wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział XII


Holly

Od wczoraj moje przemyślenia i opinie o Harrym uległy niewielkiej zmianie. Ten moment kiedy oboje się śmialiśmy i rozmawialiśmy, mogłabym przysiąc, że przez sekundę był po prostu normalnym facetem. Ale jedna myśl nie mogła opuścić mojego umysłu: Jeśli on nie próbuje zabić lalek to co do cholery się dzieje? Cały dzień próbowałam go o to spytać, ale nie mogłam tego zrobić. Nawet jeśli trochę się zmienił nadal patrzyłam na niego jak na potwora.

- Holly, ocknij się - powiedziała Lola, dając mi mopa i wiadro z wodą. Zgadza się, sprzątałyśmy domek dla lalek. Każdego dnia mamy to robić, nawet jeśli jest nieskazitelny to nadal nie jest wystarczający dla Harry'ego.
- Dzięki - odparłam, zanim zaczęłam myć polerowane, marmurowe płytki.
- Hej, Holly, co robiłaś zeszłej nocy? - zapytała z nikąd.
- Huh? 
- Obudziłam się w środku nocy i zauważyłam, że nie było cię w łóżku?
- Oh, potrzebowałam trochę świeżego powietrza - odpowiedziałam, pomijając temat Harry'ego.
- Oh, okay - dodała i wróciłyśmy do mycia podłogi.

- Um, Macy co robisz? - Juliet spytała Macy, która stała na krześle. 
- Próbuję wyczyścić żyrandol! - odparła. - I'm gonna cleeeeeeaaan the chandelier! The chandelier, yeah! - zaśpiewała okropnie swoją własną wersję piosenki Sii - Chandelier. 
- To nie jest bezpieczne - to było wszystko co powiedziałam zanim spadła z krzesła na podłogę, przypadkowo mnie popychając. Jej uderzenie sprawiło, że przewróciłam się, wywracając wiadro wody, której potrzebowałam do mopa. 
- Macy! - krzyknęłam na nią. Patrzyła na mnie ze zszokowaną twarzą. Odwróciłam się. Całe wiadro wody jest na Harrym. Czuję, że był tu tylko przez chwilę. Stał tam zirytowany.
- O mój Boże, tak mi przykro! - powiedziałam, kładąc dłoń na ustach.
- Jest w porządku, po prostu pójdę się przebrać - westchnął zanim wyszedł. Świetnie, teraz zapewne znowu mnie nienawidzi. Ale muszę przyznać, że to była spokojniejsza reakcja niż się spodziewałam. 
- Przepraszam, Holly - oznajmiła Macy, patrząc w dół. 
- Dobrze dziewczyny. Myślę, że skończyłyśmy sprzątanie, chodźmy na dół i zróbmy obiad - zadecydowała Juliet, schodząc po schodach, a my podążyłyśmy za nią. 

| W kuchni |

Siedzę przy stole obok Juliet z którą nie rozmawiałam od naszego incydentu kilka dni temu. Jest między nami dziwnie, naprawdę.
- Holly, czy możesz podać mi widelec? - zapytała. Podałam jej go, a ona uśmiechnęła się w odpowiedzi. Wtedy cisza, która wcześniej pomiędzy nami była ponownie zapadła. 
- Uh, Holly? - powiedziała. Przerwałam to co robiłam i spojrzałam na nią z pokornym wyrazem twarzy.
- Przepraszam za to całe 'Nie jestem twoją przyjaciółką', to było dziecinne.
- Jules, jest okej, wybaczyłam ci, przyjaciele mają przerwy. 
- Ta. Przyjaciółki? - spytała, rozszerzając ramiona do przytulenia.
- Przyjaciółki - zgodziłam się  - przyciągając ją do ciasnego uścisku.
- O cholera, zapomniałam - powiedziałam, odsuwając się. 
- Co? - zapytała zdezorientowana.
- Muszę zapytać o coś Harry'ego. Zaraz wracam.
Po prostu pamiętałam, że muszę zapytać go o całą tą sytuację z zabijaniem lalek. Nie powinnam czuć się tak swobodnie rozmawiając z nim, ale nie wiem, wczoraj coś się zmieniło. 
- Woah, panienko, Harry nie lubi, gdy lalki wchodzą do jego pokoju bez zgody - zatrzymała mnie Juliet. 
-  Będzie dobrze - mrugnęłam do niej zanim pobiegłam na górę.

| Sypialnia Harry'ego |

Zapukałam w duże, podwójne drzwi trochę przerażona zobaczeniem tym co robi Harry, on naprawdę żąda prywatności. Nie odpowiedział, więc ponownie zapukałam. Nadal brak odpowiedzi. Zapukałam kolejny raz. Brak odpowiedzi. Po kilku kolejnych puknięciach zrobiłam się zmęczona czekaniem i pozwoliłam sobie wejść. Duży błąd. To co leży przed moimi oczami to Harry. Jedyna rzecz, którą ma na sobie jest ręcznik wokół jego bioder, eksponujący jego wymodelowany, pokryty tuszem brzuch. 
Podziwiam jego wygląd, kiedy on mi przerywa,
- Co widzisz? - zapytał, chichocząc. Pokręciłam głową, wyrywając się z własnych myśli. 
- O mój Boże, przepraszam - powiedziałam, nadal patrząc na jego brzuch.
- Cóż, um, jak mogę ci pomóc? - zapytał, odchrząkając.
- Uh, potrzebowałam po prostu od-
- Nie powinnaś być na dole i robić obiad? - przerwał mi.
- Naprawdę potrzebuję cię o coś zapytać - wyjaśniłam.
- W porządku - Harry klepnął swoje łóżko, zachęcając mnie, abym na nim usiadła. - Co to jest? - zapytał kiedy usiadłam obok niego. Odchrząknęłam zanim zadałam pytanie. 
- Uh, co miałeś wczoraj na myśli, mówiąc, że nie próbujesz zabić lalek?
- Przepraszam? - zapytał zdezorientowany.
- Uh, wczorajszej no- cóż, wczorajszego ranka, ale było ciemno, technicznie bar-
- Przejdź do rzeczy, Holly - wywrócił swoimi szmaragdowymi, zielonymi oczami. 
- Um, przestraszyłam się, ponieważ myślała, że mnie otrułeś i chcesz zabić lalki? - wyjaśniłam.
-Oh taa, nie, nie zrobiłbym takiej rzeczy jak otrucie kogoś - odpowiedział, kręcąc głową. 
 - Jeśli nie próbujesz nas zabić to jak Jess i Anna zmarły? 
- Kto wie? I dlaczego stwarzasz teorię, że próbuję was zabić?
- Uh, ja nie w-wiem - skłamałam. Nie mogę się przyznać, że Dakota mi powiedziała, Bóg wie co może jej zrobić.
- Kłamiesz - powiedział surowo. Spuściłam wzrok. - Holly, powiedz mi - Harry położył palec pod moim podbródkiem, zmuszając moją głowę do uniesienia i spojrzenia w jego śmiertelnie zielone oczy. 
- Da-Dakota.
- A teraz, dlaczego Dakota miałaby to powiedzieć?
- Ona p-powiedziała, że byłeś poszukiwany i chciałeś nas zabić, to dlatego goniłeś ją z nożem - odpowiedziałam przerażona tym co Harry zrobi. 
- Nie zamierzałem jej zabić, groziłem jej, bo nie słuchała moich poleceń - wyjaśnił. Byłam cicho, upewniając się, że pomyślę zanim coś powiem. - Nie jestem też poszukiwany.


Za literówki z góry przepraszam.

Twitter - #TheDollhouseff

Bardzo proszę, aby każdy kto przeczytał zostawił komentarz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz