piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział XIV


Holly

- Zmierzch czy Słodkie Zmartwienia (Clueless)? - zapytała nas Macy, trzymając dwie płyty DVD.
- Zmierzch! - wszystkie dziewczyny oprócz mnie krzyknęły w tym samym czasie.
- Nie! Nie ma mowy! - odkrzyknęłam.
- Tak! Zmierzch to najlepszy film kiedykolwiek! O mój Boże! - Juliet fangirlowała, skacząc w górę i dół.
- Taak, drużyna Edwarda! - powiedziała Dakota.
- Drużyna Bel- zaczęła Liz, ale jej przerwałam.
- Cholera, nie znowu!
- Okej, oglądamy Zmierzch - oznajmiła Macy, wkładając płytę do odtwarzacza DVD. Usiadłyśmy w wygodnych pozycjach pufach (chodzi o takie małe, okrągłe fotele, które wyglądają jak piłki, mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli)
- Holly, czy możesz przynieść z kuchni przekąski? - zapytała Lola.
- Ugh, było mi tak wygodnie! - mruknęłam, wstając.
- Sorki - odparła, gdy byłam już przy drzwiach. Zeszłam w dół po schodach i skierowałam się w stronę kuchni. Otworzyłam szafkę, aby wyciągnąć z niej popcorn i włożyłam go do mikrofalówki, po czym ustawiłam czas na diwie minuty. Aby szybciej minął zaczęłam śpiewać przypadkową piosenką i uderzać palcami o marmurowy stół. 
- Nigdy nie byłam fanem muzyki - naśladował mnie Harry. Wystraszyłam się jego obecnością. 
- O mój Boże, przestraszyłeś mnie! - powiedziałam, popychając go lekko.
- Jesteś dobrą piosenkarką.
- Słyszałeś mnie? To takie żenujące - zachichotałam nerwowo.
- Co robisz?
- Dzie-
Harry przerwał mi.
- Lalki, Holly.
- Cokolwiek. Oglądamy film, zeszłam po kilka przekąsek.
- W porządku. Tak przy okazji nadal musimy dokończyć naszą małą grę w pytania.
- Okej, kto jest- zaczęłam, ale przerwał mi hałas dobiegający z mikrofalówki. Popcorn jest gotowy. 
- Powinnyśmy skończyć tą grę innym razem - powiedział.
- Taa.
- Może w parku lub restauracji? 
- Czy to nie jest technicznie randka? - zapytałam, krzyżując ramiona. Jestem przyciśnięta przeszłością, pytając o to, ale nie obchodzi mnie to teraz.
- Do zobaczenia, Holly! - odszedł, machając.
- Czy to randka? - krzyknęłam, tak, aby mnie usłyszał.
- Nie słyszę cię, kochanie! - udawał, zatykając ucho.

Kochanie.

| W sypialni |

- Mam przekąski! - ogłosiłam wszystkim. Telewizor nie jest włączony, a dziewczyny siedzą w okręgu.
- Ew, pieprzyć film, gramy teraz w prawdę czy wyzwanie - powiedziała Sarah.
- Poważnie? Przyniosłam popcorn.
- Nadal możemy go mieć Po prostu usiądź - Juliet przesunęła się, więc mogłam usiąść obok niej na podłodze. 
- Okej. Prawda czy wyzwanie, macy? - zapytała Dakota.
- Wyzwanie! - odpowiedziała.
- Wyzywam cię do... uh, zaklaskaj dłońmi trzy razy.
- To słabe, Dakota - odparła żartobliwie Dakota.
- Nie mogłam nic wymyślić!
 - Prawda czy wyzwanie, Evie -spytała Macy.
- Uh, wyzwanie.
- Wyzywam cię do ogolenia swoich brwi.
- Co? Nie! - Evie zakryła je swoimi dłońmi
- Jedną chociaż? 
- Ugh, w porządku. Nie mogę, nie mogę. Połowę? 
- Nie, całą.
- W porządku, w porządku - burknęła. Evie jest taka śmiała, kocham to. Pobiegłam do łazienki po maszynkę i krem do golenia. Szybko jednak wróciłam.
- Mam maszynkę! - powiedziałam, potrząsając nią w powietrzu. 
- Daj mi to! - poprosiła Macy. Podałam jej, a ona ją złapała. Zebrałyśmy się wokół niej, bezskutecznie próbowała wycisnąć krem z tubki.
- Myślę, że to jest puste.
- Potrząśnij tym - zasugerowała Sarah. Macy potrząsnęła więc nią i umieściła krem na lewej brwi Evie, która szybko zamknęła oczy. Ponownie nacisnęła na tubkę. Na szczęście wyleciał on na twarz Evie. 
- Mace! - powiedziała sfrustrowana kiedy my zaśmiałyśmy się, kręcąc naszymi głowami.
- Przepraszam! - odparła, przykładając maszynkę do jej brwi. - Zamknij oczy - instruowała.
Zgoliła jej lewą brew, ale Evie wyglądała jakby tego nie zauważyła. Macy szepnęła coś czego nie mogłam usłyszeć do ucha Loli. Ona zachichotała i skinęła głową. Przyłożyła maszynkę do prawej brwi, tej której nie miała golić. Więc to mówiła Loli, zamierza zgolić jej obie, nie tylko jedną. Ona jest takim dzieciakiem. Kocham ją.
- Gotowe! - Macy zaprowadziła ją do małego lustra. Evie wytarła się ręcznikiem i spojrzała na nie. Kiedy tylko zobaczyła swoje odbicie krzyknęła całymi swoimi płucami.
- Macy, co do kurwy! - krzyknęła, przeglądając się w odbiciu.
- P-przepraszam - odpowiedziała, pomiędzy śmiechem. Każda z nas oprócz Evie tak głośno się śmieje, że ciężko jest nam oddychać.
- Usiądźmy - powiedziałam kiedy skończyłyśmy się śmiać.
- Holly, prawda czy wyzwanie? - zapytała mnie Evie, wyglądając jakby zapomniała o całej tej sytuacji z brwiami.
- Uh, prawda - odparłam strachliwie.
- Kurczak (inaczej tchórz)! - krzyknęła, że dziewczyny rzeczywiście zaczęły udawać kurczaki.
- Nie jestem kurczakiem! - zaprotestowałam. One jednak kontynuowały swoje tańce i wydawały takie dźwięki jak te właśnie zwierzęta. - W porządku, wyzwanie! - poddałam się.
- Wyzywam cię do ukradnięcia bokserek Harry'ego.
- Co? Nie! Za daleko!
- Tak, trochę za daleko, Evie - powiedziała Macy, zgadzając się ze mną.
- Ogoliłaś moje pieprzone brwi! - odpyskowała. 
- Jak mam to zrobić? 
- Zajmę Harry'ego, pobiegniesz do jego sypialni, ukradniesz bokserki, wyjdziesz - wyjaśniła.
- Okej, zrobię to - zgodziłam się. Evie wzięła moją dłoń i wyszłyśmy za drzwi. Usłyszałyśmy 
'powodzenia' od dziewczyn zanim ruszyłyśmy w stronę sypialni Harry'ego.
- Okej, zapukam drzwi, ukrywaj się za tym posągiem - szepnęła. Obserwowałam jej ruchy i ukryłam się za dużym posągiem przed pokojem Harry'ego.  Evie zapukała w drzwi, a on odpowiedział.
- Yikes (slang) - odparł, widząc jej nowy, bezbriowy wygląd. 
- Um, czy mogę z tobą porozmawiać? - zapytała, ignorując jego komentarz.
- Pewnie - wyszedł za drzwi. Evie przeniosła wzrok, wskazując mi, abym weszła do jego sypialni i wzięła bokserki. Pobiegłam do jego pokoju i gorączkowo ich szukałam. Otwierałam szuflady, ale wyglądało na to, że tu ich nie ma. Wtedy sobie przypomniałam: idź do garderoby. Otworzyłam masywne drzwi garderoby zapełnionej butami, marynarkami i rurkami. 
- Bokserki, bokserki, bokserki - powtarzałam sobie, próbując je znaleźć. Otworzyłam szufladę znajdując to czego szukałam. Wybiegłam z jego sypialni tak szybko jak tylko potrafiłam. Pomachałam Evie, mentalnie mówiąc jej, że zakońćzyłam wyzwanie,
- Kay, Harry, um, dzięki, myślę, że lazania będzie równie dobra na kolację. Pa! - powiedziała, biegnąc do mnie. Kiedy weszłyśmy do sypialni byłyśmy zdyszane. Trzymałam bokserki w powietrzu. 
- Mam je! - oznajmiłam.
- Imponujące, Parker - odpowiedziała Lola, powoli klaskając dłońmi. Ukłoniłam się.
- Dziękuję.
Juliet sprawdziła swój diamentowy zegarek.
- Dziewczyny, lepiej zacznijmy robić kolację. Podążyłyśmy za nią i zeszłyśmy po schodach na dół.
Jesteśmy w kuchni i robimy to co zawsze: gotujemy. Juliet podała mi książkę kucharską. Skinęłam głową w podziękowaniu i wróciłyśmy do gotowania oraz tego co mamy robić.

| Przed spaniem |

- Nie ma pasty do zębów! - krzyknęła z łazienki Liz.
- Nie ma w żadnej torbie! - powiedziała Dakota, każdy za nią podążył. Jak jak zwykle byłam ostatnia. 
- Ugh, pójdę po trochę - wstałam z łóżka i wyszłam. Zeszłam na dół w stronę holu, wchodząc do głównej łazienki i mając nadzieję, że znajdę trochę pasty. Kiedy tylko położyłam stopę w tej małej łazience zobaczyłam Harry'ego.
- Zawsze na siebie trafiamy, Holly - powiedział, kręcąc swoją głową.
- Nie masz swojej łazienki? - zapytałam. 
- Nie masz SWOJEJ łazienki?
- Trafiłeś.
Harry zachichotał.
- Nie masz trochę więcej pasty? Zabrakło nam - spytałam go.
- Tak, chyba tak - otworzył szafkę pod zlewem. Tutaj na szczęście jest pasa. Harry podał mi tubkę.
- Dziękuję - odpowiedziałam, próbując odejść, ale zatorował m drogę.
- Oh, Holly, tak przy okazji, czy mogę dostać swoje bokserki?


Za literówki z góry przepraszam.

Bardzo proszę, aby każdy kto przeczytał rozdział zostawił komentarz.

Twitter - #TheDollhouseff

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz