czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział X


Holly 

Dziwna cisza rozchodziła się po pokoju. Siedzimy na naszych łóżkach, nic nie robiąc. Będziemy przez jakiś czas same, Harry musi załatwić sprawunki. Cóż, zapewne kolejne niewinne osoby, ale co tam, odszedł, a ten małe momenty wolności w domku dla lalek są jedynymi powodami mojego szczęścia. Cóż, także to, że zaprzyjaźniłam się z dziewczynami. 
- Powinnyśmy coś zrobić - oznajmiła Evie, przełamując ciszę.
- Co? - spytała Lola z rogu pomieszczenia.
- Zagramy w gry sportowego? Albo nie wiem, gry planszowe? - w chwili, gdy powiedziała gry sportowe mój nastrój zamienił się w podekscytowanie. 
- Zagrajmy! - odparłam szczęśliwie. Mieszanina 'yeah' i jęków wypełniła pokój.
- Możemy zagrać w piłkę nożną na zewnątrz - zasugerowała Sarah. Zgodziłyśmy się, oprócz Loli i Liz, prawdopodobnie najbardziej leniwych dziewczyn jakie spotkałam.

| Na zewnątrz |

- Gdzie Harry trzyma swój sprzęt sportowy? - spytałam, szukając.
- Czy on w ogóle go ma? - odpowiedziała Dakota.
Na szczęście Macy dostrzegła piłkę ukrytą w krzakach.
- Okej, mam piłkę, zagrajmy! - oznajmiła, biegnąc w naszym kierunku.

Mamy dwie drużyny: Macy, Juliet i ja oraz Dakota, Sarah i Evie. Liz i Lola upierały się na liczenie punktów. Ten kto ostatni strzeli gola wygrywa. Dziewczyny i ja jak błyskawica biegałyśmy, próbując agresywnie strzelić zwycięskiego gola. Skończyłam z piłką na moich stopach, którą kopnęłam do Juliet, która strzeliła zwycięski punkt. 
Zaśmiałyśmy się, dzieląc naszym prawdziwym momentem szczęścia, który przeżyłyśmy razem w domku dla lalek. Przybiłam z Macy dziesiątkę (obiema dłońmi), która robi mały taniec zwycięstwa. Kocham ją. 
Juliet podbiegła do mnie, krzycząc z entuzjazmem ''wygrałyśmy!'', trzy razy. Próbowała przyciągnąć mnie do uścisku, ale odsunęłam się i odeszłam. Nawet dzisiaj podczas zabawy byłam dla miła dla Juliet - mordercy. Nie przyjęłam jednak uścisku od niej. Jej oczy wypełniły się łzami, a jej twarz przybrała zawiedziony wyraz. Pobiegła do środka.
- Co się dzieje z Juliet? - Dakota owinęła rękę wokół mojego ramienia kiedy wszystkie dziewczyny przyszły zobaczyć co się stało. 
- A co z nią nie jest - dodała Lola, wywracając oczami. 
- J-ja nie wiem. Zaraz wrócę - powiedziała, zanim pobiegłam za Juliet do środka.

| W sypialni |

Pobiegłam do pomieszczenia w którym oczekiwałam, że będzie Juliet: sypialnia. I miałam rację. Jest na swoim łóżku, szlochając. Usiadłam obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu, aby ją pocieszyć.
- Juliet?
- Nie rozmawiaj do kurwy ze mną - odpowiedziała, a gniew aż się w niej gotował. Jestem zaskoczona, że tak mówi, ona nigdy nie jest zła.
-  W porządku? - zapytałam, ignorując jej niemiłą wypowiedź.
- Czy wyglądam jakby było ze mną dobrze? Wy wszystkie nienawidzicie mi bez powodu! - spuściła wzrok.
- Nie niena-
- Tak, nienawidzicie! Ignorowałyście mnie cały tydzień!
- Juliet - odparłam, a między nami zapadła cisza. Kilka minut później jednak Juliet ją złamała.
- Ufasz mi? - spytała niespodziewanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie wiedziałam nawet czy jej ufam. Nie mówiłam nic, siedziałam tylko, majstrując coś przy swoich palcach. 
- Holly! - złapała mnie za ręce, przez co musiałam na nią spojrzeć. - Ufasz mi?- gapiłam się w jej duże, brązowe oczy, nie myśląc o odpowiedzi. - Byłaś świetną przyjaciółką, Holly. Dziękuję za zdradzenie mnie.
Juliet opuściła pokój. Nie wiem czemu, ale czuję się rozbita i smutna. Naprawdę rani ją to co się dzieje. Łzy zaczęły się zbierać w moich oczach, zanim zdążyłam zdać sobie z tego sprawę.
Co jeśli ona jest niewinna? Nie wiedziałam, że od momentu, gdy po raz pierwszy ją spotkałam zawrzemy taką bliską przyjaźń i że to odejdzie przez zdradę. Po prostu nie wiedziałam, że to się tak skończy. Nie wiedziałam, że skończę... tracąc ją.


Jest i kolejny rozdział. Zaraz pojawi się też jedenasty, a z nim pierwszy, prawdziwy Hollarry moment, więc zapraszam do czytania! Przepraszam jeśli są w tym literówki.

Przeczytałaś/eś? Zostaw komentarz. Proszę. 

#TheDollhouseff - twitter 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz