czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział IX


Holly 

Na łóżku leżała Anna, ale nie taka jaką ją widzieliśmy wcześniej. Cała jej skóra pokryta jest krwią, a jej policzki są czerwone i gorące jak ogień. Nawet jej powieki są całe we krwi.
Żadna z nas nic nie mówiła. Stałyśmy tam zszokowane.
- Co do k- zaczęłam. Nie mogłam jednak dokończyć. Zaniemówiłam. Jak to się stało? Co do cholery?
- Proszę nie bądź martwa, proszę nie bądź martwa - powiedziała Macy, krzyżując palce i chodząc w tę i z powrotem. Jest tak dużo tragicznych śmierci w tym domku dla lalek. Mam nadzieję, że nie będzie kolejnej. Oceniając wygląd Anny możesz stwierdzić, że ona... odeszła. 
- Jak to się stało? - zapytała zdezorientowana Lola. Wtedy do pokoju jak burza wbiegł Harry.
- Dziewczyny! Powinnyście być na dole - jego głośny, chrapliwy głos echem rozniósł się po wyciszonym pokoju.
- Przepraszamy, Harry, to Anna, zobacz! - odparła Juliet, pokazując na nią palcem. On podszedł do jej łóżka.
- Kolejna odeszła - powiedział, trzymając czerwone, całe w bąblach ciało Anny w jego bladych dłoniach. - Juliet, pomóż mi wynieść ją na zewnątrz - poinstruował. Juliet posłuchała się jego rozkazów i poszła za nim, idąc przy jego boku. To takie psychiczne, że ktoś właśnie zmarł, a Harry'ego to nie obchodzi. Naprawdę pokazuje jak nieuprzejmą, psychiczną, kontrolującą osobą jest.
- Um, pomińmy śniadanie, dziewczyny - powiedział, opuszczając pokój wraz z Anną i Juliet, zostawiając jedynie Macy, Evie, Lolę, Liz, Sarah, Dakotę i mnie.
- Coś jest nie tak - Macy schowała twarz w dłoniach.
- Zgadzam się. Najpierw Jess, teraz Anna? - Sarah pokręciła głową. Lola nachyliła się nad moim uchem i szepnęła.
- Powinnyśmy powiedzieć Macy i Sarah? - wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. Czy naprawdę możemy im zaufać?
- Macy, Sarah - zaczęła mówić, patrząc na nie. - Wiem, że ciężko jest w to uwierzyć, ale Juliet zabiła Jess i Annę - dokończyła swoje zdanie. Zaczęły się śmiać. - Jestem poważna. Harry chce, aby ona zabiła nas wszystkie. Śmiechy ucichły. 
- Taa, Lola ma rację, jeśli chcecie żyć to trzymajcie się z daleka od Juliet - dopowiedziała Dakota, kiwając głową. 
- Dlaczego nie zrobił tego Harry?
- Ponieważ to Juliet jest od brudnej roboty - wyjaśniła Lola.
- Więc co zamierzamy zrobić? - Sarah spojrzała na nas.
- Trzymać się od niej z daleka, bez wyjątku. Jest mordercą. 
- Dlaczego nie zabiła nas wszystkich naraz? - zapytała Macy?
- Prawdopodobnie będzie to robić po kolei - odpowiedziała Dakota, patrząc w dół.
- Cóż, musimy się upewnić, że tak się nie stanie.

| Podczas przygotowywania obiadu | 

Dzisiejszy dzień był taki dziwny. Najpierw zmarła Anna. Potem każda z nas odjąć Juliet wie o pomaganiu Harry'emu. Chyba to sprawia, że jesteśmy sobie bliższe. Na przykład zanim zaprzyjaźniłam się z Lolą, myślałam, że jest suką. Nie jest jednak taka zła, jest też zabawna, ale ma swoje momenty i ja je akceptuję.
Kiedy usiadłam przy stole nie mogłam nic poradzić, ale myślałam: Jeśli Juliet zamordowała Annę, jak to zrobiła? Kiedy miałaby na to czas? To znaczy, nie zmienia to mojego zdania o tym kto pomaga Harry'emu, bo jest udowodnione to, że jest to ona, ale jak ona zabiła Annę?
- O czym myślisz? - spytała Lola, siadając obok mnie.
- Oh, o niczym.
- Juliet? - zapytała, chichocząc. Pokiwałam głową.
- Jeśli ona... zamordowała Annę, jak to zrobiła? - zapytałam ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Nie wiem, zapewne otruła - odpowiedziała, kładąc widelec na stół.
- Jak?
- Nie jestem pewna, prawdopodobnie przez wodę, jedzenie lub lemoniadę - odparła. Dlaczego ona powiedziała lemoniada? Moje oczy rozszerzyły się zanim spojrzałam na Lolę, która uśmiechała się głupkowato. 
- Co się stało? - spytała z uśmiechem.
- Skąd wiesz o lemoniadzie?
- Cóż, to ulubiony napój Anny, więc pewnie o nią zapytała.
Oh, Lola nie wiedziała o lemoniadzie, którą Harry otruł, to po prostu ulubiony napój Anny.
Jeśliby o niej wiedziała to miałaby dużo podejrzeń. 


| Na obiedzie |

Siedzę obok Loly i Evie. Naprawdę zaprzyjaźniłam się z Evie odkąd tu jestem. Jest taka miła i mądra. 
W moim brzuchu zaburczało, więc wyciągnęłam rękę, aby móc wziąć czosnkowe pieczywo z koszyka, ale Lola zatrzymała mnie, klepiąc moje ramię.
- Um, ouch! - powiedziałam zirytowana.
- Juliet robiła ten chleb. Nie brałabym tego na twoim miejscu - wyjaśniła. Pokiwałam powoli głową.
- Patrząc na ciebie nie sądzę, żeby był ci potrzebny - moja szczęka 
- Przepraszam? - uniosłam brwi.
- Wyluzuj, to żart - odparła, nie patrząc na mnie. Wywróciłam oczami na jej niedelikatność. - Spójrz na Juliet, siedzi obok Harry'ego - szepnęła, wskazując na nią. Jest zajęta rozmową z nim. Zastanawiam się o czym rozmawiają. 
- Oczywiście.
- Um, Lola, co piła Anna na wczorajszym pikniku? Lemoniadę czy sok jabłkowy? - zapytałam, przełamując ciszę, która była między nami.
- Dlaczego pytasz?
- Po prostu się zastanawiam - odpowiedziałam. Ja nie tylko się zastanawiałam. Spytałam, bo jeśli miała lemoniadę to jest to oczywiste, że była to ta otruta. 
- Lemoniadę - powiedziała spokojnie. Czy ona powiedziała lemoniadę?
- Jaki rodzaj?
 - Cytrynową - rzuciła mi 'czy ty jesteś poważna' spojrzenie.
- W porządku.
To było wszystko co mogłam powiedzieć. Nie zamierzałam wyciągać wniosków, to była zapewne zwykła lemoniada, nie ta otruta.

| Po obiedzie |

Jesteśmy wszystkie w kuchni i sprzątamy. Sarah oraz Macy myją naczynia, Liz i ja zamiatamy podłogę oraz szorujemy ławeczki, Dakota i Evie chowają talerze, także inne naczynia, a Juliet sprząta ze stołu. Z ciekawości otworzyłam lodówkę, aby zobaczyć czy otruta lemoniada wciąż tu jest.
Nie ma.
Ktoś musiał ją wypić i wiem kto.

Anna. 


Jest i 9 rozdział! Zaraz dodam kolejne dwa, nie są długie, więc dam radę. Uwaga: Tutaj aż tak dużo się nie dzieje, ale jeśli ktoś z Was czeka na Hollary moments to hm... 11 rozdział powinien Wam się nawet spodobać. 
Za literówki z góry przeprasza.


Przeczytałaś/eś? Zostaw komentarz, proszę. 


#TheDollhouseff - twitter 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz