście.
- Dlaczego miałabyś być zirytowana?
- Bo nie powinnaś.
- Dlaczego?
- Ponieważ
- Ale, co jest w tym złego? Nie mam nic przeciwko całowaniu Ha-
- Holly, powiedziałam, że do kurwy nie powinnaś! - odparła z rosnącą złością.
- Okej, co to do cholery było?
- Czy możesz przestać go całować? Nie kochasz go, on nie kocha ciebie...
- Co się dzisiaj z tobą stało?
- Nic! To po prostu denerwujące jak ty i Harry jesteście zawsze razem, a ty zawsze o mnie zapominasz, o swojej najlepszej przyjaciółce, o wszystkim!
- Nie...
- Przestań myśleć, że jesteście jakby razem, bo nie jesteście,
- Wiem to...
- To dlaczego się pocałowaliście... dwa razy!
- O mój Boże, jaki jest twój problem? - powiedziałam.
- Żaden! - wyrzuciła dłonie w powietrze.
- Więc Juliet, czy możesz przestać być taka dziwna i zła bez powodu?
- Nie jestem!
- To dlaczego zachowujesz się jakbyś była wściekła? To tylko całowanie...
- Wiem.
- Dlaczego cię to tak bardzo obchodzi.
- Ponieważ... jestem zazdrosna.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza.

Rozdział XXIII

(Wanderfoolix - narkotyk wymyślony na potrzeby ff)

Harry
Holly i ja wyrwaliśmy się z pocałunku, a mój umysł nadal nie funkcjonował. Co się właśnie stało? Pocałowaliśmy się... I to za jej namową.
- Holly - powiedziałem, patrząc na mój zegarek. - Musisz wrócić do lochu.
- Co? Myślałam, że mnie wypuścisz... - odparła, a jej nastrój się zmienił.
- Jutro, Holly, ale teraz po prostu tam idź... Wróć do lochu.
- Ale ja-
Przerwałem jej, a irytacja dała z siebie wszystko.
- Holly, wracaj do tego pieprzonego lochu!
- Tak, Harry - odpowiedziała, wzdrygając się na głośność mojego głosu. Wstała i wyszła z kuchni, kierując się do lochu. Wszystko czego teraz potrzebowałem to czas na samotność i myślenie o tym co się właśnie stało.
Nie mogę uwierzyć, że Holly i ja ponownie się pocałowaliśmy i że to ona mnie o to zapytała. Jedynym powodem dla którego powiedziałem tak był Wanderfoolix, który brałem i które trzymały mnie przy zdrowym rozsądku. To jednak narkotyk, który sprawia, że mam halucynacje, wahania nastroju i sprawia, że czuję się, cóż, nie dziwnie, ale po prostu mówię rzeczy, których nie powinienem, i to zapewne dlatego zgodziłem się pocałować Holly.

Dakota
Dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. To tylko koszmar. Przedtem też je miałam, ale nie da się ich porównać z tymi, które mi się śnią każdego dnia odkąd tylko pojawiłam się w domku dla lalek. Odwróciłam się na drugą stronę i sprawdziłam cyfrowy zegarek. Wskazywał 00:55. Świetnie, nie mogę teraz wrócić do spania, nie chcę mieć kolejnego okropnego koszmaru.
Wstałam z łóżka. Pójdę do kuchni, tylko po szklankę wody. Moje usta są suche, a jeśli pójdę spać, będę potrzebowała chociażby kroplę.
Skierowałam się na dół, mając nadzieję, że nie wydam żadnego dźwięku, ale jednak zaskrzypiało.
Kiedy tylko znalazłam się w kuchni zauważyłam siedzącego na krześle Harry'ego, jego twarz jest w jego dłoniach, a jego loki opadają.
- Harry? W porządku? - zapytałam, idąc w jego stronę. Wygląda strasznie.
- Odej... - spojrzał na mnie. - H-Holly?
- Co
- Holly! Kochanie! Miałem cię właśnie wydostać z lochu! Czuję się okropnie, dziękuję, że wróciłaś, nie mu-


Rozdział może być dezorientujący, więc małe wyjaśnienie: Kiedy Holly i Harry się pocałowali, Harry był 'na haju', więc dlatego się na to zgodził. Wysłał Holly do lochu, jednak źle się z tym poczuł i chciał ją wypuścić, ale przyszła Dakota (ponieważ się obudziła), a że Dakota są do siebie podobne (to siostry jeśli ktoś nie pamięta), Harry myślał, że Dakota jest Holly, więc próbował się nią 'zabawić', bo myślał, że jest z Holly.
Hahaha.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

Rozdział XXII

Holly


Harry i ja wpatrywaliśmy się w siebie blado, nie wierząc w to co się właśnie stało. Pocałowaliśmy się. Nie mogę uwierzyć. Napięcie, które jest w tym momencie pomiędzy nami nie jest kłopotliwe, dziwne czy niezręczne, jest... gorące. Jakby ten pocałunek był nagłym prezentem lub przebaczeniem. Lub był to jeden z jego sposobów na powiedzenie mi, że mam się zamknąć.
Cisza, która była w powietrzu została niespodziewanie przerwana przez Lolę.
- Harry, czy możesz nam proszę w czymś pomóc? - zapytała wprost ze skrzyżowanymi ramionami.
- Uh, o-okej - odparł, nie odwracając ode mnie swoich oczu. Poszedł z Lolą, a ja zostałam sama, znowu.
W lochu nie ma co robić. Nie ma telewizora, gier planszowych, muzyki, książek, nie ma nawet toalety. Ale znowu, to jest loch. Jedyną rzeczą, którą mogę tu robić jest myślenie lub mówienie. Cały loch jest dźwiękoszczelny, ponieważ to podziemie i jedyny hałas, który można tu usłyszeć to czyjeś echo, tylko ja mogę myśleć to to jak cudownie było czuć ciepłe, wiśniowe, pulchne usta Harry'ego przyciśnięte do moich. To jak nasze twarze były dosłownie tak blisko, że mogłam poczuć jego gorący, łaskoczący mnie oddech. Naprawdę zastanawiam się dlaczego mnie pocałował. Powiedział, że mnie nienawidzi... Ale ja powiedziałam, że go nienawidzę, co jest oczywiście prawdą, ale czy on naprawdę nienawidzi mnie? Co zrobiłam?

| 2 godziny później |
Nadal jestem w lochu, siedząc na małej, drewnianej desce, zastanawiając się nad własnymi sprawami, gdy słyszę czyjeś kroki. To nie może być Harry, bo słychać obcasy stukające w ten zimny cement. Kiedy osoba zrobiła ostatni krok, zauważyłam, że jest to Juliet. Dzięki Bogu. Ktoś dotrzyma mi towarzystwa.
- Hej, Holly - powiedziała.
- Hej - odparłam, patrząc na podłogę. - Dlaczego tu jesteś?
- Harry wysłał mnie tu, aby zobaczyć co robisz.
- Oh, cóż, nic, dosłownie nic.
-  To do bani. My mamy właśnie kolację.
- Szczęściary, ja się głoduję.
- Czuję się okropnie - oznajmiła, marszcząc brwi. - My jemy, a ty się tu głodujesz.
- Zawsze możesz przynieść mi coś do je-
Juliet mi przerwała.
- Holly, nie mogę, Harry zwariuje.
- Ugh.
- Dlaczego tu jesteś tak przy okazji?
- Nie wiem tak naprawdę, ale myślę, że to dlatego, bo powiedziałam Harry'emu, że się go boję.
- Powiedziałaś mu to? - rzuciła mi zaskoczone spojrzenie.
- Uh, tak?
- Masz charakter, dziewczyno. Ja bym nigdy czegoś takiego nie powiedziała.
Kiedy skończyła mówić zapadła cisza, dopóki nie ogłosiła, że musi wrócić na górę.
- Do zobaczenia, Holly, jak długo tu będziesz? - zapytała, stając na ostatnim schodku.
- Um, nie jestem pewna, mam nadzieję, że niezbyt długo.
- W porządku, pa  - pomachała mi zanim pobiegła po schodach.
Cóż, jestem sama, znowu.

| 00:30 |
Minęła już północ, a ja nadal nie śpię. Powinnam spać, ale gdzie?! Nie ma tu nic oprócz drewnianej deski. Nie nazwałabym tego łóżkiem. Nie mogę nawet usnąć, ponieważ nie mogę spać z pustym brzuchem, dwa, jest tutaj przerażająco. Jedyna rzecz, która mnie prowadzi to migotająca, o zapachu wanilii, na pół wypalona świeca. I nawet to jest straszne.
Naprawdę muszę coś zjeść. Nie jadłam przez ponad sześć godzin! Ale wszystko co mogę zrobić to narzekać, nie mogę wyjść z mojej celi w taki sposób w jaki robiła  to Kylie zanim zmarła; przeciśnięcie się przez pręty. Naprawdę, naprawdę chcę. Tak jakby naprawdę. Ale wiem, że nie mogę. Co zrobiłby Harry? Ma kogoś kto zabił Kylie zanim zdążyła uciec. Ale... idę do kuchni, nie uciekam.
Po pięciu minutach rozmowy z samą sobą, ponieważ jestem taka głupia i ryzykowana, zdecydowałam, że przecisnę się przez pręty tej celi. Spróbowałam i zrobiłam to. Było ciężko, nie mam pojęcia jak Kylie to zrobiła.
Kiedy już wyszłam z mojej celi, zabrałam świecę i skierowałam się w stronę schodów. Po chichu otworzyłam drzwi od lochu, ale zostawiając za sobą kilka skrzypnięć. Tip topami ruszyłam do kuchni i kiedy już się tam znalazłam, poczułam się jakbym była na szczycie świata. Dopóki...
- Holly? - powiedział Harry, stając za mną. Przeklnęłam na siebie w myślach. Dlaczego jestem taka głupia?
- Uh, ja
- Byłaś głodna, więc przeszłaś przez pręty, po schodach, a teraz tu.
- Um, skąd wiesz?
- Po prostu wiem.
- Przepraszam, byłam po prostu naprawdę gło-
- Usiądź - polecił mi bez żadnych emocji. Podeszłam do najbliższego krzesła i usiadłam na nim. Harry zaczął otwierać szafki i wyciągać z nich wszystko co jest mu potrzebne do tego co cokolwiek robi. Kiedy już to zrobił, zauważyłam, że przygotowywuje herbatę.
- Tutaj... - podał mi filiżankę, a ja wzdrygnęłam się na ten gorący kubek. Przyszedł i usiadł obok mnie. Nie robił nic, po prostu patrzył na mnie, gdy brałam łyka herbaty.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam kiedy zauważyłam, że się gapi.
- Po prostu.... Patrzę na ciebie - wyjaśnił i odwrócił się ode mnie.
- Dlaczego? - zapytałam ze wzrokiem spuszczonym w dół.
- Dlaczego co?
- Dlaczego mi to robisz?
- Co masz na myśli?
- Myślałam, że głodowanie było częścią mojej kary.
- Chciałem być miły.
- Oh, naprawdę? - powiedziałam sarkastycznie z małym uśmiechem.
- Co? Myślisz, że nie mogę być miły? - delikatnie zachichotał.
- Możesz być, czasami - przyznałam.
- To... Dlaczego się mnie boisz?
- Ja po prostu....
- Nie ma powodu.
- Może to jest - podniosłam moją koszulkę, aby pokazać mu bliznę, którą mam od kiedy dźgnął mnie nożem.
- Cóż, przepraszam za, uh, to - odparł skrępowany.
- Yep, pewnie - powiedziałam sarkastycznie.
- Naprawdę przepraszam.
- Udowodnisz to?
- Tak? Jak? - zapytał, patrząc na mnie.
- Ponownie mnie pocałuj.
- Moja przyjemność.
Harry przycisnął swoje różowe usta do moich i poczułam to samo mrowienie, które miałam, gdy pocałowaliśmy się po raz pierwszy, co nie było dawno, ale od tego momentu pragnęłam więcej i więcej namiętnego dotyku jego słodkich ust i teraz, gdy otrzymałam ten ciepły dotyk, to wszystko co chcę już czuć.

Po przeczytaniu rozdziału nie zapomnij zostawić komentarza - to bardzo motywuje.
Twitter - #TheDollhouseff

sobota, 5 września 2015

Rozdział XXI


Holly

Obudziłam się i pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam była ciemność. Totalnie zapomniałam gdzie jestem, ale po chwili sobie przypomniałam. Jestem w lochu. Wstałam, wycierając się. Dlaczego tu jestem? Wiem jedynie, że zemdlałam. Próbuję sobie przypomnieć dlaczego się tu znalazłam, gdy usłyszałam głośne kroki dochodzące ze schodów. Mogę też dostrzec trochę światła. Osoba, która po nich schodzi musi mieć świecę lub coś z nimi. Kiedy brała ostatni krok, ujawniła się. To Harry, trzyma świeczkę, która daje tylko trochę światła, ale wystarczająco, aby widzieć.
- H-Harry? - powiedziałam, cofając się z przerażeniem. - Myślałam, że jesteś u Nialla i Fran?
- Fran nie czuje się dobrze, pójdziemy w następnym tygodniu - odparł, patrząc na mnie.
- Kiedy mogę wyjść z lochu?
- Nigdy - odpowiedział, uśmiechając się głupkawo.
- C-co? - zaczęłam się jąkać.
- Żartuję. Będziesz tu przez chwilę.
- Co jeśli zrobię się głodna?
- Będziesz się głodować.
- A jeśli będę musiała siku?
- W rogu jest wiadro.
- Co do cholery? - powiedziałam trochę za głośno.
- Nie przeklinaj! - krzyknął. Wzdrygnęłam się i wybuchnęłam płaczem. Dlaczego płaczę? Nigdy tego nie robię.
- Czy ty płaczesz? - zapytał, wyglądając na trochę zmartwionego.
- N-nie - skłamałam, odwracając się, więc nie może mnie zobaczyć.
- Płaczesz, czyż nie? - Harry otworzył celę i nie mogłam być bardziej przerażona. Co on zrobi?
- Nie z-zrań mnie.
- Nie chcę, aby moje lalki były słabe, Holly.
- Nie jestem słaba.
- Tak, jesteś! Przestań płakać, dzieciaku! - krzyknął. Jego głos z echem rozniósł się po całym lochu.
- Nie jestem do kurwy słaba!
- Nie przeklinaj! - krzyknął jeszcze głośniej.
- Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa! - krzyczałam jak dziecko. W tym momencie nie obchodziło mnie to co Harry powie lub zrobi. Jestem zadowolona, że mu się przeciwstawiłam.
- Będziesz żałować tego, że nie mnie nie posłuchałaś! - odkrzyknął, biorąc krok do przodu.
- Zamknij się, już się ciebie nie boję! - krzyknęłam. - Jesteś nic nie warty  i myślałam, że się zmieniłeś, ale nie!
- Zamknij się do kurwy, Holly, rządzę tobą! - krzyczał, znowu posuwając się do przodu, nasze twarze są tak blisko, że mogę poczuć jego ciepły oddech, który mnie onieśmiela.
- Nienawidzę c-
Zanim mogłam skończyć zdanie, Harry niespodziewanie przycisnął swoje usta do moich. Bez żadnego myślenia o konsekwencjach tego co robię, odwzajemniłam pocałunek.
- Też cię nienawidzę.

Za literówki z góry przepraszam.
Bardzo wyczekiwany przez Was moment, prawda? Haha.
Kolejny rozdział(y)prawdopodobnie jutro.
Pytania:
1. Która lalka zginie jako kolejna (niedługo się przekonacie, a jestem ciekawa kto według Was dołączy do Kylie i reszty)?
2. Dlaczego Harry zamknął Holly w lochu?
Jeśli macie jakieś własne teorie/przemyślenia na temat fabuły to piszcie w komentarzach lub pod hashtagiem #TheDollhouseff :)

Po przeczytaniu zostaw gwiazdkę i komentarz, uszanuj moją pracę.

Rozdział XX


Holly

- Ciebie, Harry.
Kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że boję się Harry'ego, przyznałam to. Co on zrobi? Będzie zły, że jestem przestraszona jego czynami? Czy będzie się czuł odpowiedzialny za mój lęki i strach kiedy jest w pobliżu?
Reszta jazdy minęła w ciszy, ale mogę zobaczyć złość w jego oczach, chociaż nie utrzymuje ze mną nawet kontaktu wzrokowego.
Kiedy byliśmy już w domku dla lalek Harry powiedział mi, że mam iść na górę, bo mamy wolny czas. Nie wiem dlaczego był taki spokojny, ale poczułam się bardziej zrelaksowane, widząc, że nie jest już na mnie zły. Poszłam więc do swojej sypialni. Dziewczyny siedzą w okręgu, grając w monopoly. Kiedy tylko mnie zauważyły skupiły na mnie całą swoją uwagę.
- Hej, Holly! - powiedziała Juliet, zachęcając mnie ręką do tego, abym usiadła z nimi. Usiadłam obok niej i Liz. Przesunęły planszę i przestały grać dzięki czemu możemy teraz rozmawiać.
- Więc co robiliście? - zapytała Lola.
- Zabrał cię gdzieś, aby kupić ci sukienkę?
- Um, tak, skąd wiecie?
- Robił tak z nami wszystkimi. Jak wygląda twoja sukienka?
- Um, jest naprawdę piękna - odparłam, skrępowanie aż unosiła się w powietrzu. - Dlaczego mamy się tak ubrać? - zapytałam, przełamując niezręczność.
- Nie wiem, zapewne, żeby ładnie wyglądać - odpowiedziała Evie.
- Tak, ale wiecie, ostatnio widziałyśmy Fran i ona jest w stanie zrobić różne rzeczy - Juliet wywróciła oczami.
- Co masz na myśli?
- Jest taka zadufana! Widziałyśmy ją podczas jej 22 urodzin kilka miesięcy temu. Miała suknię, która mogłaby być dobra na ślub, makijaż drag queen i przesadziła z bezcenną, złotą biżuterią.
- Taa, myślała, że wygląda wspaniale, ale wyglądała jak Dr. Seuss - powiedziała Lola, a my zachichotałyśmy.
Niespodziewanie do środka wszedł Harry, ma na sobie elegancki garnitur, a jego włosy są starannie ułożone. Wygląda bardzo przystojnie i atrakcyjnie.
- Lalki, uszykujcie się, zróbcie makijaż, załóżcie sukienki, niedługo wychodzimy - oznajmił, a potem wyszedł, ale chwilę później wrócił. - Oh, Holly, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać, kochanie?
Kiedy to powiedział dreszcz przeszedł w dół mojego kręgosłupa. Ale nazwał mnie 'kochanie', więc powinie być to dobry znak.
Wyszłam z sypialni, aby zobaczyć się z Harrym, który zamknął za nami drzwi.
- Muszę ci coś pokazać, to duża niespodzianka, pokochasz to - powiedział z uśmiechem, ukazując dołeczki.
- Um, okej? - odparłam, delikatnie chichocząc.
- Załóż to, nie będziesz mogła nic widzieć - zawiązał mi oczy, więc nie widzę nic oprócz czarnego jak smoła koloru opaski.
- Zaprowadzę cię, po prostu owiń wokół mnie swoje ramiona - polecił, a ja posłuchałam go, ufając mu.
Zeszliśmy na po schodach na dół, Harry zaprowadził mnie tam gdzie mi coś pokaże. Ostatnio był bardzo miły, to zapewne prezent czy coś.
- Trzymaj się, Holly - powiedział kiedy prawie zleciałam ze schodów, nadal nie mam pojęcia gdzie idziemy i nie słyszę nic oprócz kroków.
- Okej, kochanie, teraz idź prosto - oznajmił, więc z uśmiechem ruszyłam do przodku. - Proszę bardzo, dobra lalka.
- Czy mogę już to zdjąć? - spytałam, skacząc z ekscytacją w górę i dół.
- Oczywiście, że możesz, Holly! Tylko zaczekaj sekundę - powiedział i usłyszałam jak wchodzi po schodach. Gdzie on idzie? Zdjęłam opaskę, gdy tylko odszedł, aby polepszyć moją radość i ekscytację. Ale kiedy zauważyłam gdzie jestem mój uśmiech zniknął, a moje serce spadło na podłogę. Jestem w lochu.
Ostatnią rzeczą, którą widzę zanim zemdleję ze strachu i lęku jest karteczka od Harry'ego, którą przykleił do ściany.
''Nadal się boisz?''

Po przeczytaniu zostaw komentarz!
TT - #TheDollhouseff

Rozdział XIX

Holly

Dzisiaj wieczorem poznam Nialla i Fran, może być jeszcze lepiej lub jeszcze gorzej. Według dziewczyn Fran jest totalną dziwką, ale nie mogę jej oceniać, nie spotkałam jej. Powiedziały też, że Niall jest kochany, ale wątpię w to. Ktoś kto porwał dziewczynę nie może być miły. Cóż, jest Harry, ale nie nazwałabym go 'uroczym'. Wolałabym klasyfikować go bardziej jako dwubiegunowego (zmiennego).
Raz jest żywy, pełen radości i podniecenia, a innym razem gotuje się z gniewu oraz krzyczy z całych swoich sił.
- Jesteś podekscytowana spotkaniem Nialla i Fran? - zapytała mnie Sarah.
- Uh, trochę, czy Fran jest naprawdę taka zła jak twierdzicie?
- Um, jeśli mam być szczera to tak, jest po prostu wredna, ale niesamowicie piękna - odparła, starając się mówić o niej tak miło jak to tylko możliwe.
- Hej, czy możesz pomóc mi nakryć do stołu, Holly? - spytała Juliet. Skinęłam głową i skierowałam się w jej stronę. Kiedy już przy niej jestem podaje mi widelce i noże, a ja kładę je na stole.
- Co się stało wczoraj z tobą i Dakotą?
- Uh, po prostu pytała mnie jaka jest Janet - skłamałam. Zadecydowałam, że nie powiem reszcie o próbie samobójczej Dakoty. To znaczy, one nie muszą wiedzieć, jeśli by się dowiedziały to powiedziałyby Harry'emu, a to nie skończyłoby się dobrze.
| Podczas śniadania |
Po raz pierwszy odkąd jestem w domku dla lalek siedzę przy stole obok Harry'ego, z Liz obok mnie. To trochę dziwne, że nigdy koło niego nie siedziałam, zwłaszcza, że zawsze ma mi coś do powiedzenia lub po prostu chce porozmawiać.
- Co sądzisz o Janet? - zapytał kiedy nalewałam sobie pomarańczowego soku do szklanki.
- Jest fajna. Bardzo miła.
- To dobrze, tak przy okazji, chciałabyś gdzieś wyjść po śniadaniu?
- Nie mam wyjścia. Mam?
- Nope - powiedział, biorąc łyka swojego soku.
- Co będziemy robić?
- Może pójdziemy na miasto? Potrzebujesz eleganckiej sukienki na dzisiejszy wieczór kiedy poznasz Nialla i Fran.
- Umowa stoi, Styles.
| Po śniadaniu |
- Co zamierzasz ubrać? - zapytała Macy, jej oczy nadal są przyklejone do magazynu, który czyta.
- Uh, nie wiem, możecie mi pomóc wybrać strój.
Poszłyśmy do naszej gigantycznej garderoby i spojrzałyśmy na ubrania,  torby od projektantów i akcesoria. Evie przyniosła mi koszulę, Dakota dół (bieliznę), kiedy Lola znalazła akcesoria. Ostatecznie skończyłam z według mnie naprawdę dobrym strojem. Mam na sobie koronkowy top bez rękawów, który pokazuje trochę dekoltu, czarne jeansy w których czuję się niewygodnie, prawie nie mogę oddychać, bo są tak wąskie, czarną torebkę z diamentami, a na moich stopach są czarne, wysokie szpilki, które mogą połamać mi kostki.
- Powinnyśmy przerobić twój makijaż, Holly - stwierdziła Lola.
- Dlaczego? Wygląda w porządku - zaprotestowałam.
- Nie, kochanie, wyglądasz jak drag queen.
- Okej, przeróbcie go - powiedziałam, a Sarah pobiegła do łazienki po moją torbę do makijażu i trochę wacików.
- Liz, jesteś dobra w makijażu, powinnaś zrobić go Holly - zasugerowała Evie. Ona spojrzała na moją torbę i wzięła wszystko co potrzebowała do zaczęcia całej tej procedury. Przerobienie mojego makijażu jest chyba dla nich wielką sprawą, wszystkie są ściśnięte obok mnie, patrząc na 'dramatyczną' zmianę kolorów oraz zmiksowanych mikstur, które będą na mojej czystej twarzy.
Po tym jak Liz skończyła mój makijaż dostałam małe lusterko, aby zobaczyć co zrobiła. Wygląda idealnie. Lepiej niż ja zazwyczaj się maluję w domku dla lalek. Moje oczy są dymne (smoky eyes, możecie sobie wpisać i zobaczyć jak to wygląda), jest sporo eyelinera i tuszu, aby moje oczy wyglądały na duże, moje usta mają jasny cień różu, moje policzki mają różowo-czerwony kolor, a moja skóra wygląda na czystą i bez żadnego trądziku.
- Dzięki, Liz.
- Powinnaś prawdopodobnie już zejść na dół, Harry czeka - oznajmiła Dakota. Pożegnałam się z nimi zanim zeszłam po schodach, aby spotkać się z Harrym.
- Wow, Holly - powiedział Harry. - Wyglądasz pięknie.
- Dziękuję - odparłam niezręcznie, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Chodźmy.
| W mieście |
Harry i ja spacerujemy przez ogromny, oświetlony Londyn, niosąc torby ze sklepów. Przyszliśmy do miasta po sukienkę dla mnie, ale jeszcze żadnej nie kupiliśmy. Harry po prostu rozpieszczał mnie biżuterią i ubraniami. Cóż, technicznie nie tylko mnie, pozostałe dziewczyny także odkąd możemy sobie aż chodzić po naszej garderobie.
- Powinniśmy tu zajrzeć - powiedział, wskazując palcem na sklep o nazwie 'Rentalee'
- Wygląda na trochę drogi, nie sądzisz?
- To nie ma znaczenia, po prostu chodźmy.
Weszliśmy do Rentalee i pierwszą rzeczą jaką zauważyłam była droga biżuteria, sukienki i zwykłe ubrania.
- Co sądzisz o tej? - spytał, wybierając jedną sukienkę.
- Nie podoba mi się - skłamałam. Pokochałam ją, była piękna. Góra była koronkowa i czarna, kołnierz jest osadzony diamentami, dolna część jest szmaragdowa i swobodna. Powód dla którego powiedziałam, że mi się nie podoba był taki, że była ona za droga i nie chciałam, aby Harry płacił tak dużo za sukienkę, którą zapewne założę tylko raz.
-  Co masz na myśli? Jest cudowna - przyłożył ją do mojego ciała, rzucając przelotne spojrzenia, ale zobaczyć jak w tym wyglądam.
- Nah, jest w porządku, Harry, nie ma-
Przerwał mi.
- Przymierz ją.
- Harry, powiedziałam nie-
- Holly - spojrzał na mnie poważnie i wiem, że muszę spełnić jego rozkaz. Wzięłam od niego sukienkę, po czym ruszyłam do przebieralni. Zasłoniłam zasłonę i zaczęłam zdejmować ubrania. Teraz mogę inaczej patrzeć na tą sukienkę. Harry ma rację, jest cudowna. Absolutnie cudowna. Ale dlaczego mam się ubrać tak klasycznie i ekstrawagancko na spotkanie z ludźmi? Zastanawiam się co założą pozostałe dziewczyny.
Harry niespodziewanie rozsunął zasłonę i wszedł do środka, jedyną rzecz jaką miałam na sobie była moja bielizna i stanik.
- Harry! - powiedziałam, chowając się w rogu.
- Holly, nie obchodzi mnie to.
- Czy możesz chociaż zamknąć oczy? - zapytałam.
- Co to za różnica? I tak muszę pomóc ci ją zapiąć.
Odwróciłam moje do połowy nagie ciało w jego stronę. Szybko zdjęłam sukienkę z wieszaka i założyłam ją, a potem poprosiłam go, aby pomógł mi zapiąć zamek.
- Przesuń swoje włosy na  drugą stronę, Holly, mogą się zaplątać - powiedział. Przesunęłam więc moje falowane blond włosy na swoją szyję.
- Gotowe - odparł, kiedy ją zapiął. Spojrzałam w lustro. Ta sukienka naprawdę pasuje do mojego ciała, pokazuje moje kształty.
- Widzisz? Wspaniała - powiedział, niespodziewanie zaczynając delikatnie całować i przygryzać moją szyję. Odsunęłam się od niego przestraszona jego ruchów.
- Co ty robisz?
- Chodźmy kupić tą sukienkę - odpowiedział jakby jego całowanie mojej szyi się nie wydarzyło. Wyszłam z niej i założyłam ponownie swoje ubrania zanim poszłam do kasy, aby spotkać się z Harrym.
- $794.44, proszę - oznajmiła kasjerka. On podał jej pieniądze i wyszliśmy z Rentalee.
- Idziemy już? - zapytałam.
- Proszę, brzmisz jak dziecko. Nie mieliśmy jeszcze obiadu.
- Nie jestem głodna.
- Ja tak, a mają tutaj fajną, włoską restaurację, powinniśmy tam iść.
- Okej - odpowiedziałam, idąc tam w dół ulicy wraz z Harrym. Droga nie jest aż tak długa, około dwóch minut. Restauracja jest boska, jak te, które widzisz w filmach. Weszliśmy do środka i prawie od razu przyszedł kelner i zaprowadził nas do małego stolika z dwoma krzesłami. Jest na nim czerwono-biały obrus w formie szachownicy (w kratkę), a na środku jest mały wazon z tulipanami.

| W samochodzie Harry'ego |
W samochodzie cały czas była cisza odkąd wyjechaliśmy, ale Harry wreszcie się odezwał.
- Dlaczego tego nie robisz?
- Huh? - spytałam, nie będąc pewna o czym mówi.
- Dlaczego nikomu nie mówisz. Możesz powiedzieć komuś w mieście, że cię porwałem, możesz  zadzwonić na policję. Ale nie zrobiłaś tego, dlaczego?
- Ja...
- Lubisz fakt, że zostałaś porwana?
- Co, nie, oczywiście, że nie, zniszczyłeś moje życie.
- Duża przesada?
- Cokolwiek - powiedziałam i to był koniec naszej rozmowy, ale cóż, na jakieś trzydzieści sekund.
- Więc dlaczego nikomu nie mówisz skoro możesz? - ponownie zapytał przez co zaczęłam się denerwować.
- Ja po prostu - nie mogę skończyć zdania, bo nie wiem jak. To znaczy, co mam powiedzieć?
- Ty co?
- Nie wiem - odparłam, patrząc przez okno na deszcz.
- Nie chcesz uciec?
- Dlaczego ty i wszyscy ludzie mnie o to pytacie?
- Myślałem, że chcesz uciec, że nienawidzisz swojego porywacza.
- Chcę uciec.
- To dlaczego tego nie robisz?
- Bo się boję...
- Czego?
- Ciebie, Harry.

Przeczytałeś/aś - zostaw komentarz!
TT - #TheDollhouseff

Rozdział XVIII


Holly


- Dakota! - krzyczę, zatrzymując ją w ostatniej sekundzie przed jej próbą samobójczą
- H-Holly?
- Miałaś zamiar-
- Holly...
- Ty - nie mogłam nawet dokończyć zdania, jestem zbyt zaskoczona, łzy wypływają z moich elektryzujących, niebieskich oczu i zatrzymują się na moich policzkach, rozmywając mnie, przez co moje słowa nawet nie mogłyby brzmieć gorzej.
- Holly, ja- chodźmy po prostu spać.
- Nie! Jeśli pójdziemy spać to nadal będziesz próbowała się zabić!
Dakota uciszyła mnie.
- Hol-
Przerwałam jej.
- Nie! Nie masz powodu, aby się zabi-
- Zamknij się do cholery! Nic nie wiesz!
- Dakota, dlaczego? - zapytałam, patrząc w dół i pozwalając moim łzom spływać.
- Nie jesteśmy już siostrami.. - powiedziała i odwróciła się, nie chcąc patrzeć na moją zszokowaną i zasmuconą minę.
- Tak, jeste-
- Nie, Holly, nie jesteśmy. Domek dla lalek nas zmienił.
- Nadal jesteś moją małą siostrą, Dakota.
- Nie, trzymasz mnie na dystans, nie rozmawiałyśmy przez wieki - powiedziała.
- Chcę umrzeć, chcę odejść, Holly, nie zatrzymuj mnie - słowa, które uciekły z jej ust sprawiły, że moje serce się zapadło. Ona chce umrzeć. Ale ja wiem, jako jej siostra, że nie pozwolę jej tego zrobić.
- Nie chcę, abyś odchodziła, Dakota.
- Ale ja chcę, Holly. Nigdy nie chciałam tego życia,
- Ale Dak-
Ponownie mi przerwała.
- Holly, chcę opuścić ten świat, nie widzisz? - powiedziała, nadal stojąc do mnie tyłem.
- Ale jesteś moją siostrą, Dakota.
- I?
- I cię kocham - płakałam, podchodząc do niej i mocno ją przytulając, to był chyba jedyny uścisk w którym trwałyśmy przez kilka poprzednich lat.
Po chwili odsunęła się,  a ja mogłam zobaczyć spływającą po jej twarzy łzę.
- Chodźmy do łóżka, Holly.
| Następnego dnia |
- Holly, chcesz iść dzisiaj ze mną do Scarlett? - zapytał mnie Harry, cóż, nie mogę powiedzieć nie.
- Um, okej?
- Idź się przebrać, spotkamy się na dole za dwadzieścia minut.
- Nie jest to trochę za wcześnie, właśnie sprząt-
- Holly, po prostu się przebierz - odparł i wyszedł. Okej więc?
Poszłam do naszej sypialni i zamieniłam swój strój na normalne ubrania. A mówiąc normalnie ubrania mam na myśli te, które byłyby noszone przez porcelanowe lalki z 1950. Zawsze kiedy gdzieś z nim wychodzimy, chociażby na eventy, musimy się przebrać w staromodne ubrania, buty i akcesoria z naszej garderoby. Każda z nas ma taki sam rozmiar, więc możemy nosić to co chcemy jeśli mamy wybierać. Tym razem założyłam krótkie, jeansowe szorty i różową koszulę z długim rękawem. Makijaż zostawiłam taki jaki był.
Kiedy zeszłam do sypialni, wszystkie dziewczyny zaczęły zasypywać mnie pytaniami.
- Gdzie idziesz?
- Ładnie wyglądasz.
- Dlaczego się tak ubrałaś?
- Idę z Harrym do Scarlett, zaprosił mnie, cóż, muszę iść - wyjaśniłam, zakładając na ramię moją torbę.
- Słusznie - powiedziała Evie, wracając ponownie do zamiatania podłogi.
- Holly! - krzyknął z dołu Harry. Powiedziałam im 'pa' i zbiegłam na dół, prawie się przewracając ze przez moje jasne, różowe szpilki, które noszę. Kiedy byłam już na dole odprowadził mnie do drzwi i wsiedliśmy do samochodu.
- Dlaczego idziemy do Scarlett? - zapytałam, kiedy zaczął jechać.
- Poznasz Liama i Janet.
- Myślałam, że spotkamy się z nimi w piątek
- Nie, w piątek spotykacie się z Niallem i Fran.
- Oh, a czy Dakota także nie powinna ich poznać?
- Mogłem zabrać tylko jedną z was.
- Dlaczego wybrałeś mnie?
- Nie wiem.
- Oh.
| W Scarlett |
Rozejrzeliśmy się po dużej kawiarni i kiedy zobaczyliśmy rozmawiających Liama oraz Janet, podeszliśmy do nich.
- Cześć! - powiedziała Janet kiedy tylko nas dostrzegła. Jest naprawdę piękna, jak, naprawdę piękna. Ma złote, blond włosy, są też krótko obcięte, trochę w stylu Evie, ma także szmaragdowe, zielone oczy, pasujące do szmaragdowego diamentu, który nosi. Jest bardzo blada, również chuda, jej obojczyki wystają jakby się miały złamać, a to sprawia, że jestem zazdrosna, jeśli mam być szczera.  Zawsze byłam świadoma swojej wagi.
- Cześć, Harry i? - dodał Liam, pytając mnie o imię.
- Uh, jestem Holly - odparłam, siadając obok Harry'ego na ciemnoniebieskich skórzanych krzesłach.
- Jestem Liam, a to jest Janet - przywitał mnie z uśmiechem. Po kilku minutach poznawania ich nasze kawy, które Liam musiał zamówić przed naszym przyjściem, wreszcie przyszły. Podziękowaliśmy wszyscy kelnerce jeszcze zanim odeszła.
- Więc jak ci się podoba w domku dla lalek? - zapytała mnie Janet, gdy Harry i Liam zatracili się w własnej rozmowie.
- Jestem tu już 5 miesięcy, przywykłam do tego i taak, nie jest tak źle jak na początku.
- To dobrze. Dogadujesz się z pozostałymi lalkami?
- Tak, są naprawdę urocze.
| Godzinę później |
- Okej, lepiej już pójdziemy - powiedział Harry, wstając, Liam, Janet i ja wstaliśmy za nim. Wymieniliśmy się wszyscy pożegnaniem zanim opuściliśmy Scarlett i wsiedliśmy do jego samochodu, aby wrócić do domku dla lalek. Po 20 minutach już tam byliśmy. Kiedy przeszliśmy przez drzwi dziewczyny przyszły nas przywitać.
- Lalki, teraz macie czas wolny zanim zaczniecie robić kolację, więc idźcie na górę, będę w salonie jeśli będziecie mnie potrzebować - powiesił swoją marynarkę zanim odszedł.
Poszłyśmy do sypialni i kiedy już tam byłyśmy, ponownie zostałam zasypana pytaniami.
- Jak było?
- Widziałaś kogoś?
- Gdzie byliście?
- Było świetnie, spotkałam Liama i Janet - odpowiedziałam, siadając na swoim łóżku.
- Chcecie obejrzeć film? - zapytała nas Macy. Zgodziłyśmy się i przystałyśmy na Forrest Gump.
- Um, Holly, czy możemy chwilę porozmawiać na zewnątrz? - spytała Dakota z drugiego końca pokoju. Pokiwałam głową i obie skierowałyśmy się w stronę drzwi.
- Hej, ugh, przepraszam za to co widziałaś ostatniej nocy - oznajmiła, patrząc w dół ze wstydem.
- Jest okej, Dakota, po prostu nie próbuj znowu tego robić.
- Powiedziałam, że nie jesteśmy już więcej siostrami i natychmiast tego pożałowałam, przepraszam.
- Nie przejmuj się tym - powiedziałam i zaczynałam już przekręcać gałkę (klamkę) od drzwi, ale Dakota mnie zatrzymała.
- Holly, tak przy okazji - przycisnęła mnie do uścisku i szepnęła. - Też cię kocham, siostrzyczko. 



Po przeczytaniu zostaw komentarz! 


piątek, 4 września 2015

Rozdział XVII

Holly
- Lalki, mam ogłoszenie - powiedział Harry, wstając ze swojego krzesła na końcu stołu jadalni. - W ten piątek odwiedzimy dom Nialla i Fran dzięki czemu Holly i Dakota będą mogły ich poznać przed noworoczną imprezą, która będzie za kilka miesięcy.
Ten piątek... Cztery dni. Nie mogę się doczekać, aby ich spotkać, mam nadzieję, że Fran jest tak miła jak Mina.
- Ugh, nie Fran, ona jest totalną dziwką - szepnęła do mnie Evie.
- Serio?
- Ta, jest naprawdę wredna. Ostatnim razem kiedy ją widziałam zamknęła mnie dla 'żartu' w lochu Nialla, ogólnie jest suką, serio.
- Poznanie jej będzie zabawą - powiedziałam sarkastycznie.
- Tak, ale Ara i Janet są świetne, naprawdę miłe.
- Co myślisz o Minie?
- Próbuję z nią nie rozmawiać kiedy ją widzę, nie możemy się dogadać.
- Jest kochana - odparłam.
- Cóż, nienawidzi mnie.
Nie  myślałam, że Evie i Mina mogą się nienawidzić, ich osobowości do siebie pasują.

| Po kolacji |
Dziewczyny i ja sprzątamy po kolacji, tak jak zwykle kuchnia jest w kompletnym bałaganie i naszym obowiązkiem jest to posprzątać. Nawet jeśli to jest niesprawiedliwe, jeśli się sprzeciwimy to Bóg wie co zrobi Harry. Zmienił się trochę, ale nadal jest najbardziej dwubiegunową osobą kiedykolwiek.
- Zbiorę widelce i noże - powiedziała Dakota, pomagając mi spakować rzeczy ze stołu.
- Jest okej, mogę to zrobić sama.
- Co? Boisz się, myśląc o mnie trzymającą nóż?
Tak, Dakota, boję się.
- Nie, haha, po prostu idź pomóc Macy z naczyniami, dam sobie radę.
Dakota poszła jej pomóc. Odkąd jest w domku dla lalek czuję się niekomfortowo, będąc blisko niej, co jest dziwne, ponieważ byłyśmy nierozłączne. Ona się po prostu zmieniła. Nie na lepsze, zdecydowanie na gorsze. Zanim do nas dołączyła była miłą, 'dziewczęcą' dziewczyną; dobrą, pomocną i szanującą każdego. Ale teraz jest psychicznym mordercą, który jest najbardziej odpowiedzialny za śmierć Jess i Anny.
- O czym myślisz? - zapytała Juliet, wyrywając mnie z własnych przemyśleń.
- Oh, o niczym.
- Naprawdę muszę cię o coś zapytać, Holly - zmieniła temat.
- O co?
- Harry. Ale chodźmy do korytarza, nie chcę rozmawiać o tym tak, aby dziewczyny słyszały.
- Okej.
Wyszłyśmy z jadalni, upewniając się, że nikt nas nie słyszy.
- Tak? - spytałam.
- O czym ty i Harry rozmawiacie?
- Ni-
Juliet mi przerwała.
- Nie mów, że o niczym. Muszę wiedzieć. Ufasz mi, prawda?
Kiedy powiedziała słowa 'Ufasz mi, prawda?' wróciły wspomnienia z nocy, gdy nasza przyjaźń gwałtowanie zmieniła kierunek. Nadal nie wiem czy jej ufam, ale jeśli miałabym wybrać, ona byłaby dziewczyną, której najbardziej ufam w domku dla lalek.
- Tak, ufam ci - przełknęłam ślinę, kiedy Juliet się uśmiechnęła. Bardzo dobrze pamiętała tamtą noc.
- Rozmawialiśmy o domkach dla lalek, o każdym i o wszystkim - odpowiedziałam na jej pierwsze pytanie, tym razem poprawnie.
- Tak to się zaczyna.
- Co?
- Nie zakochaj się w nim. On-
Nasza rozmowa została przerwana przez Dakotę otwierającą drzwi od jadalni.
- Co robicie? - zapytała.
- Tylko rozmawiamy.
- Oh, o czym?
- Nie twoja sprawa - odparłam.
- Cokolwiek, musimy szykować się do łóżka, więc chodźmy na górę.

| Przed snem |
Jesteśmy wszystkie w naszych piżamach, grając w 'Czy wolałabyś'; prawdopodobnie najgorsza gra jaką stworzono. Jest zapchana seksualnymi, irytującymi i depresyjnymi pytaniami.
- Wolałybyście się utopić czy spłonąć? - spytała Macy.
- Spłonąć - Evie, Liz, Sarah i ja zgodziłyśmy się ze sobą, a pozostałe odpowiedziały 'utopić się'.
- Oba są okropne - powiedziała Liz.
- Widziałam kiedyś faceta, który płonął - dodała Macy,  a my zwróciłyśmy całą swoją uwagę w jej stronę.
- Um, fajnie wiedzieć? - odpowiedziała Juliet z sarkazmem w swojej mowie.
- Taa, to było w cyrku, był mężczyzna, który żonglował dziesięcioma ognistymi kręglami i jeden go zapalił, potem kolejny i kolejny.
- O mój Boże, Macy - powiedziała Sarah.
- A ja widziałam faceta, który tonął - Liz dołączyła do rozmowy.
- Nie chcemy wiedzieć - Lola zatrzymała ją dłonią zanim zaczęłaby mówić.
- Hej, to było na temat, więc czemu nie? - sprzeczała się Liz.
- Dajesz - powiedziałam jej.
- Byłam w samolocie z moją koleżanką, Lynn, leciałyśmy do Kalifornii na lato, byłyśmy blisko okna i mogłyśmy zobaczyć w oceanie tonącą oraz łapiącą oddech osobę.
- Co do cholery.
- To straszne.
- Jak było w Kalifornii?
- Jakaś osoba utopiła się w oceanie, a ty martwisz się o wakacje w Kalifornii, Macy? - spytała Lola.
- Kocham Kalif-
Przerwał jej Harry otwierający drzwi i mówiący nam, żebyśmy zgasiły światła. Wyłączyłyśmy nasze lampki i zapadłyśmy w głębokie sny.
| 5 godzin później |
Obudziłam się z zimnym dreszczem, przechodzącym w dół mojego kręgosłupa. Przewróciłam się na bok, aby sprawdzić czas. Zegarek wskazywał 1 rano. Świetnie, znowu obudziłam się w środku nocy. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że drzwi od łazienki są delikatnie uchylone, wypuszczając przez szparę światło.
Cicho jak myszka podeszłam do tych drzwi, aby zobaczyć kto tam jest. Zatrzymałam się, gdy zobaczyłam Dakotę stojącą naprzeciw lustra. Co ona robi? Zdecydowałam zostać przed drzwiami i po prostu ją szpiegować, aby zobaczyć co robi tak późno w nocy.
Minęły dwie minuty, a ona nadal stoi przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Ale potem, wreszcie robi coś innego. Otwiera swoją torbę do makijażu i wyciąga z niej ostry, metalowy nóż. To nie zapowiada się dobrze. Dakota nadal stoi, patrząc na ten nóż, gdy kilka łez opuszcza jej oczy. Nadal jestem zdezorientowana tym co robi, ale ona trzyma go przy swojej klatce piersiowej. Wtedy nagle dociera do co ona chce zrobić.

Za literówki z góry przepraszam.
Pamiętaj, aby zostawić gwiazdkę i komentarz!
Meg x